oneshot
– Och, Hobi, co tak wcz—
Hoseok był wkurwiony i to właśnie wkurwienie było jedyną emocją, którą udało się młodszemu dojrzeć w jego oczach. Nie miał jednak zbyt dużo czasu na wyszukiwanie uczuć w ślepiach drugiego, gdyż niemal od razu został popchnięty do ściany. Zszokowany, nie odpowiedział na pocałunek, lecz biznesmenowi najwyraźniej brakowało cierpliwości. Złapał Taehyunga ciasno za podbródek oraz siłą rozwarł jego wargi.
Niższy nie musiał pytać, czy spotkanie się udało. Cóż, gdyby tak się stało, pewnie też skończyliby w łóżku, lecz najpierw Hoseok by go wyściskał na śmierć, a kiedy miałoby do czegoś dojść, zrobiliby to powoli, co chwilę wyznając sobie miłość. Kochaliby się, nie pieprzyli.
Lecz spotkanie nie poszło dobrze. Taehyung rozumiał, iż starszy musiał się jakoś od tego wszystkiego oderwać. On potrzebował tego podczas głupiej sesji, co dopiero przeżywał jeden z właścicieli wpływowej firmy.
Nim się obejrzał, miał już ręce wplecione we włosy starszego i z zawziętością odpowiadał na pocałunek. Język Hoseoka masował jego podniebienie, raz na jakiś czas zahaczając o mięsień studenta i zapraszając na pojedynek. „Wrestling języków", jak to Taehyung zwykł nazywać. Czasami traktował to jak prawdziwy turniej, nie dawał się wygrać.
Młodszy w tych sytuacjach powoli przejmowałby kontrolę, pozwalając drugiemu się położyć i zatopić w przyjemności, lecz dzisiaj nie zapowiadało się na to. To, jak ściskał jego ramię i jak dominował w pocałunku było inne, niż w zazwyczaj. Coś nie wydawał się w nastroju na bycie ujeżdżanym. Jego strata. Jego ex zawsze najbardziej za tym tęsknią, powinien facet to docenić.
– Hoseok – jęknął Taehyung, kiedy biznesmen zagryzł się na jego dolnej wardze.
– Nie. – Czarnowłosy wstrząsnął głową, jakby mu coś nie pasowało. – Nie Hoseok.
Student popatrzył na niego podejrzliwie, lecz chwilę później niemal pstryknął palcami w przypływie weny twórczej.
– Tatusiu – sapnął z dzikim uśmiechem. Hoseok szerzej otworzył oczy. – No już, tatusiu, chyba nie chcesz, bym czekał? – szepnął mu do ucha, przyciągnąwszy go z powrotem. Nawet nie wiedział, kiedy zdążyli się od siebie odsunąć.
– Och. – Hoseok wreszcie się ocknął. W sumie, to nie miał pojęcia, na co liczył, ale to przecież Taehyung, Taehyung nigdy go nie zawodził. – Najpierw musisz mi powiedzieć, na co czekasz, kochanie.
– Na ciebie, tatusiu. – Młodszy uśmiechnął się niewinnie, zarzucając ramiona na szyję drugiego. – Tak długo, jak to jesteś ty, wszystko będzie dobre.
I choć Taehyung powiedział to w nieco innym sensie, taka była prawda. Student zaufałby Hoseokowi w każdej kwestii, kurwa, za ogień by za nim wskoczył. Może to te dziewięć lat różnicy wieku sprawiało, iż tak bardzo go szanował i na nim polegał, może to to, że był w nim cholernie zakochany.
I z wzajemnością, bo nawet, kiedy starszy się z nim obchodził jak z jakąś podrzędną dziwką, kiedy, tak, jak teraz, gryzł i ssał jego obojczyki, niższy widział w tym coś więcej. Widział zaborczość, chęć pokazania, co należy do niego. Niepotrzebnie.
Kolejną rzeczą, którą Taehyung kochał w związku ze starszym facetem było to, że Hoseok przeszedł już przez etap zazdrości. Jako jedyny chłopak młodszego wierzył, iż z Jiminem łączy go tylko przyjaźń i nie wydzwaniał do niego po nocach, żeby go przyłapać na zdradzie. Dobra, dziwnie się na niego patrzył, gdy na pytanie „gdzie spałeś", odpowiadał „z Jiminem", ale nigdy nic nie podejrzewał.
– O kurwa. – Odrzucił głowę do tyłu i zacisnął palce na włosach biznesmena, gdy poczuł język na sutkach. Nie, żeby był fanem tej pieszczoty, ale dobrze ocucała.
– Nie przeklinaj. – Hoseok posłał mu karcące spojrzenie, nim powrócił do piersi chłopaka.
Oczywiście, starszy facet miał też swoje wady. Czasami go traktował jak jebane dziecko. Dwadzieścia cztery lata, proszę państwa, student matematyki (idealnie się wpasowywał w to, że matematycy żyją we własnym świecie, prawda?), okazjonalnie klej do złamanych serc Jimina. Nie dziecko.
Ukazywało się to głównie wtedy, gdy przeklinał. W życiu codziennym co najwyżej go upomniał, lecz w łóżku – zupełnie inna sprawa. A im mniej ubrań, tym bardziej się wkurwiał.
Prychnął pod nosem, lecz nastrój mu się prędko zmienił, usłyszawszy następne słowa.
– Chyba, że chcesz, bym cię ukarał.
– O tak – sapnął, nieświadomie ciągnąc drugiego w górę. Pozwolił sobie jeszcze opuścić koszulkę, nim rzucił się z ustami na te Hoseoka. – To cudowny pomysł, tatusiu, genialny, wspaniały, po prostu zaje— wyborny, znaczy się, wyborny!
Wiecie, każdy normalny człowiek spojrzałby się teraz na niego z politowaniem. Ale jebać normalność, Hoseok wydawał się tylko bardziej zadurzony. Facet ma dziwny gust.
Starszy przyciągnął go do długiego pocałunku, który z czułego przeszedł przez namiętny do agresywnego. To wystarczyło, by nastrój powrócił do nich obydwu.
– Weź mnie tutaj – jęknął Taehyung, kiedy starszy wreszcie znalazł się na tyle blisko, by ocierać ich męskościami o siebie.
– Chciałbym, – sapnął, ręce zakradając na pośladki studenta – ale coś mi przyszło do głowy. A to wymaga łóżka.
W tym momencie, zrobił krok do tyłu, ciągnąc przy tym drugiego. Po kilku latach doświadczenia, całowanie się podczas wycieczki do sypialni opanowali doskonale, tak samo, jak i plan mebli postawionych na drodze. Hoseok zdążył się też nauczyć, w co można pieprznąć Taehyungiem, gdyby trzeba było przejść do konkretów już po drodze.
Młodszy westchnął, kiedy jego plecy wreszcie uderzyły o łóżko. Biznesmen wlazł na nie krótko po nim, od razu powracając do jego ust. Jeśli mieliby wskazać coś, bez czego by nie przeżyli, bez wahania wybraliby całowanie. Nawet po tych kilku latach nie mieli dość swoich warg, a szczególnie tego, co można było z nimi zrobić.
– Skarbie – jęknął Hoseok, gdy student, oplótłszy go nogami w pasie, docisnął ich do siebie w partiach dolnych. Poczuł, jak pot zaczyna mu się gromadzić na karku, a przez ciało przebiega dreszcz od pierwszej mocniejszej stymulacji.
– Za ciepło, tatusiu.
...Taehyung chyba też był za tym, aby pozbyć się ubrań.
Z kostkami młodszego wciąż skrzyżowanymi na plecach, podniósł się na tyle, by zdjąć marynarkę. Niższy wykorzystał ten moment, by popchnąć go do pozycji siedzącej oraz wspiąć mu się na kolana, gdzie ściągnął własny t-shirt oraz zajął się koszulą i krawatem drugiego.
Hoseok uśmiechnął się szeroko na widok skarpetek drugiego. Pomarańczowe w słoniki. Jak to jest, że Taehyung, nawet w takich sytuacjach, zachowywał w sobie uroczą cząstkę? Biznesmen wstrząsnął głową i ściągnął z drugiego wspomnianą część garderoby.
– Nie miałeś mnie ukarać, tatusiu? – Student przechylił głową w geście udawanej uroczości, odnosząc się do paska, który skończył wraz ze spodniami i resztą ciuchów na podłodze. Nie, żeby coś, ale liczył na to, że go zostanie przywiązany do łóżka, albo coś w tym stylu.
– Miałem i to zrobię. – Hoseok pocałował go tak, jakby chciał ugasić tym wszystkie jego wątpliwości oraz popchnął go delikatnie do tyłu. Młodszy zrozumiał przekaz i położył się na plecach, ciągnąc za sobą drugiego. – Ale w inny sposób. Zaufaj tatusiowi, dobrze?
– Dobrze. – Taehyung uśmiechnął się, masując kark drugiego przez czas trwania kolejnego pocałunku.
– Dobry chłopiec. – Starszy cmoknął go czule w nos, wreszcie sięgnąwszy w okolice bokserek niższego. Oczywiście, nie mógł w nie po prostu wsunąć ręki i zacząć mu robić dobrze. Mówimy przecież o Jung Hoseoku, mistrzu znęcania się. Dlaczego trafił mu się akurat miłośnik droczenia strony uległej?
Biznesmen wodził palcami po gumce od bielizny chłopaka, raz na jakiś czas nią lekko strzelając. Normalnie miałoby to na niego średni wpływ, lecz w połączeniu z zimnym powietrzem, które wtedy zakradało się do środka bokserek oraz podnieceniem, dawało to mieszankę wybuchową.
– P-Przestań – wydyszał Taehyung, zaciskając dłoń na prześcieradle. Jęknął cicho, kiedy poczuł, jak drugi wycałowuje mokrą ścieżkę od jego ust aż do podbrzusza, tam się zatrzymując na dłużej.
I kiedy myślał, iż Hoseok się go posłuchał, gdyż skierował dłoń ku jego męskości, jego chłopak po raz kolejny udowodnił, iż kochał się droczyć. Fakt, przeniósł się na jego członka, ale jedynie wirował palcami po materiale. Nie można było tego nawet nazwać dotykiem, lecz przewrażliwione ciało Taehyunga rejestrowało wszystko, każde muśnięcie podkreślało jękiem.
– Tatusiu, proszę – wysapał, zaciskając oczy w przyjemności. Niewystarczającej przyjemności, przyjemności, która sprowadzała jego umysł do żądzy. – Mocniej, proszę.
– Ale byłeś złym chłopcem, Taehyung – mruknął biznesmen, wargami muskając podbrzusze chłopaka. Podgryzł tamtejszą skórę, a jednocześnie przycisnął palec do szczeliny na główce młodszego. Wiecie, to miejsce jest zazwyczaj bardzo wrażliwe, a u studenta był to wyjątkowo słaby punkt, dodać do tego szorstki materiał bokserek...
– Kurwa! – Krzyknął, czując, jak całe jego ciało zadrżało. Przyszło mu zaraz tego jednak pożałować. Popatrzył na Hoseoka z szeroko otwartymi oczyma i ręką zasłaniającą usta, ale dupa, za późno. Starszy już się podnosił.
Znowu zjebałeś, Tae.
– Sam chciałeś, Tae. – Biznesmen popatrzył mu w oczy i sprawnie zsunął z niego bokserki, po czym przejechał paznokciem po całej długości trzonu, wywołując syk.
– Hoseok...
– Nie Hoseok, tylko...
– Tatusiu.
– Dokładnie. – Hoseok w nagrodę powtórzył ruch sprzed chwili, tylko, że przeniósł się z nim na czubek. Wiecie, ten punkt Taehyunga.
Młodszy zamknął oczy i pozwolił sobie się zatrząść, przełykając wszelki odgłos wraz z śliną. Nie chciałby znowu czegoś spierdolić. Hoseok na szczęście nie ciągnął praktyk z męczenia chłopaka i postanowił mu ulżyć ręką. Ruchy powolne, ale kurwa, tego mu było potrzeba, wreszcie jakiś konkretniejszy dotyk.
– Tatusiu, wystarczy – wysapał po chwili. Odruchowo uniósł dłonie, zapraszając drugiego do uścisku. Starszy nachylił się i pozwolił ich wargom się połączyć. Pocałunek był powolny, rozlazły, mokry, lecz Taehyung lubił to robić w ten sposób. Odnajdywał w tym coś czułego. A dodając do tego dłoń stale stymulującą jego członka... – Tatusiu, proszę, już... już...
– Powiedz to, Tae. – Biznesmen zachichotał w usta drugiego, gdy tamten starał się odwrócić głowę w bok w zażenowaniu.
– Możesz już we mnie... – Młodszy zacisnął zęby. Czuł, jak do zaróżowionych od podniecenia policzków dochodzi ordynarny burak. – Wejść, tatusiu.
Taehyung miał to do siebie, że w jednej chwili mógł mówić wprost i bez zbędnego zawstydzenia, a w drugiej zmieniał się w rumieniącą się papkę, niebędącą w stanie wygłosić swoich potrzeb. Hoseok lubił droczyć się z tą papką.
– Tylko wejść? – Hoseok szybko wsunął pod plecy chłopaka poduszkę i przemieścił palec dotąd bawiący się z męskością na jego wejście, przez które przeszedł sprawnym ruchem. Czubek był śliski od spermy powoli wypływającej z penisa, lecz prawda jest taka, iż robili to na tyle często, by nie musieć używać ogromnych ilości lubrykantu. Student westchnął, wypychając biodra ku dłoni drugiego. – Już wszedłem, skarbie.
– Nie palcem – sapnął. Prychnął, zrozumiawszy, iż jego ruchy niewiele dawały.
– Więc czym?
Taehyung odwrócił wzrok. Jak ciepło w uszach...
– Penisem.
– Czym? Bo chyba nie słyszałem...
– Penisem! – Zacisnął oczy, sapiąc, gdy Hoseok poruszył palcem w nagrodę.
– I co, mam tylko wejść? – Starszy uśmiechnął się szelmowsko, czubkiem wskazującego muskając prostatę chłopaka. Taehyung skulił się w nagłej przyjemności, emitując jeden z tych cudownych jęków. – Nie każ tatusiowi czekać.
– Proszę, już to zrób. – Niższy uchylił zamglone żądzą oczy. Dreszcze przebiegały mu wzdłuż kręgosłupa jak uchodźcy przez granicę, a ręka desperacko zaciskała się na prześcieradle. Cóż, jego najukochańszy chłopak postanowił kulistymi ruchami stymulować jego prostatę. Wiecie, taka zachcianka. – Proszę, tatusiu.
I Hoseok niemal dał się wkręcić w te zamglone przyjemnością oczy patrzące prosto w te jego. Niemal.
– Nie nie, Taehyung. – Wycedził przez zęby, wyszarpując nadgarstek z i wsuwając z powrotem w Taehyunga. Młodszy zakwilił od agresji drugiego, ponownie zginając się w rozkoszy. – Masz mi, kurwa, powiedzieć, co chcesz, bo cię zostawię w tym stanie.
Student spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczyma. Tylko wkurwiony Hoseok przeklina, a wiedział, że wkurwiony Hoseok jest w stanie go teraz opuścić. Zagryzł wargę w zamyśleniu. Dobra, Taehyung, ruszaj dupę w troki, dasz radę. Dwa słowa, dwa słowa, dwa słowa...
– Pieprz mnie.
Łał, Tae, wygrywasz talon na kurwę i balon!
W sumie, to to nie było takie trudne.
– Dobry chłopiec. – Hoseok pocałował go w policzek, przed wysunięciem dłoni i niezbyt romantycznym napluciem na nią.
– Lubrykant za daleko? – Uśmiechnął się student, lecz drugi posłał mu tylko karcące spojrzenie.
– Nie wybijaj mnie z nastroju, jeszcze nie skończyłem z twoja karą. – Powrócił wzrokiem do własnej męskości, którą aktualnie nawilżał.
Taehyung szerzej otworzył oczy. To to przed chwilą nie było tą karą?
– Nie bądź taki zaskoczony. – Starszy uśmiechnął się z zadowoleniem, przenosząc jedną dłoń na trzon swojej męskości i drugą łapiąc biodro drugiego. Przycisnął główkę do wejścia, a usta do czoła chłopaka. – Tatuś dopiero zaczyna.
I wtedy wszedł. Nie bawił się w powolne wsuwanie się. Robili to na tyle często i na tyle długo, by student nie potrzebował przygotowania, czy nawet specjalnej ostrożności. Był z niego jednak kawał faceta. No dobra, pedała, ale wciąż nie szkła.
– Tatusiu – sapnął Taehyung, ściskając plecy drugiego. Jeśli miałby wskazać kolejną rzecz, która mu się nigdy nie znudzi i bez której by nie przeżył, byłoby to uczucie Hoseoka w sobie. Nadal odrobinkę piekło, lecz przyjemność niemal całkowicie zagłuszała wszelkie negatywne uczucia.
Hoseok jęknął cicho, przez chwilę się nie poruszając. Młodszy już otwierał usta, by kazać drugiemu zaczynać , lecz uprzedziła go ręka na szyi.
– Co ty, ku—
– Zaufaj mi.
I jeśli miałby wskazać najpewniejszy fakt na świecie, to to, że ufał Hoseokowi. Kurwa, ufał mu na tyle, by kontrolować swój oddech, ufał mu na tyle, by pozwolić mu rozłożyć kciuk i palec wskazujący tuż pod gardłem i docisnąć.
Taehyung poczuł, jak nagle mu zaczyna brakować powietrza. Odruchowo otworzył usta w próbie uzyskania tlenu, ale starszy nadal trzymał rękę dociśniętą do jego szyi. Wiedział, że biznesmen by mu nigdy w życiu nie zrobił krzywdy, lecz nie mógł nic poradzić na niespokojne myśli napływające mu do głowy oraz własne dłonie ściskające nadgarstek drugiego.
Lecz wszystkie zniknęły wraz z pierwszym pchnięciem, zostały zastąpione przyjemnością. Usłyszał sapnięcie Hoseoka. Sam zapewne też wydawałby z siebie jakieś dźwięki, lecz uniemożliwiała mu to dłoń na gardle.
I wraz z drugim i trzecim ruchem, Taehyung zrozumiał, iż brak tlenu, choć obcy i nieswój dla organizmu, jedynie potęgował rozkosz. Palce dociśnięte w szyję odcinały mu nie tylko powietrze, lecz i myśli, których i tak niewiele w nim zostawało, gdy się pieprzyli.
Przy piątym pchnięciem, zaczęło się robić nieprzyjemnie. Wirowanie w głowie mogło być błogo nowe do momentu, lecz minął dłużej niż moment. Kurwa, ta minuta trwała godzinę. Mroczki tańczyły mu przed oczami, czuł się słabo, zdawało mu się, że blednie, zaraz padnie, kurwa, kurwa, kurwa—
Ale przecież był z Hoseokiem. Oczywiście, że Hoseok wiedział, kiedy zabrać rękę.
Oddech, który wziął w momencie, kiedy wreszcie mógł zaczerpnąć powietrza, był zdecydowanie za głośny, lecz naprawdę, wtedy miał w dupie otoczenie. Chichot starszego też. Z resztą, część niego miał dosłownie w dupie.
– To moja kara, tatusiu? – Spytał nierównym głosem, gdy uspokoił oddech. Poprawka, prowizorycznie uspokoił oddech, ciężko unormować pracę płuc, gdy ktoś się w tobie porusza, wiecie?
– Tak. – Hoseok powrócił do całowania szyi młodszego, szczególnie miejsca, w którym chwilę temu trzymał dłoń. Jego pchnięcia były powolne, rozlazłe, ale pasowały do sytuacji. Nie przeszkadzały Taehyungowi. – I chyba za bardzo ci się podoba, jak na karę.
– To dlatego, że jesteś w tym taki dobry, tatusiu – wysapał student, jęcząc, gdy starszy wykonał wyjątkowo głębokie pchnięcie, zahaczające o jego prostatę.
Hoseok uniósł głowę znad gardła drugiego, nachylając się nad jego ustami. W pocałunku młodszy chciał przekazać jak najwięcej żądzy, pośpieszał. Zaplótł jeszcze nogi wokół jego pasa, samemu próbując się nabić na biznesmena.
– Szybciej, tatusiu. – Jęknął głośno, gdy jego prostata została muśnięta po raz kolejny.
I kim był Hoseok, by mu tego odmówić?
– Dotknij się, skarbie. – Cmoknął go w usta, obserwując, jak ręka chłopaka sięga do jego cieknącej erekcji. Wiedział, że Taehyung był jeszcze w wieku, by dochodzić szybko i niewiele więcej mu będzie potrzeba. Szczególnie, jeśli chodzi o Kim Taehyunga, nie byle jakiego dwudziestoczterolatka. A ten to już w ogóle ma libido dziesięć lat w tył.
Bez dłuższego zastanowienia, ponownie przycisnął miejsce między palcem wskazującym i kciukiem do szyi chłopaka. Uśmiechnął się, widząc, jak tamten odrzucił głowę do tyłu oraz otworzył szeroko usta.
– Przyjmujesz mnie tak dobrze, skarbie – wyszeptał mu do ucha, przyśpieszywszy ruchy.
Taehyungowi wizja zaczęła przyjemnie wirować. Ponownie przekonał się, jak bardzo odcięcie od tlenu maksymalizowało przyjemność, wyciągało wszystko z nieustających pchnięć drugiego. Taehyung czuł, jakby tonął w całej tej rozkoszy, jakby już szedł na dno. Brak powietrza zalewał go tak intensywną przyjemnością, że stało się to ciężkie do wytrzymania. Topił się w tym wszystkim.
Hoseok zahaczył o jego prostatę. Młodszy chciał krzyknąć, chciał się drzeć jak zawsze, chciał, by drugi usłyszał, jaki ma na niego wpływ, lecz jedyne, co uciekło z jego gardła to zdławiony dźwięk. Przed oczami tańczyły mi czarne, może białe, może, kurwa, tęczowe plamy spowodowane zarówno rozkoszą, jak i tym zajebistym bólem w piersi.
– Taki ciasny – wysapał biznesmen, rozluźniając prawą dłoń. Niższy poczuł, jak wraz z powietrzem napływa do niego nagła przyjemność. Cholera, jeśli brak oddechu był po prostu cudowny, to moment, w którym ponownie przychodziło mu zaczerpnąć tlenu był nie do opisania. – Specjalnie dla mnie, prawda?
– Specjalnie dla tatusia – zakwilił, nadal starając się brać jak najgłębsze, miarowe oddechy. Niestety, przyśpieszające ruchy drugiego nie ułatwiały sprawy.
– Dotykaj się, kochanie – upomniał go starszy, choć jego głos był raczej łagodny. Złożył jeszcze jeden pocałunek na czubku nosa chłopaka, po czym znów docisnął.
Taehyung skłamałby mówiąc, że zdążył się już przyzwyczaić do uczucia ręki napierającej na gardło. Jeśli miałby jakoś to opisać, celowałby w granice „nowego" i „nieswojego", lecz lekcje koreańskiego zawsze olewał, nie znał dokładnego określenia.
Ale kurwa, znajdował w tym coś, co dawało mu ogromne poczucie bezpieczeństwa. Wiedział, że starszy mógł go w tym momencie udusić, ale przecież to był Hoseok, Hoseok był świetnym kochankiem, Hoseok wiedział, co robił. Ufał Hoseokowi.
Biznesmen miał to do siebie, że umiał się nim zająć. Umiał trafiać w jego prostatę, tak, by nie było to bolesne, lecz wystarczająco mocno, by to poczuł. Umiał pieprzyć go tak, by i bez ręki na szyi nie mógł oddychać, tak, że czasami dochodził i bez stymulacji z przodu. I umiał się zająć też jego przodem, bo gdy widział, że tak, jak teraz, Taehyung średnio dawał sobie radę ze swoim członkiem, umiał owinąć dłoń młodszego we własną oraz mu w tym pomóc. Umiał go doprowadzić do orgazmów, jakich młodszy nie doświadczał z nikim innym.
Student wtedy nie myślał. Wszystko, co mogło być zalążkiem czegokolwiek innego niż „kurwa, jak przyjemnie" zostało zmiatane wraz z kolejnym pchnięciem, a te następowały raczej szybko.
– Jesteś taki dobry, skarbie. Cudowny jak zawsze. Tatuś nigdy się na tobie nie zawodzi.
Topił się. Czuł, jak każdy ruch zaciągał go jeszcze niżej, jak każde szarpnięcie jego ręką na członku było jak dodatkowe dziesięć kilo, czuł się ciężki. Ciężkie rzeczy się topią.
Młodszy czuł, że zaraz się zatopi zupełnie, wiedział, ze dzielą go od tego minuty, sekundy. Mroczki przed oczami oraz zawroty głowy, choć wcześniej niechciane, zbyt mocne, by były przyjemne dla kogokolwiek innego, jedynie dodawały do przyjemności i nasilały nadchodzący orgazm.
– Taki, taki cudowny. – Z tym Hoseok zwolnił dłoń z szyi drugiego.
Taehyung sięgnął dna.
Nagły oddech w momencie, w którym miał szczytować, w momencie, w którym normalnie nieświadomie wstrzymywałby pracę płuc był czymś całkowicie wspaniałym. Już się nie topił. Dryfował. Czuł się lekki.
Z pomocą nieustających pchnięć starszego oraz dłonią nadal stymulującą jego członka, jego orgazm trwał wieki. Serce mu waliło w tę i we w tę z taką siłą, że mogłoby równie dobrze robić za bębny. Całe jego ciało drżało, a mięsnie raz na jakiś czas się zaciskały, co miało wpływ i na Hoseoka. Po dwóch takich spazmach doszedł i on, wycieńczony opadając na chłopaka.
Student niemal od razu wtulił się w drugiego. Nadal mu szumiało w uszach, a w głowie miał przyćmioną endorfiną pustkę. Uśmiechnął się, gdy po chwili para ramion owinęła się za jego karkiem oraz usta zaczęły wycałowywać jego mostek.
– Twoja szyja będzie wyglądać, jakby zaatakował cię jakiś morderca – zachichotał biznesmen, przenosząc się z wargami na gardło i brodę drugiego.
– Nie mam nic przeciwko. – Taehyung uśmiechnął się szeroko, mrucząc, gdy starszy zassał się na jego szyi. – Tylko weź się później tłumacz Seokjinowi.
– To weź go jakoś unikaj – burknął wyższy. – Już mnie wystarczająco nie lubi, nie chcę, by myślał, że próbowałem cię udusić, czy coś.
– Jak miałem ostatnio ślady zębów to myślał, że mnie zgwałciłeś – westchnął młodszy. – Jezus Maria, kiedy on się wreszcie nauczy, że nie potrzebuję aprobaty brata, by z kimś być?
– Taki instynkt. – Hoseok cmoknął go w usta i przejechał dłonią po głowie drugiego. – W sumie to nie wiem, czy chciałbym, by Jungkook przyprowadził kogoś po trzydziestce.
– Przynajmniej by był doświadczony. Ja tam nie żałuję. – Taehyung połączył ich w leniwym pocałunku. – Nie, nie wychodź – jęknął, oplatając biznesmena nogami w pasie, gdy się zaczął z niego wysuwać.
– Trzeba posprzątać, Tae. – Starszy uśmiechnął się przepraszająco, lecz student jedynie zacieśnił uścisk na jego plecach.
– Jest jeszcze wcześnie. – Niższy rzucił okiem na zegar. Dobra, dwudziesta trzecia, ale jak dobrze pójdzie to Hoseok się nie odwróci, to znaczy nie pozna prawdy. – No już, poprzytulaj się ze mną jeszcze.
Wyższy burknął, średnio przekonany.
– Proszę, tatusiu?
– Czuję się teraz jak pedofil – westchnął, lecz poddał się urokowi swojego chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro