23 - Fabryka
Coraz więcej wątpliwości dręczyło Sakurę, gdy patrzyła na wiadomość zapisaną na kartce papieru. Nie było podpisu, zresztą nie spodziewała się tego. To był typowy anonim, który postanowiła zostawić i schować. Nie mogła powiedzieć, że zachowała spokój, aczkolwiek starała się nie wpadać w panikę. Postanowiła na razie nic z tą wiadomością nie robić, dopóki sama nie odkryje prawdy.
Naruto zniknął i to właśnie najbardziej zaprzątało głowę mecenas. Informacja, że nie wrócił do domu, a przez to niepokój Hinaty, sprawiło, że sama Sakura zaczęła się obawiać o przyjaciela. Ubrała szybko buty, a potem założyła puchową kurtkę. Było już bliżej końca roku, dlatego musiała wciąż ciepłe ubrania. Kiedy sięgnęła po telefon, aby go wsadzić do kieszeni, usłyszała dzwonek i ujrzała kolejną wiadomość na wyświetlaczu.
Nieznajomy numer:
SOS. 19-25-14
Domyśliła się, kto jest nadawcą. Doskonale rozpoznała charakter wiadomości, sposób zawarcia w niej informacji. To był Naruto. Pośpieszyła się, wzięła klucze do samochodu i wyszła na zewnątrz, zamykając dom. Raz jeszcze sprawdziła numery i wsiadła do samochodu. Niebo ogarnęły ciemne chmury i kiedy wyjechała przez bramę, zaczęło padać. Zadzwoniła do Hintaty, mówiąc, że poszuka Naruto. Nie chciała potwierdzać informacji, że może go odnajdzie. Wiedziała, że to tylko jej domysły, a nie fakty. Miała nadzieję, że intuicja jej nie zawiedzie i tym razem.
Wycieraczki mozolnie zbierały wodę z szyby, a przez niebo przeszło kilka błyskawic. Spieszyła się na miejsce, które odnalazła na mapach. Był to rejon starej fabryki. Opuszczone miejsce, zamknięte od ponad trzydziestu lat. Miejscowi opowiadali, że w niej straszy, aczkolwiek Sakura była pewna, że to tylko plotki, aby wzbudzić sensację. O takich rzeczach dobrze się rozmawia.
Była ostrożna, wchodząc przez dziurę w ogrodzeniu. Z samochodu wzięła latarkę i telefon, w razie, gdyby Uzumaki chciał się z nią skontaktować. Weszła przez stare, zakurzone drzwi. Były one z mosiądzu lub podobnego materiału, dlatego miała problem, aby je przesunąć. Ostatkami siły się udało. Rozglądnęła się i dostrzegła, że jedyne światło wpada przez rozbite gdzieniegdzie okna. W tym gąszczu ciemności ponownie zobaczyła błyskawice za oknem, a potem usłyszała jęk.
— Naruto!
Zbiegła po schodach. Część stopni była połamana, więc musiała uważać. Dobiegła do opierającego się o betonową ścianę detektywa. Uzumaki miał obitą twarz, a z łuku brwiowego leciała krew.
— Wiedziałem, że mnie odnajdziesz.
— Nic nie mów — odpowiedziała. — Musimy się stąd wydostać. W samochodzie mam apteczkę. Udzielę ci pierwszej pomocy, ale trzeba będzie jechać do szpitala.
Naruto, choć z bólem, postawił pierwszy krok, a potem kolejny. Z trudem dotarli do ogrodzenia. Jak na byłego mundurowego przystało, Uzumaki ani razu nie odezwał się, słuchając Sakury. Później usiadł na miejscu pasażera, a Hatake wzięła z bagażnika apteczkę. Odkaziła rany, zakleiła je odpowiednimi plastrami, a potem całkowicie przemoczona usiadła na fotelu kierowcy. Wzięła głęboki wdech, a potem spojrzała na przyjaciela. Naruto bacznie ją obserwował.
— Wyglądasz, jak siedem nieszczęść — przerwała ciszę, która się między nimi wytworzyła. Uzumaki parsknął, a za nim Sakura.
— Odpowiedziałbym, że i tak lepiej niż ty, ale to by było zbyt piękne kłamstwo.
— To, co tym razem się przytrafiło?
Ten widok, poobijanego przyjaciela, przywołała jej wspomnienie dzieciństwa. Naruto zawsze miał przygody. Tu spadł z drzewa, tam wywróci się na rowerze. Grając w piłkę na betonowym boisku, kilka razy zdarł skórę z kolana i roztargał rękę, przechodząc przez płot.
— Ktoś mnie śledził. Kiedy wychodziłem z siłowni, zostałem uderzony i straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, zobaczyłem zakapturzoną postać.
— Powinniśmy poinformować Hinatę.
— Nie! — wtrącił natychmiast. — W jej stanie nie powinna się denerwować.
— Nie powinna? — prychnęła Hatake. — Chłopie! Ona odchodzi od zmysłów! Muszę jej powiedzieć, że jesteś żywy i prawie cały.
— Nie mogę jej powiedzieć prawdy.
— To wymyśl dobrą wymówkę, by uwierzyła.
Sakura nie chciała oszukiwać przyjaciółki. Postanowiła jednak, że nie będzie się mieszać. Naruto był na tyle dorosły, że wiedział, jak poradzić sobie z tym tematem. Hinata także nie należała do głupich i wiedziała, jaką profesją zajmuje się mąż. Problem był taki, że obecnie jej stan był zbyt poważny, ciąża i dziecko... Nie wiadomo było, jak to wpłynie na płód.
Kolejny raz piorun przeszył niebo, a potem usłyszeli mocny trzask. Wracając do centrum, Sakura czuła się zmęczona i senna. Choć wciąż w jej żyłach krążyła adrenalina.
— Powinniście się ukryć.
— Nie ma takiej opcji — powiedział stanowczo Naruto. — Skoro już odkopaliśmy tę sprawę, czas ją doprowadzić do końca.
— Naruto, to zbyt ryzykowne.
Szafirowe tęczówki Uzumakiego sprawiły, że czuła się zawstydzona. Przyjaciel zawsze był zdeterminowany i waleczny. Jednak teraz Hatake wiedziała, że nie mogą ryzykować. Uzumaki miał zostać ojcem. Od dawna Hinata marzyła o dziecku.
— Ryzykowne czy nie... To po co jechaliśmy do Tokio? Dlaczego zostałem postrzelony? Nie Sakura... Nie możemy odpuścić. To, co się wydarzyło, nie nastraszy mnie. Poza tym nie poczuję spokoju, jeśli po prostu to porzucimy.
Podjeżdżali pod szpitalny oddział ratunkowy. Zauważyła wolne miejsce, na które wyjechała i wyłączyła silnik. Chciała odpiąć pas, lecz poczuła dłoń przyjaciela na swojej. A potem pokręcił głową.
— Pójdę sam — powiedział Naruto. — Nie powinno to długo trwać, a ty jesteś zmęczona. Nie próbuj protestować, znamy się od zawsze.
— To prawda.
— Powinnaś się przespać. Zadzwonię do Hinaty i jej wszystko wytłumaczę. Odezwę się, jak będę w domu.
— Może przyjdę cię zabrać?
— Istnieje coś takiego jak taksówka.
Sakura pokiwała głową, a potem się zarumieniła. Martwiła się o przyjaciela, który był niczym brat. Razem z Hinatą i Ino byli jak rodzina. Teraz Uzumaki odpiął swój pas i z trudem opuścił samochód. Wciąż padało.
— Sakura — wtrącił, nim zamknął drzwi. — Udało mi się wydostać, bo obezwładniłem przeciwnika. Na chwilę. Uderzyłem go kilka razy. W plecy i brzuch. Nie jesteśmy bezpieczni. Dlatego pamiętaj, jeśli cię ktoś napadnie... Po prostu go tam uderz.
A potem zamknął drzwi. Nim Hatake cokolwiek powiedziała, przeszedł kawałek i podążył do rozsuwanych drzwi. Sakura obserwowała go, zanim nie zniknął w szpitalu. Potem zdała sobie sprawę, że nie może dopuścić, aby więcej takich razy się przydarzyło. Anonim i stan Naruto... Tego wszystkiego było za dużo.
✯
Wchodząc do domu, była obolała, a skronie jej pulsowały. Czuła jakby głowa miała jej wybuchnąć, dosłownie. Zrzuciła mokrą kurtkę na wieszak i zdjęła przemoczone adidasy. Musiała iść pod prysznic, pragnęła gorącego odprężenia. Usłyszała telefon i spojrzała na niego niechętnie. Miała dość tego dźwięku. Szczególnie dlatego, że dzisiejszego dnia ciągle odbierała złe wiadomości.
— Sakura? — usłyszała zatroskany głos Sasuke.
Nie miała siły udawać przed studentem, że jest dobrze. Pragnęła tylko wtulić się w jego ramiona i poczuć się przez chwilę ważną. Być bezpieczna w objęciach osoby, która deklarowała, że ją kocha.
— Przyjadę za chwilę.
Uchiha się rozłączył. Sakura szybko poszła do łazienki, aby choć trochę się ogarnąć. Zmyła makijaż, który był rozmazany. Rozpuściła mokre włosy i popatrzyła w lustro. Jej twarz była blada, a zielone oczy już nie miały tego blasku. Ostatnie wydarzenia mocno ją zdołowały. Po dziesięciu minutach usłyszała dzwonek. Skierowała się do drzwi, otwierając studentowi. Sasuke wszedł do środka, a potem wyraźnie stwierdził, że zrobi melisę, aby Sakura się uspokoiła.
— Nie powinnaś się tak angażować — stwierdził, stawiając przed nią kubek z parującą cieczą.
— Najwidoczniej nie umiem.
Siedziała na kanapie i podkurczyła nogi. Objęła je pod kolanami, a brodę schowała we wgłębienie, które powstało. Uchiha zajął miejsce obok, też upijając łyk swojej herbaty. Onyksowe oczy patrzyły na jej twarz, wyczekując zwierzenia. Nie nadeszło. Ale Sakura odwróciła się i oparła głowę o jego ramię.
— Dorosłe życie jest do dupy — podsumowała.
— Niestety.
Zamknęła oczy. Czuła przyjemny zapach. Mieszaninę Sasuke, herbaty i melisy. Nie chciała wspominać o liście. Ponieważ w tym momencie Uchiha stanowił dla niej swego rodzaju podporę. Coś, czego już dawno nie doświadczyła. Nie od swojego partnera. Choć nie określili swojej relacji, Sakurze to nie przeszkadzało. Dopiero złożyła papiery w sądzie, formalnie była mężatką. Sasuke najwidoczniej wiedział, że oczekiwanie na temat wspólnego bycia ze sobą, też byłaby za wczesna. Chciał dać jej przestrzeń i co najważniejsze czas. Traktował ich relacje poważnie, dlatego bez chwili zwątpienie przyjechał do domu mecenas.
Sakura wypiła swoją melisę i odłożyła kubek na stół. Przeciągnęła się i strzeliło jej w kręgu, lecz to pomogło na obolały kark. Sasuke bacznie ją obserwował. Hatake odwróciła się, a będąc twarzą na wprost studenta, spojrzała na jego wargi, Wystarczyła sekunda, aby Uchiha odłożył filiżankę i pocałował jej usta. Czuła od niego nikotynowy smak wymieszany z miętową gumą i herbatą. Pociągnął Sakurę na kolana, a potem kilka razy wyszeptał, że powinna odpocząć.
— Przy tobie jest mi dobrze — podsumowała, zakrywając dłonią usta. Nie wiedziała, dlaczego odważyła się na takie wyznanie.
— Mi przy tobie też — odpowiedział bez chwili namysłu. — Jednak jesteś zmęczona i powinnaś się zregenerować.
Sakura pokiwała głową, wstając z jego kolan. Usłyszała jęk, który niekontrolowany opuścił usta Sasuke. Przez moment się zastanawiała, czy jest zbyt ciężka? Jednak Uchiha od razu wybił jej to z głowy, podnosząc ją i niczym pannę młodą przeniósł do sypialni, Tam ułożył na łóżku, okrywając pościelą.
— Zostań ze mną — zaproponowała.
— Nigdzie nie idę.
Uchiha położył się obok, delikatnie głaszcząc jej włosy. Wielokrotnie powtarzał, że są niespotykane. A szmaragdowe oczy zjawiskowe.
— Kochajmy się — wyszeptała, przygryzając wargę. Czuła swego rodzaju podniecenie i pragnienie bliskości.
— Jesteś wyczerpana — odpowiedział. — Mamy jeszcze tyle czasu przed sobą. Najpierw odpocznij, kochana.
Sakura nie wiedziała, jak zareagować. Aczkolwiek nie poruszyła dalej tej informacji. Sasuke jeszcze nigdy jej nie odmówił, choć zazwyczaj to wychodziło samo z siebie. Ich seks i pełne pasji oraz pożądania zbliżenie. Czuła jak powieki zaczynają jej ciążyć i zamknęła je, dając sobie chwilę do odpoczynku.
Obudziła się w nocy. Spojrzał na stojący obok łóżka zegar, dostrzegając godzinę trzecią trzydzieści. Na telefonie zauważyła wiadomości od Naruto. Był już w domu. Poza kilkoma szwami nic więcej nie musieli robić. Odłożyła telefon, a potem się rozejrzała po pokoju. Po prawej stronie spał Sasuke, a jego twarz, piękna i przystojna, pogrążona była w sennych marzeniach. Dostrzegła, że jedną nogę ma przełożoną przez kołdrę, jakby szukał odrobiny chłodu. Zobaczyła umięśnione uda i czarne bokserki. Koszulka, która miał założoną, podwinęła się do góry.
— Czy to?
Sakura zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy, chcąc dostrzec w słabym świetle jego mięśnie brzucha. Zasłoniła usta, aby nie wybuchnąć. Słowa Naruto wpadły do głowy i w tamtym momencie w niej huczały. Sasuke Uchiha miał kilka siniaków na brzuchu, jakby zadanych w bijatyce.
✯
Od Autorki: Miało być we wrześniu, ale skoro urlop nie idzie tak jak powinien, rozdział dwudziesty trzeci ukazuję się teraz.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro