Prolog?
Dawno, dawno temu,
Za górami za krzakami,
Przedzierając się przez grubą warstwę smogu,
Mieszkały dwie przyjaciółki.
Z pozoru mogły się wydawać normalnymi nastolatkami,
I nimi były.
Tak przyjamniej myślały...
Jaka była prawda?
Wydawało się, że niedługo ją poznają.
Ale co jeśli ciekawość doprowadzi do najgorszej ścieżki... problem zagubionego psa na rozstaju dróg wydaje się wszechobecny[...]
,,Był śnieżny ponury wieczór, wraz z moją rodziną wracaliśmy ze świątecznych zakupów. Tą samą ścieżką co zwykle. Po pewnym czasie dojechaliśmy do zakrętu śmierci, wiesz tata zawsze go tak nazywał... Nagle mercedes taty padł. Byłam przerażona, zawsze obawiałam się takich kolizji. Tata szybko to zauważył i zaczął mnie pocieszać. Wyjaśnił, że to jedynie brak paliwa jest powodem tego postoju. Opanowałam się więc. Mój spokój nie trwał niestety zbyt długo. Mój wzrok przykuło pewne zjawisko... było to pewne światełko. Nie jestem w stane powiedzieć co wytwarzało ten blask, jedyne co było mi wiadome to, to że pochodziło ono z głębin lasu. Było coś w nim magnetyzującego... coś czego nie mogłam opanować i wyjaśnić... Uczucie ciekawości pochłonęło mnie całkowicie, a ja jak zachipnozowana zaczęłam do niego podążać.
-I co sie wtedy stało?
-Ach tak, szłam za nim, aż do momentu kiedy... kiedy skarpa się osunęła i wtedy spadłam. Spadłam w przepaść. Było tam tak strasznie, zimno i wilgotnie. Nie wiedziałam co zrobić. Moja noga była cała obdarta, możliwe, że nawet złamana, ale nie myślałam wtedy o tym. Po prostu zemdlałam.
-I co dalej? Opowiadaj!
-Ach obudziłam się w pewnej chatce. Nie jestem pewna jak tam sie znalazłam... ale tam spotkałam Ją. To ona była zawsze ze mną kiedy jej potrzebowałam... A teraz zostałam sama, i spowiadam się obcemu mężczyźnie. Jestem wariatką prawda?
-Nie, całkowicie Cię rozumiem.
-To dobrze. Cóż, muszę się już zbierać, ona napewno na mnie czeka.
-Czekaj! Pójdę z Tobą. Nie możesz sama tam iść.
-Jak chcesz... tylko pośpiesz się. Idziemy już teraz.[...]"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro