Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 2 •

Pamiętam, jak się poznaliśmy. Aż za dobrze. To była piękna noc. Jedna z najlepszych w moim życiu. Chociaż wtedy jeszcze tego nie wiedziałam.

Było strasznie zimno. (A może wcale nie? Mi zawsze było zimno).
Przeraźliwie. Cala wręcz się trzęsłam.

Stałam na moście. Po drugiej stronie. Po stronie, po której nigdy nie powinnam się znaleźć. A jednak tam właśnie stałam. Wtedy myślałam, że to dobre wyjście. A może w ogóle nie myślałam? Chyba po porostu robiłam, co uważałam za słuszne.

Ostateczność, tak sobie wtedy mówiłam. Najprostsze wyjście. Zdecydowanie. Tak było prościej.

Wiatr coraz bardziej szamotał moim ciałem, tak wtedy drobnym i słabym. Kątem oka zobaczyłam jego. Szedł spokojnie, patrząc mi w oczy. Moje takie zwyczajne. Te jego były piękne.

Wyglądał jak anioł. Cały na czarno. Anioł, który przyszedł mnie uratować. Nie biegł. Wtedy pewnie bym skoczyła. Podszedł do mnie powoli. Delikatnie. Niemal sunąc po bruku. Oparł się o barierkę tuż obok mnie. Poczułam zapach tytoniu. Właśnie te papierosy potem paliłam. Chcąc poczuć go bliżej siebie.

Nie patrzyłam na niego. Spoglądałam w dół, na pędzące pod nami samochody.
Nie mogłam znieść jego spojrzenia. Czułam się winna, choć nawet go nie znałam. Choć dopiero przyszedł i nie odezwał się ani słowem. On też patrzył gdzieś indziej. Przed siebie. W drugą stronę. Jakby chcąc mi pokazać, że nie pójdzie za mną. Że tak na prawdę nic nas nie łączy. Przez chwilę naprawdę tak było.

- Nie chcesz tego.

Odwróciłam głowę w jego stronę. On jednak dalej nie patrzył. Po moim policzku spływają łzy. Czułam się taka bezsilna. Chciałam tylko pędzić w dół. W stronę świateł samochodowych. Na spotkanie prawdziwym aniołom.

I w chwili, gdy już byłam gotowa jednak zrobić śmiertelny krok w przód... on spojrzał. Jego oczy mówiły tak wiele. Miałam wrażenie, że obnażył się przede mną. Że opowiedział całą historię swojego życia. W rzeczywistości nie mówiąc ani słowa.

Wyciągnął do mnie rękę. A ja już sama nie wiedziałam, czego chcę. Tak naprawdę pomógł mi dokonać wyboru. Decyzji, której wtedy nie chciałam. Być może podjęłam ją dla niego. Dla nieznajomego, który się zatrzymał. Po to, żeby zmienić moje życie. Nawet ja w tamtej chwili nie wiedziałam, jak bardzo miało się zmienić.

A ja ujęłam jego dłoń. Pozwoliłam, żeby wciągnął mnie z powrotem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro