Bezsenność - zakończenie
Hoseok oderwał usta od brzucha Tae i spojrzał na niego – jego pierś unosiła się i opadała, z otwartymi ustami obserwował, jak Hobi nie przerywając kontaktu wzrokowego, dosięga ustami jego penisa i bierze do ust całą główkę, ssąc ją delikatnie. Taehyungowi podobało się to nowe uczucie. Fakt, że w oczach Hoseoka widział ciemne i bezdenne pożądanie, sprawił, że zanurzył dłonie w jego bujnych włosach i nacisnął lekko. Połowa członka znalazła się w buzi przyjaciela, zakłócając ciszę tępym odgłosem zakrztuszenia. Hoseok poruszał głową w górę i w dół, eskortowany przez ręce Tae, jednocześnie dotykając sam siebie. Robił to jednak mechanicznie. Nawet nie dotykając się, pewnie by doszedł. W tym momencie obok jego łóżka mogłoby przejść stado słoni albo jego szef, a on nawet by tego nie zauważył. Wszystko co widział, to ciało Taehyunga w ekstazie, poddające się jego dotykowi i twardy członek, pulsujący w jego ustach. Czasem pogłębiał ruch trochę bardziej, aż poczuł, że penis dotyka gardła, by po chwili wypuścić go całkiem z ust i kreślić kółka językiem wokół czubka. Za każdym razem Taehyung wypychał biodra do góry, przymykał oczy i odchylał głowę do tyłu, zaciskając palce mocniej na jego włosach.
Tae czuł, że jest już blisko. Dotyk ciepłego języka, widok podnieconego przyjaciela, dźwięki, jakie wydawało jego ciało – ostatni raz pchnął głowę Hobiego, by potem odciągnąć ją do tyłu. Hoseok zamknął oczy. Czuł na skórze dotyk ciepłych kropli. Wydał z siebie cichy jęk, by w końcu opaść bezwolnie na Taehyungu.
"Dziękuję, hyung," Taehyung wytarł dłonią krople nasienia z szyi Hoseoka i przyciągnął go mocniej do siebie. Był oszołomiony tym wszystkim co się wydarzyło. Jego serce wciąż biło mocniej, jakby właśnie ukończył maraton. Jak do tego doszło? Jak wiele rzeczy jeszcze o sobie nie wie? Gdybym powiedział innym, że Hobi właśnie zrobił mi loda, nikt by mi pewnie nie uwierzył. Sam bym sobie jeszcze wczoraj nie uwierzył, zaśmiał się pod nosem do swoich myśli. Hoseok spojrzał na niego pytająco i przeczesał palcami jego grzywkę.
"Planowałeś to? Mam na myśli... czy za każdym razem jak na mnie patrzyłeś..."
"Wiedziałeś, że na ciebie patrzę?!"
Tae, ty idioto. Jak mogłeś myśleć,że ktoś tak bystry jak Hoseok tego nie widzi?
"Nie czuj się źle. Jak widzisz, wcale mi to nie przeszkadzało."
"Ty też się nie martw, nie planowałem tego," znów leżeli obok siebie, patrząc sobie w oczy, "nie zdawałem sobie sprawy... że się w tobie zakochałem."
Jakim cudem powiedzenie tego było trudniejsze, niż pójście z nim do łóżka? Świat jest naprawdę pokręcony.
Hoseok uśmiechnął się promiennie.
Jak wiele trzeba, by się w kimś zakochać? Jak to możliwe, że widziałem twój uśmiech tysiąc razy, ale dopiero dzisiaj nie wyobrażam sobie bez niego życia? Dotykałeś mnie setki razy, ale dopiero dziś oddałbym wszystko, byś zrobił to jeszcze raz. Dziesiątki nocy, kiedy twoje oczy odprowadzały mnie do snu. Kilka kroków, które dzielą nasze łóżka. Jedna noc.
To mogliśmy nie być my. Gdybym wybrał inne łóżko. Gdybyś postanowił nie wstać. Gdybym nie otworzył wtedy oczu. Aż boję się teraz coś powiedzieć, żeby nie ruszyć tej lawiny przypadków.
To była pierwsza bezsenna noc, ale z pewnością nie ostatnia. Strumień myśli płynął przez głowę Hoseoka. Patrzył w oczy Taehyunga i był pewien, że on w tym momencie myślał o tym samym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro