03 - Pożądanie
Odebrała żakiet i skierowała się do wyjścia. Chciała zamówić taksówkę, lecz ilekroć dzwoniła, dostawała informacje, że wszyscy kierowcy są zajęci. Przeklęła w myślach i przekroczyła próg lokalu. Do domu Yamanaki było trzydzieści minut spacerem, więc postanowiła, że nie zostało jej nic innego, jak podążyć na piechotę.
Powoli stawiała kroki. Zazwyczaj nie miała problemu z poruszaniem się na obcasie, jednak spuchnięte od tańca stopy, powodowały pewien dyskomfort. Jednak Sakura nie odważyła się ich ściągnąć, więc czując się jak pokraka, spokojnie ruszyła przed siebie.
— Jesteś prawie jak kopciuszek — usłyszała znajomy głos nieznajomego mężczyzny, który najwidoczniej jeszcze się nie poddał.
— Już dawno minęła północ, a ja nie zgubiłam pantofelka — odpowiedziała z ironią, nie odwracając się.
Po chwili poczuła, jak obok zjawia się nieznajomy. Kroczyli przed siebie w ciszy. Sakura mozolnie stawiała kroki.
— Pomóc? — zapytał.
— Obejdzie się.
— Dlaczego jesteś taka uparta?
— Potrafię zadbać o siebie — spojrzała kątem oka na jego twarz.
— Nie przeczę, ale przecież mogę pomóc.
Hatake stanęła w miejscu. Nie chciała i nie miała siły, aby dalej prowadzić bezsensowną konwersację z bardzo przystojnym nieznajomym.
— Dobra rycerzu — podniosła ręce w geście kapitulacji. — Pokaż co umiesz. Wyczaruj jakiś powóz, czy co tam chcesz.
— Myślałem, że po prostu poniosę cię, jednak skoro chcesz powozu.
Sakura dała mu pstryczka w biceps. Doskonale zdawała sobie sprawę, że mężczyzna z nią pogrywa. Po chwili jednak poczuła, jak łapie ją za nadgarstek i pozwala, aby weszła mu na barana.
— Masz to — podał jej jeszcze kurtkę. — Nie chcę, by było widać ci cały tyłek po drodze.
— Nie muszę wcale na ciebie wchodzić — burknęła zła.
Nieznajomy pokiwał głową i prychnął w rozbawieniu. Sakura ubrała kurtkę, która zasłaniała plecy i pupę. Następnie chwyciła mężczyznę za ramiona i pozwoliła, aby chwycił ją pod kolanami. Pozostało jej niewiele drogi.
— Właściwie nie wiem jak ci na imię? — powiedział, nie racząc ją spojrzeniem.
— Nami — skłamała, jak miała w zwyczaju na imprezie.
Sakura zawsze uważała na nieznajomych, szczególnie poznany w randomowych sytuacjach życia. Nie chciała, by ktoś zupełnie obcy znał jej tożsamość.
— Sasuke — mruknął.
— Co?
— Skoro pytam o twoje imię, to domyślam się, że chcesz poznać moje.
Sakura zamilkła, jakby zawstydzona całą sytuacją. Mężczyzna zdecydowanie należał do tych z gatunku inteligentnych. Zdziwiła się, ponieważ gdzieś mimowolnie, podświadomie założyła, że samce uczęszczające na imprezę dla singli to tylko napakowane, pewne siebie, typki. A testosteron, który biorą, powoduje, że chcą zaciągnąć dziewczynę do łóżka, a później znikają szybciej, niż wypity poprzedniej nocy alkohol.
Drogę przemierzyli spokojnie. Często Sasuke wtrącał jakieś zdanie, aby ogarniająca ich cisza nie zmorzyła przed dojściem do kwatery. Sakura odpowiadała na pytania, z czasem sama zaczęła je zadawać.
— To ile właściwie masz lat? — spytała, mocniej tuląc się do muskularnych pleców.
— Dwadzieścia trzy — odparł.
— Stanowczo jestem dla ciebie za stara — westchnęła.
— Mówiłem, że dla mnie nie jest to problemem.
Hatake uśmiechnęła się. Może rzeczywiście mężczyzna nie przejmuje się wiekiem? Jednak leżąca w sypiali Sakury obrączka, wciąż przypominała jej, że jest mężatką. Pomimo podejrzeń co do Kakashiego.
— To tutaj — wskazała dłonią na budynek. — Może zejdę już.
Sasuke stanął w miejscu pod bramką. Ogarniała ich ciemność, a jedyne światło dawał blask pobliskiej latarni.
— To chyba ten moment, gdzie powinniśmy się pożegnać — powiedziała, stojąc na ziemi.
— Tak, chyba tak — odparł z powagą.
Sakura poczuła na sobie wzrok onyksowych oczu. Było w nich coś tajemniczego i niebezpiecznego.
— Muszę już iść — powiedziała. — Oddaję.
Sasuke chwycił materiał kurtki, przez moment patrząc na dłoń pani adwokat. Przygryzł wargę, a następnie, niewiele myśląc, chwycił przegub damskiego nadgarstka. Jednym ruchem przyciągnął kobietę do siebie.
Sakura spojrzała zdziwiona na jego twarz. W pewnym momencie dostrzegła w onyksowych oczach, przez ułamek sekundy, jedną iskierkę pożądania. A później niewiele myśląc, wpiła się w jego wargi.
✯
Całowali się pośpiesznie, każde walczyło o dominację. Usta Sasuke były miękkie i ciepłe. Sprawne dłonie szybko odnalazły zapięcie sukienki. Sakura nie miała na sobie biustonosza, więc w momencie upadku materiału na ziemię Sasuke dostrzegł nagie piersi.
Władczym ruchem popchnął ją na wyspę kuchenną. Złączyli ponownie swe usta, spragnieni tym momentem abstynencji. Dotykał ją, całował, kąsał. Brał w posiadanie każdą część ciała. Smukłymi palcami dopadł do koronki majtek i zanurzył palca.
— Jesteś tak kurewsko pociągająca — mruknął w swego rodzaju ekstazie.
Hatake westchnęła, czując, jak doprowadza ją do pierwszego orgazmu. W momencie szczytowania osunęła się, a Sasuke przytrzymał ją, tak by mogła się oprzeć o jego ramię. Czarne kosmyki łaskotały jej twarz.
Wyrwała się z transu, a następnie sama przejęła inicjatywę. Obróciła mężczyznę, pozwalając, by tym razem on opierał się o blat kuchennej wyspy. Szybko rozpięła pasek. Wyciągnęła z ciemnych bokserek nabrzmiałą męskość i zassała go. Dostrzegła w ciemnych oczach pożądanie i wiedziała, że nie mógł jej teraz zostawić. Zresztą, tak dawno nie miała w sobie mężczyzny.
Kakashiego ciągle nie było, a gdy już zawitał do domu, od razu szedł spać. Bez czułości. Iskierki pożądania. Sakura nie czuła się atrakcyjną kobietą. Nie w oczach męża.
Dzisiaj pierwszy raz od dawna poczuła, jak to jest znów być pożądaną.
Sasuke odruchowo wypchnął biodra i złapał za różowe włosy. Wbił mocniej członka do kobiecego gardła. Tak bardzo jej pragnął i ta świadomość chyba najbardziej podniecała kobietę. Sakura zassała go mocno, delektowała się jego smakiem, jękami i szeptami.
Oboje byli w erotycznym transie.
— Dosyć — warknął zachrypniętym głosem.
Podniósł ją jedną dłonią za ramiona, a drugą ściskał pulsującą główkę penisa. Sakura wiedziała, że za chwilę skończyłby w jej ustach. Uśmiechnęła się zadziornie.
Szybko chwycił kieszeń spodni, które leżały na jednym z pobliskich krzesełek. Wyciągnął kolorowe pudełko, które momentalnie odpieczętował. Otworzył paczkę i założył prezerwatywę na wciąż pulsującego członka. Uświadomił sobie, że ta kobieta znała się na rzeczy i niesamowicie go podniecała.
Nim zdążył więcej pomyśleć, wszedł w nią głęboko. Pragnął jej i wszystkiego, co mu oferowała. Zdawała się być dla niego idealna.
— Jesteś wspaniała — szeptał między jękami.
Wchodził w nią i wychodził. Trzymał tempo, jednak Sakura dyktowała mu, kiedy powinien przyśpieszyć. Zaczął obsypywać pocałunkami i pieszczotami, a kobiece ciało reagowało na nie intensywniej, niż wcześniej.
Powrócił do twarzy, a Sakura ponownie czuła na ustach jego pocałunki. Były delikatne, a zarazem intensywne. Językiem badał kobiece podniebienie. Sprawił, że ponownie się rozluźniła.
— Sasuke — wyszeptała między jękami, przywołując mężczyznę, aby na chwile spojrzał w jej oczy. Gdy to uczynił, patrzyła na jego piękną, surową twarz, onyksowe oczy zasunięte mgiełką pożądania, usta, nabrzmiałe od składanych pocałunków.
— Jesteś spełnieniem moich marzeń — powiedział, wbijając się głębiej.
Nie minęło dużo czasu, nim wypełniał ją całą, był duży i pulsujący.
Zmęczeni opadli w tej ekstazie spełnienia. Uchiha oparł głowę o czoło Sakury. Ciężko oddychał, starając się złapać miarowy oddech.
✯
Po cudownym, kuchennym uniesieniu, przepełnieni namiętnością, skierowali się do pokoju, w którym Sakura nocowała. Nie rozmawiali zbyt wiele, praktycznie wciąż językiem walczyli o dominację. Sasuke wziął Sakurę na ręce i zgodnie z jej krótkimi komendami dotarł do pomieszczenia.
Położył ją delikatnie na łóżku, jakby obawiał się, że zrobi jej krzywdę. Sakura obserwowała, jak z pożądaniem całuje łydki, kiedy podciągnęła do góry kolano. Kąsał i lizał, a później dłonią złapał za kostki.
Rozsunął jej uda, w tym samym czasie nakładając prezerwatywę. Zdecydowanym ruchem wszedł w nią ponownie, a zaraz pomieszczenie wypełnił jęk rozkoszy. Sakura chwyciła go za pośladki, wbijając w nie paznokcie. Było to podniecające i niesamowite. Nie potrzebowali dużo czasu, by znów poruszać się jak dwa, idealnie zgrane elementy tej samej maszyny. Trzymali równy rytm i tempo, Sasuke raz wbijał się głębiej, raz wycofywał. Sakura wiła się pod nim, a z pośladków przeniosła dłonie na szerokie plecy. W pełnym podnieceniu pozostawiła przez paznokcie czerwone ślady w bliżej nieokreślone wzory.
Zmienili pozycję, a Sakura mruczała z zadowolenia. Brał ją tak, jak jeszcze żadnej. Napawał się smakiem, zapachem i obrazem. Chciał zapamiętać jak najdłużej ten obraz.
Kątem oka patrzyła na niego. Wyglądał cudownie w słabym świetle, wdzierającego się przez pokojowe okno, księżyca. Byli niczym Parys i Helena. Eros i Psyche. Romeo i Julia. Dwoje kochanków, którym niedane było szczęśliwe życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro