4.
-Yato-sama! Yukine-kun! -Krzyknęłam i rzuciłam im się na szyje gdy weszli do salonu pani Kofuku.
-Coście jej zrobili, przyznać się. -Zapytał Pan Yato gdy tylko się od nich oderwałam spoglądając na Panią Kofuku i Pana Daikoku.
-Od razu uważasz, że to nasza wina. -Naburmuszyła się Kofuku.
-A niby czyja? -Zapytał zdezorientowany Yato.
-Pół dnia dziś spędziła z Kazumą więc zażalenia składaj do niego. -Powiedział poważnie Daikoku.
-Ale ja nie mam żadnych zażaleń po prostu jestem zdziwiony. Ostatnie trzy dni chodziła jakaś przygaszona a dziś promienieje radością.
-A czego się spodziewałeś głąbie? Zrobiłeś z niej broń a potem zostawiłeś samą sobie na trzy dni, miała się z tego cieszyć? -Krzyknął zdenerwowany Daikoku.
-Dobrze że Bisha dziś do nas wpadła z Kazumą to chłopak jakoś ją podbudował. -Dodała Kofuku.
-Ja... Nie wiedziałem... Wybacz mi Hoshine. -Powiedział Pan Yato a ja poczułam jak policzki mnie palą.
-Nie szkodzi. Rozumiem, że ma Pan dużo pracy. Wszystko gra. -Powiedziałam uśmiechnięta. Pan Yato milczał przez chwile.
-A co wy na to by jutro spróbować pokonać jakiegoś Ayakashi wspólnie? -Zapytał Bóg patrząc na mnie. Zagryzłam wargę widząc niepewne spojrzenie Yukine.
-N..nie trzeba nie chcę wam przeszkadzać. -Powiedziałam spuszczając głowę.
-Nie będziesz przeszkadzać. -Usłyszałam głos blondyna i popatrzyłam na niego niepewnie.
-Spróbujmy zrobić coś razem. -Powiedział wzruszając ramionami a ja rzuciłam mu się na szyje.
-Dziękuję Yukine! -Powiedziałam po czym się odsunęłam od niego zauważając jak jego policzki robią się czerwone.
-Nie masz za co. W końcu obydwoje jesteśmy jego shinki.
Długo rozmawialiśmy z Yukine w noc przed wspólnym polowaniem na Ayakashi więc gdy rano poczułam na ramieniu dłoń która delikatnie mną potrząsała jęknęłam nie do końca zadowolona, ale ostatecznie podniosłam głowę z materaca. Pan Yato uśmiechnął się do mnie.
-Co wyjście w nocy robili, że tak ciężko was dziś obudzić? -Westchnął Bóg dalej potrząsając ramieniem blondyna.
-Yukine bo zostawię cię w domu i pójdę tylko z Hoshine. -Powiedział Yato tracąc cierpliwość.
-Nie śpię! -Yukine zerwał się z materaca co mnie niesamowicie rozbawiło.
-Zbierajcie się za godzinę wychodzimy. -Powiedział pan Yato po czym wyszedł z pokoju. Spojrzeliśmy z Yukine po sobie. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w grobowej ciszy po czym zerwaliśmy się z materacy krzycząc.
-Zamawiam łazienkę! -Dopadłam drzwi zaledwie kilka sekund przed blondynem wiec zamknęłam się w pomieszczeniu i ściągając podkoszulek i krótkie spodenki wpakowałam się pod prysznic.
Opłukałam się szybko chłodną wodą, namydliłam skórę truskawkowym żelem pod prysznic, nałożyłam na włosy szampon wmasowując go delikatnie po czym wszystko dokładnie spłukałam i przekręciłam korek na cieplejszą wodę. Chwilę stałam pod gorącym strumieniem po czym zakręciłam korek. Wykręciłam z włosów tyle wody ile się dało i wyszłam z wanny. Wytarłam się szybko i ubrałam w szare rajstopy i czarną sukienkę do połowy uda którą przyniosła mi w prezencie pani Bishamon gdy mnie przyszła poznać. Naszykowałam sobie te ubrania wczorajszego wieczora bo nie chciałam rano tracić na to czasu. Zawinęłam włosy w ręcznik i wyszłam z łazienki. Pokój był pusty. Yukine się ulotnił, pewnie jest w kuchni. Pomyślałam i ruszyłam w tym kierunku.
-No w końcu. -Powiedział blondyn z pełnymi ustami po czym ruszył do łazienki z ręcznikiem przerzuconym przez ramię.
-Zjedz porządne śniadanie Hoshine żebyś miała siłę na walkę. -Powiedziała Pani Kofuku uśmiechnięta przesuwając w moją stronę miskę pełną ryżu z warzywami i soczystymi kawałkami mięsa.
-Dziękuję. -Powiedziałam i zaczęłam jeść. Pani Kofuku zdjęła z mojej głowy ręcznik i dokładnie je nim wytarła po czym wolnymi ruchami rozczesała moje włosy. Gdy skończyłam jeść do pokoju wszedł akurat Yukine.
-Jak tam dzieciaki? Gotowi? -Zapytał Yato pojawiając się w jadalni.
Oboje skinęliśmy głowami i zaczęliśmy ubierać buty. Ja miałam z tym trochę więcej roboty bo moje buty były wiązane i to dość wysoko. Hiyori je przyniosła z myślą o Yukine. Mówiła, że należały do jej starszego brata, ale mnie się spodobały. A, że Yukine ich nie chciał a rozmiar mi pasował to je wzięłam. Wzięłam jeszcze z wieszaka grubą zieloną bluzę i ją założyłam. Pani Kofuku się nie podobała. Mówiła, że jest na mnie za duża, ale gdy tylko ją zobaczyłam od razu ją pokochałam. Kolorem pasowała mi do oczu.
Stanęłam z Yukine na werandzie gdzie czekał na nas Pan Yato. Zaniepokojonym wzrokiem patrzył na odległą część miasta gdzie ponad budynkami dachów rozpościerały się czarne chmury.
-Nie myślałem, że już pierwszego wspólnego dnia przyjdzie nam walczyć z całą burzą, ale cóż myślę, że jakoś sobie z nią poradzimy nie? -Zapytał Bóg a my zgodnie skinęliśmy głowami.
-Przybądź Sekki! Przybądź Shiriki! -Krzyknął Yato a my zmieniliśmy się.
W jedną dłoń Yato złapał dwa miecze w które zamienił się Yukine a w drugą łuk którym byłam ja i teleportował się bliżej burzy. Było na prawdę groźnie. Ayakashi były wszędzie. Yato zarzucił mnie na ramię a Yukine złapał w obie ręce i zaczęła się jatka.
-Ty, który odważyłeś się zbezcześcić kraj wschodzącego słońca... Ja, bóg Yato zrównam cię z ziemią i zmażę ślady twego plugastwa! -Usłyszałam poważny głos Yato a chwilę później usłyszałam dźwięk miecza przeszywającego ciało jednego z Ayakashi.
Uśmiechnęłam się widząc, że początek poszedł na prawdę szybko jednak wokoło było coraz więcej potworów. Bóg podskoczył wysoko ponad jednym z nich i wbił miecz w jego plecy jednak ten tylko wrzasnął żałośnie i zaczął się rzucać. Yato próbował wbić w potwora drugi z mieczy, ale ledwo go drasnął spadając z bestii.
-Yato-sama! -Krzyknęłam widząc nadchodzącego Ayakashi z tyłu.
Yato rzucił mieczem w jego stronę a ten zawył i zniknął zostawiając na niebie tylko dziwne czerwone znaki. Bóg zdjął mnie z ramienia i skierował w poprzednią zjawę. Złapał palcami za cięciwę a strzała pojawiła się znikąd. Yato puścił ją a ta poleciała w stronę bestii w której tkwiła część Yukine. Drugi miecz właśnie wrócił do pana wiec Yato złapał go w zęby i znów naciągnął cięciwę wystrzelając w potwora kolejne dwie strzały które utkwiły w ramieniu ogromnego niedźwiedzia.
-Jest osłabiony panie! -Powiedziałam a Yato skinął głową i znów skoczył na kark potwora zarzucając mnie na ramię.
Bóg złapał miecz który dalej tkwił w ciele Ayakashi po czym wbił ten drugi i ciągnąc miecze na boki rozerwał potwora który zawył i zniknął. Zanim spadł na ziemię wziął obydwa miecze w zęby i szybkimi ruchami wystrzelił trzy strzały osłabiając trzy kolejne zjawy po czym z mieczami w dłoni ruszył na nie z uśmiechem na ustach. Jesteśmy na prawdę zgranym zespołem. Przeszło mi przez głowę. Uśmiechnęłam się delikatnie i skupiłam na otaczających nas potworach.
* * *
Hejka! Jak Tam tydzień mija?
U mnie wszystko miodzio
nie mogę się doczekać urlopu XD
Jak wrażenia po kolejnym rozdziale?
Co do tego zdjęcia niżej ja to tu tylko zostawie tak dla pośmieszkowania XD
I nie, to nie moje arcydzieło, a mojego niesamowicie zdolnego męża 😂
Do zobaczenia w sobotę! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro