11.
Musiałam sama przyznać, że stół wyglądał niesamowicie. Sushi w różnych zestawieniach, krewetki w szklanym naczyniu stojące na podgrzewaczu, szklane miski z sałatkami, czipsy, pocky i mnóstwo innych rzeczy sprawiało, że mimo iż kuchnia była sterylnie biała miało się wrażenie jakby się było na łące pełnej kolorowych kwiatów.
-Odwaliłaś kawał dobrej roboty Hoshine. -Uśmiechnął się do mnie Yato a ja odwzajemniłam uśmiech. Usłyszeliśmy kroki na schodach a chwile po tym przed nami stanęła Kofuku i Daikoku a zaraz za nimi stał Yukine z Hiyori.
-Jak tu pięknie! -Zawołała bogini uśmiechnięta od ucha do ucha.
-To wszystko zasługa moich wspaniałych shinki. -Odpowiedział Yato zerkając na mnie z uśmiechem.
-Siadajcie. Rozgośćcie się. -Dodał wskazując stół.
-Och zaczekaj mamy coś dla was. Żeby wam się lepiej mieszkało. -Powiedziała Kofuku podając Yato pudełko. Mężczyzna je otworzył i pierwsze co wyjął to butelka sake.
-To na dzisiaj, zobacz resztę. -Powiedziała podniecona a Yato znów zanurzył dłoń w środku a gdy wyjął rękę uśmiechnął się delikatnie.
-To chyba dla ciebie Yukine. -Powiedział podając mu coś. Zobaczyłam jak blondyn uśmiecha się.
-Co to jest? -Zapytałam chcąc do niego podejść ale Yato mnie zatrzymał.
-Dla ciebie też jest. -Powiedział podając mi coś a ja to wzięłam. W dłoniach miałam kubek. Ładny czarny kubek z białym rysunkiem. Rysunkiem duszy i jej imieniem. Moim imieniem.
-Jest przepiękny! Dziękuje pani Kofuku.
-Nie ma za co mam nadzieje, ze będzie dobrze służyć.
-Na pewno. -Uśmiechnęłam się. Odłożyłam kubek na szafkę a Yukine i Yato zrobili to samo.
-Też coś dla was mam. Może nie jest to nic nadzwyczajnego, ale może się wam spodoba. -Powiedziała Hiyori gdy Daikoku i Kofuku już usiedli.
Dziewczyna podała Yato duży gruby zeszyt. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że na wierzchu jest napisane "Wspomnienia". Yato obrócił okładkę a moim oczom ukazały się dwa zdjęcia. Jedno jak Yato trzyma miniaturą świątynie a w oczach ma łzy, a drugie gdzie razem z Yukine i Hiyori przytulają się w kuchni Kofuku.
-To album. -Powiedziałam zdziwiona a dziewczyna skinęła głową.
-Znalazłam parę zdjęć i pomyślałam, że fajnie będzie zrobić coś takiego.
-Dziękuje Hiyori. To na prawdę fajny prezent. -Powiedział Yato uśmiechając się do dziewczyny.
Chwilę po tym dołączyła do nas Bishamon razem z Kazumą, Kurahą oraz Kazuhą i Karuhą. Dzieciaki dały nam własnoręcznie robione kwiatki z bibuły i drucików które włożyłam do szklanki.
-I wychodzi na to że będzie trzeba kupić wazon. -Zaśmiałam się stawiając kwiatki na stole.
Bishamon położyła skrzynkę sake na szafce i usiadła obok Kofuku pogrążając się w rozmowie jak inni.
Razem z Yukine, Kazuhą i Karuhą. Patrzyliśmy na starszych z przerażeniem. Dochodziła czwarta nad ranem a oni mimo, że ledwo się trzymali na nogach, dalej opróżniali kieliszki. Kofuku zasnęła jakiś czas temu na kolanach Daikoku który dziesięć minut temu zabrał ją do domu. Bishamon powiesiła się na szyi Kazumy szepcząc mu coś cały czas do ucha a Kuraha zwinięty w kłębek w postaci lwa spał smacznie pod drzwiami do łazienki.
-Spróbuje jakoś obudzić Kurahe. -Powiedziała Karuha.
-Ja spróbuje podnieść panią Bishamon. -Dodał Kazuha.
Po dość długiej chwili wyspany już Kuracha wziął na grzbiet swoją panią i wszyscy zniknęli za drzwiami.
-Została jeszcze Hiyori. -Mruknął Yukine.
Spojrzeliśmy na tą dwójkę kłócącą się o coś. Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do dziewczyny.
-Hiyori chodź odprowadzę cię do domu. -Dotknęłam jej ramienia. Yato zerwał się na moje słowa.
-Nihdzie nie pójdziesz. To niebesfieszne. -Powiedział chwiejąc się na nogach. Nigdy nie słyszałam by język mu się aż tak plątał.
-Yato nie możecie więcej pić. -Powiedział Yukine widać było, ze zaczyna się denerwować. Był zmęczony tak samo jak ja i zaczęło to wychodzić.
-Nie besiemy, ale nie moszecie chozić po nocy sami. O fidzisz jusz nie pijemy. -Powiedział demonstracyjnie odkładając stojące na stole butelki do lodówki po czym siadł koło Hiyori.
Głowa dziewczyny opadła na ramię boga. Spojrzeliśmy po sobie z Yukine wzdychając ciężko.
-Musicie się położyć. -Powiedziałam dotykając ramienia Hiyori.
-Nie chce. -Powiedziała podnosząc głowę do góry i odwracając twarz w stronę Yato. Ich twarze były niesamowicie blisko siebie.
-Dlaczego ciągle mi odmawiasz? -Szepnął Yato a mnie aż przeszły dreszcze.
-Bo jesteś bogiem a ja człowiekiem. To się nie uda Yato. -Powiedziała ze smutkiem Hiyori tuż przy wargach mężczyzny.
-Aż tak ci to przeszkadza? -Zapytał z żalem kładąc dłoń na twarzy dziewczyny.
Chciałam do nich podejść i ich odciągnąć od siebie jednak Yukine złapał mnie za dłoń powstrzymując.
-Wystarczająco długo na siebie czekali. -Szepnął chłopak i w tym momencie Hiyori przymknęła oczy i przysunęła się bliżej Yato stykając ich usta razem.
-Zostawmy ich. Poradzą sobie sami. -Odezwał się znów Yukine ciągnąc mnie delikatnie do swojego pokoju.
Siedliśmy na materacu opierając się plecami o ścianę. Yukine złapał moją dłoń i oparł głowę na moim ramieniu zamykając oczy. Westchnęłam cicho też przymykając oczy.
-Myślisz, że sobie to jakoś wyjaśnią? -Zapytałam niepewnie.
-Yato ją kocha. Od bardzo dawna. Ona też do niego coś czuje, ale się boi, różnica między nimi jest ogromna, on jest Bogiem ona zwykłym człowiekiem. Nie mam pojęcia czy takie związki mają jakiekolwiek prawo bytu, ale wiem, że zrobią wszystko by druga strona nie cierpiała. -Powiedział chłopak po czym wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Poranek był ciężki dla wszystkich. Ja i Yukine po prostu się nie wyspaliśmy, a Hiyori i Yato mieli potwornego kaca. Dziewczyna wypiła tylko herbatę w milczeniu i zaraz uciekła do domu. Yato wyglądał na załamanego. Nie chciał z nami zjeść śniadania tylko wypił dwie szklanki wody i schował się w swojej sypialni mówiąc, że nie jest głodny.
-Zrobią wszystko by druga strona nie cierpiała co? -Westchnęłam patrząc na zamknięte drzwi.
Po imprezie zrobiło się na prawdę dziwnie. Hiyori nas unikała a Yato nawet nie próbował tego zmienić. Od tygodnia chodził podłamany i nie chciał o tym rozmawiać. Jedyne co było pocieszające to to, że do świątyni zaczęli przychodzić ludzie. Na początku było ich dwoje czy troje w ciągu dnia, ale z każdym kolejnym dniem było ich coraz więcej. Yato zajął się spełnianiem modlitw patrząc z szokiem jak przybywa mu pieniędzy. Nie mogliśmy w to uwierzyć, że wystarczyło wybudować świątynie i nagle ludzie zaczęli się do niego modlić. Uśmiechnęłam się kończąc mówić Kofuku o tym ilu ludzi zaczęło przychodzić do świątyni.
-Witaj Kofuku jak... Oh... Może przyjdę później. -Do mieszkania weszła Hiyori, ale gdy tylko mnie zauważyła chciała wyjść.
-Hiyori zaczekaj. -Zerwałam się z miejsca.
-Ja... Nie mam czasu...
-Stój. Yato tu nie ma. Chciałam tylko pogadać. -Złapałam ją za rękę. Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Proszę... -Jęknęłam błagalnie. Dziewczyna westchnęła i skinęła głową.
-Niech będzie... Porozmawiajmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro