12.
-Niech będzie... Porozmawiajmy. -Westchnęła zrezygnowania.
-Usiądziemy? -Zapytałam a dziewczyna skinęła głową. Usiadłyśmy na werandzie i przez chwilę tkwiłyśmy w ciszy. Zastanawiałam się jak powinnam zacząć tą rozmowę jednak dziewczyna mnie uprzedziła.
-Jak on się czuje? -Zapytała po czym przygryzła wargę.
-Sama nie wiem... Nie chce z nami rozmawiać. Zatraca się w pracy. Mało je i prawie nie sypia. -Wzruszyłam ramionami.
-Przepraszam. -Szepnęła a w jej oczach zobaczyłam łzy.
-Na prawdę nie chciałam go zranić.
-Lubisz go prawda Hiyori? -Zapytałam a ta skinęła głową.
-Nie masz pojęcia jak bardzo.
-To po co to wszystko? Dlaczego go unikasz? Dlaczego nie chcesz z nim być?
-To nie jest takie proste... On jest Bogiem. Ja tylko człowiekiem. Będę się starzeć, on nie. Jeśli teraz ulegnę i zgodzę się z nim być a kiedyś po wielu wspólnych latach umrę będzie jeszcze bardziej cierpiał. Dlatego wolę to skończyć teraz. -Powiedziała a po jej policzkach ciekły łzy.
-To bez sensu. Na pewno da się to jakoś załatwić byś po śmierci była z Yato. Może zrobi z ciebie shinki albo coś nie wiem nie znam się na tym, ale musi być jakiś sposób. -Po moich policzkach też leciały łzy.
-Nie sądzę by mnie znalazł po śmierci, musiałabym zostać zamordowana lub zginąć w jakimś wypadku. Nie wydaje mi się by było mi to dane. -Powiedziała przez łzy.
-Nie wierzę. Coś musi być...
-Przepraszam Hoshi. Tak będzie lepiej... -Powiedziała po czym odeszła nie oglądając się za siebie a ja zaniosłam się płaczem.
-Nie płacz gwiazdko bo Yato tez będzie cierpiał. -Powiedziała Kofuku siadając obok mnie i przytulając do siebie.
-Ta dziewczyna jest na prawdę niezwykła. Mimo że kocha Yato całym sercem nie chce z nim być. Mimo, że chce się od niego odciąć, za żadne skarby świata nie chce o nim zapomnieć i nie chce by on został zapomniany. To dzięki niej w waszej świątyni ostatnio roi się od wiernych. -Powiedziała Bogini wzdychając cicho.
-Jak to dzięki niej? -Zdziwiłam się.
-Rozpowiada każdemu kogo spotka o wspaniałym Bogu Yato który spełnia wszystkie prośby. Pokazuje im gdzie ma świątynie. -Powiedziała Kofuku a ja patrzyłam na nią w szoku.
-Ale jak to? Dlaczego to robi skoro nie chce z nim być.
-Z miłości Hoshi. Z miłości robi się na prawdę dziwne rzeczy... -Westchnęła a ja milczałam.
-Ale jestem pewna, że to jeszcze nie koniec. Kiedyś do nas wróci. Wróci i wtedy będzie mogła pozwolić, ponieść się miłości nie martwiąc się, że ona lubi jej ukochany nagle znikną z tego świata. -Powiedziała Bogini a ja złapałam się tej myśli i przez wiele długich lat po tej rozmowie trzymałam się jej tak mocno jak tylko potrafiłam wierząc, że kiedyś mój Pan... Mój Ojciec... W końcu będzie szczęśliwy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro