Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Gdy obudziłam się rano, na dworze dopiero zaczynało robić się jasno. Rozglądnęłam się po pokoju a mój wzrok przykuł Pan Yato stojący przy ścianie i wpatrujący się w Yukine. Westchnął cicho po chwili i podniósł dłoń w której coś trzymał.

-Nigdy cię nie zostawię Yukine. I zapewnię ci godne życie. Wytrzymaj jeszcze trochę. -Powiedział do siebie i odłożył mały przedmiot na stoliku obok, po czym wyszedł z pokoju.

Wstałam i podeszłam do stolika. Leżał na nim mały drewniany domek. Przyjrzałam mu się dokładniej i zdałam sobie sprawę, że musi to być miniaturowa wersja świątyni. Ścisnęło mi się serce. Czy Pan Yato... Czy on nie ma świątyni? Zagryzłam wargę i ruszyłam na dół gdzie wpadłam na dziewczynę o różowych włosach.

-P..przepraszam! Szukam Pana Yato. -Wydukałam niepewnie. Dziewczyna się na mnie rzuciła i zaczęła przytulać.

-Witaj Hoshine! Jak miło cię poznać! Yatuś opowiedział mi wczoraj jak cię znalazł. -Mówiła ściskając mnie, ale po chwili odsunęła mnie na długość ramion.

-Mi też miło panią poznać, pani...

-Kofuku! Jestem Boginią nędzy. Szukasz Yatusia? Chyba już wyszedł. Ostatnio ciężko pracuje. Myślę, że bardzo chce zarobić na świątynie, chociaż się do tego nie przyznaje, dlatego od jakiegoś czasu zrywa się już o świcie i nie pojawia się aż do wieczora.

-Spróbuje go dogonić. -Powiedziałam i ruszyłam biegiem przed dom.

-Yatogami! -Krzyknęłam za oddalającym się Bogiem a ten odwrócił się i ruszył w moją stronę. Podbiegłam kawałek zatrzymując się dwa metry od niego i ukłoniłam się nisko.

-Panie Yato proszę mnie ze sobą zabrać. Mogę się panu przydać. -Powiedziałam zgięta w pół patrząc na nasze nogi. Jego w adidasach moje całkiem gołe.

-Podnieś głowę Hoshine. -Powiedział Bóg a ja się wyprostowałam patrząc na niego.

-Myślałem, że dziś odpoczniesz trochę, pójdziesz z Yukine po jakieś ubrania czy coś. -Powiedział drapiąc się po karku.

-Nie muszę odpoczywać Panie Yato, chcę zasłużyć na bycie Pana shinki. -Powiedziałam.

-Ehh nawet nie masz butów. Chodź, wrócimy na chwilę zapytamy Kofuku czy ma coś dla ciebie do ubrania i cię zabiorę. -Powiedział a ja uśmiechnęłam się i ruszyliśmy z powrotem.

Pani Kofuku wygrzebała dla mnie jakieś stare czarne baleriny, krótkie spodenki sięgające połowy uda i długą do połowy pupy białą koszulkę na grubych ramiączkach. Dała mi jeszcze różowy puchaty sweter i różowe podkolanówki.

-Wyglądasz ślicznie. -Pisnęła uradowana chociaż ja miałam odmienne zdanie. Spojrzałam w lustro. Pierwszy raz patrząc na siebie samą.

Wczoraj byłam za bardzo zmęczona by myśleć o tym jak wyglądam, ale teraz gdy patrzyłam w lustro nie byłam pewna czy podoba mi się to co widzę. Brązowe, kręcone włosy z jaśniejszymi końcówkami, sięgające za piersi. Zielone jak trawa oczy. Zadarty nos i wąskie usta. Różowy kolor w który głównie ubrała mnie Pani Kofuku nie pasował do mnie wcale, byłam rozczarowana swoim wyglądem.

-Dzięki Kofuku będziemy się zbierać. -Powiedział Pan Yato i pociągnął mnie za rękę wyprowadzając z domu Bogini.

-Nie wiem czy Yukine ci powiedział, wszystkie negatywne uczucia które w was się budzą sprawiają nam Bogom ból, wiec miło by było gdybyś uspokoiła emocje bo kuje mnie w karku odkąd spojrzałaś w lustro. -Powiedział masując kark.

-Przepraszam Panie Yato! Nie chciałam żebyś cierpiał. -Powiedziałam schylając głowę nisko. Poczułam dłoń na mojej głowie i niepewnie podniosłam wzrok.

-No już. Nic się nie stało to było tylko małe ukłucie, ale pamiętaj o tym następnym razem dobrze? -Zapytał uśmiechając się a ja posłusznie skinęłam głową.

-Pachnie... Ładny... Zapach... -Usłyszeliśmy nagle i odwróciliśmy się dostrzegając wielkiego Ayakashi.

-Czas się zabawić Hoshine... Przybądź Shiriki! -Krzyknął Yato a ja zamieniając się w boski oręż ruszyłam do boju z moim panem.


Po pokonaniu kilku Ayakashi Yato-san dostał telefon ze zleceniem. Z początku chciał mnie odesłać do domu pani Kofuku, ale udało mi się go uprosić żeby mnie zabrał ze sobą. Najpierw musieliśmy zrobić pewnej starszej pani zakupy, później wyprowadziliśmy na spacer psa, bo właściciel złamał nogę i nie mógł chodzić, a następnie sprzątnęliśmy dom po remoncie pewnej dziewczynie która miała ważne spotkanie w pracy a wieczorem gości w domu i nie miała czasu by się tym zająć. Gdy wychodziliśmy ze sprzątniętego domu a zegary wyraźnie wskazywały, że dochodzi czternasta, mój brzuch żałośnie się odezwał.

-Jesteś głodna. Wracaj do Kofuku. Zjedz coś i niech Yukine da ci kilka lekcji.

-Ale Yato-sama ja mogę dalej... -Zaczęłam, ale Bóg mi przerwał.

-Nie. Jesteś zmęczona i głodna a ja to odczuwam. -Powiedział masując kark.

-P..przepraszam. Nie chciałam pana zranić. -Powiedziałam spuszczając głowę.

-To nie twoja wina mała, po prostu odpocznij dobrze? Mi nic nie będzie. -Powiedział a ja skinęłam głową.

-Zobaczymy się wieczorem. -Poczochrał delikatnie moje włosy i ruszył przed siebie a ja pobiegłam do domu pani Kofuku.

Gdy po dziesięciu minutach dotarłam na miejsce zobaczyłam siedzącego na werandzie Yukine z zeszytem na kolanach. Obok niego siedziała dziewczyna, na oko w wieku chłopaka, może rok starsza. Miała ciemno brązowe włosy sięgające połowy pleców i różowe oczy. Podniosła na mnie wzrok.

-Ty musisz być Hoshine. -Powiedziała a blondyn podniósł głowę znad zeszytu.

-Gdzie byłaś? Nie możesz tak znikać. -Mruknął pod nosem.

-Byłam z Panem Yato. -Powiedziałam a chłopak westchnął zrezygnowany.

-Dlaczego zabrał ciebie a nie mnie... -Wymruczał chowając twarz w kolanach.

-To nie tak. Mnie też nie chciał brać. Spałeś a ja się obudziłam jak Pan Yato wychodził i poszłam za nim. Poprosiłam go żeby mnie zabrał dlatego to zrobił.

-Leniwy dresiarz tylko się szlaja po mieście. -Westchnął Yukine wstając.

-Nie! To nie tak. -Zaprzeczyłam szybko.

-Pan Yato ciężko pracuje od świtu. Chce... Chce zapewnić ci godne życie Yukine. -Powiedziałam a mój brzuch znów się odezwał.

-Chodź coś zjeść. -Powiedziała Kofuku która chyba usłyszała mój brzuch i wyjrzała z jadalni. Westchnęłam i całą czwórką siedliśmy przy stole.

-Jestem Iki Hiyori. -Powiedziała dziewczyna podając mi dłoń a ja ją niepewnie uścisnęłam.

-Miło mi cię poznać. -Powiedziałam zerkając na Yukine. Wydawał się smutny.

-Wszystko w porządku? -Zapytałam a ten westchnął.

-Tak, jest okej. -Odpowiedział nie patrząc na mnie.

-Yukine po prostu się martwi. Yatuś ostatnio nigdzie go nie zabiera. Znika na całe dnie, nie mówi gdzie był. -Powiedziała Pani Kofuku kładąc przede mną i Yukine miskę z tonkotsu-ramen.

-Nie wiem czy powinnam to mówić, ale dziś słyszałam jak mówił, że chce zapewnić ci godne życie. Stał nad tobą gdy spałeś i prosił byś jeszcze trochę wytrzymał. Myślę, że robi to dla ciebie. Jesteś dla niego kimś na prawdę ważnym. -Powiedziałam po czym wzięłam pałeczki w dłoń i zaczęłam jeść makaron.

-Wiem. On dla mnie też jest ważny dlatego się martwię gdy znika sam na tak długo. -Westchnął chłopak i też zabrał się za swoje jedzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro