Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ PROLOG ⸻


Wiecie jak to jest czuć ukłucie igły, zadrapanie na skórze, ból gardła?

Ja nie.

Analgezja wrodzona* doprowadziła do tego, że nie jestem w stanie odczuwać żadnego bólu. Brzmi niesamowicie, prawda? Kto nie chciałby supermocny, która pozwalałaby na życie bez fizycznego cierpienia?

Problem w tym, że ta choroba jest naprawdę niebezpieczna. Nie czując bólu, mogę w łatwy sposób złamać rękę, nogę, doprowadzając tym samym do powolnej, nieświadomej śmierci. Jeżeli skaleczenie nie jest widoczne gołym okiem, mogę z nim żyć tak, jakby go nie było.

I to w tym wszystkim jest najgorsze. Wszelkie choroby i skaleczenia potrzebują natychmiastowego leczenia. Od szybkiej reakcji zależy ludzkie życie. Przez to wszystko nie mogłem żyć normalnie. Lekarze nie dawali mi zbyt wielkich szans na przeżycie. Osoby z moją przypadłością bardzo często umierały przed osiągnięciem pełnoletności, a jeżeli udawało im się osiągnąć osiemnaście lat, to rzadko żyły dłużej niż do trzydziestki.

Jednakże ja byłem silny. Niestety stałem się przez to więźniem we własnej skórze, zamkniętym we własnym domu.

To nie było życie. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale im byłem starszy, tym mocniej zaczynałem odczuwać skutki izolacji. Poza rodzeństwem, nie miałem kontaktu z innymi osobami w zbliżonym do mnie wieku.

Mój starszy brat i młodsza siostra zaczęli w końcu chodzić do szkoły, przez co zostawałem sam na niezliczenie wiele godzin. Indywidualne nauczanie pomagało mi zająć głowę, gdy nie było przy mnie moich najbliższych. Moja nauczycielka - pani Robinson, robiła wszystko, abym czuł się jak najbardziej komfortowo.

Im starszy byłem, tym coraz więcej nauczycieli zaczęło mnie uczyć. Do dziś nie zapomnę dnia, gdy pani Robinson oznajmiła mi, że to koniec naszych zajęć. Byłem zdruzgotany. Wtedy nie rozumiałem dlaczego rodzice postanowili ją zwolnić. Teraz doskonale zdaję sobie sprawę z powodu. Byłem coraz starszy i musiałem uczyć się tego, co moi rówieśnicy. Do tego potrzebna była zmiana nauczyciela. Nawet nie chcę myśleć ile to wszystko kosztowało...

Nie miałem zbyt wielu rzeczy do roboty, dlatego poświęcałem na naukę bardzo dużo czasu. W szybkim tempie przyswajałem coraz to nowsze informacje z zakresu matematyki, literatury, historii, języków obcych i chemii. Wiedzę z innych przedmiotów również miałem w małym palcu, ale to te wymienione należały do moich ulubionych.

Dużo czasu poświęcałem na czytanie, rysowanie i grę w szachy, która rozwinęła mój zmysł taktyczny. Szkoda, że miałem go nigdy w życiu nie wykorzystać...

Rodzeństwo z każdym dniem opowiadało kolejne historie ze szkoły. Wtedy zacząłem się porządnie zastanawiać, dlaczego ja do niej nie chodziłem. Byłem wiekowo pomiędzy Nickiem a Melanie, więc logicznym było, że powinien uczęszczać do miejsca, o którym na okrągło opowiadali. Moje każde pytanie było zbywane przez rodziców. Wtedy byłem zbyt młody, żeby zrozumieć co się działo. Moja matka i ojciec chcieli odizolować mnie od świata. Do dziś dziękuję Bogu, że ostatecznie się im to nie udało.

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Było słoneczne, majowe popołudnie. Tata pojechał z moim rodzeństwem do babci, a ja jak zwykle musiałem siedzieć w domu. Została ze mną mama, która wspierała i wciąż wspiera mnie całym sercem. Siedziałem w swoim pokoju z jakąś książką w ręce. W pewnym momencie usłyszałem z zewnątrz czyjeś radosne okrzyki. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Niestety niczego dziwnego nie zauważyłem. Głośne dźwięki radości dobiegały z zupełnie innej strony. Wyszedłem na korytarz i spojrzałem przez tamtejsze okno. Zobaczyłem przez nie chłopaka, który na podwórku sąsiedniego domu bawił się ze szczerozłotym psem, sięgającym mu wtedy do kolan. Pamiętam, że uśmiechnąłem się na ten widok. W pewnym momencie chłopak spojrzał w stronę okna, gdzie się znajdowałem. Nagle niespodziewanie do mnie pomachał. Byłem zaskoczony, ale odmachałem.

Od tamtego dnia zacząłem widywać go coraz częściej. Często machaliśmy do siebie przez okno. Chłopak gestami wiele razy zachęcał mnie, abym do niego dołączył, ale ja nie mogłem. Rzadko wychodziłem z domu, więc zmuszony byłem ignorować jego zaczepki.

Po miesiącu od dnia naszego pierwszego "spotkania" wydarzyło się coś, za co będę wdzięczny do końca życia.

Siedziałem w salonie z bratem. Graliśmy wtedy w szachy. Taty z siostrą nie było, a mama krzątała się w kuchni. Do dziś słyszę w uszach dźwięk naszego dzwonka, który zadzwonił wtedy trzykrotnie. Byliśmy z bratem zaskoczeni, ponieważ nie spodziewaliśmy się żadnych gości. Mama wyszła z kuchni, jakby nigdy nic, kierując się do drzwi. Wraz z Nickiem obserwowaliśmy z daleka co się przy nich działo, po ich otworzeniu. Co prawda sylwetka rodzicielki dużo nam wtedy zasłaniała, ale udało mi się zauważyć chłopaka, którego widywałem przez okno. Najwyraźniej przyszedł mnie odwiedzić. Mama spojrzała wtedy z niepokojem na mnie i brata. Odwracając się do nas na ułamek sekundy, mogliśmy zobaczyć kobietę, która stała zaraz za nieznanym mi wtedy chłopakiem. Nie słyszeliśmy ich rozmowy. Mogliśmy się jedynie domyślać o co mogło chodzić. Po krótkim czasie drzwi zamknęły się przed zaskoczonymi twarzami naszych pseudo gości. Mama zignorowała nasze pytające spojrzenia, wracając do kuchni.

Po obiedzie tego samego dnia usłyszałem rozmowę rodziców, która miała miejsce w ich sypialni. Zawzięcie ze sobą dyskutowali. Wyglądało to na ostrą kłótnię, ale wtedy tak tego nie postrzegałem.

Teraz już wiem, że to od tamtego dnia ich relacja zaczęła się psuć...

Mama przyszła do mnie jakiś czas po rozmowie z ojcem. Powiedziała mi wtedy coś, co wywołało we mnie pozytywne uczucia. Takie, których jeszcze nigdy nie czułem, w szczególności ekscytację. Miał przyjść do mnie chłopak z sąsiedztwa, żeby się ze mną zapoznać. A to wszystko tego samego dnia wieczorem.

Właśnie wtedy moje życie zaczęło się zmieniać. Jestem jej dozgonnie wdzięczny, że pozwoliła mi na interakcję z kimś z zewnątrz. Właśnie tak poznałem Patricka - swojego najlepszego przyjaciela, który stał się moim drugim bratem.

Miało to jednak swoje konsekwencje. Przez to wszystko ojciec zaczął się odsuwać nie tylko od mamy, ale i ode mnie. Nie mam pojęcia dlaczego. Od początku nie podobało mu się moje zapoznanie z Patrickiem. Niepotrzebnie, bo zarówno on, jak i jego mama zostali w pewien sposób przeszkoleni w obchodzeniu się z moją osobą. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jestem nieuleczalnie chory. Jednak to nie zmieniło jego nastawienia.

Mijały kolejne lata, a ja z Patrickiem bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Praktyczne codziennie przychodził do mnie po szkole. Za każdym razem prosiłem go, aby opowiedział mi wszystko co wydarzyło się w miejscu, do którego nie dane mi było chodzić. Z początku był co do tego niechętny, ale z czasem zrozumiał jak ważne to dla mnie było. Tak dowiedziałem się dosłownie wszystkiego o jego szkolnych znajomych.

Pomiędzy tymi wszystkimi miłymi chwilami musiałem nieustannie odwiedzać lekarza, na rutynowych kontrolach.

Rutynowych, ponieważ byłem niezwykle spokojnym dzieckiem, przez co nie robiłem sobie krzywdy praktycznie nigdy. Byłem edukowany względem choroby niezwykle dokładnie. Wszystko po to, aby móc żyć normalnie. Musiałem wiedzieć na czym stoję. Inaczej najzwyklejsze zadrapanie mogłoby doprowadzić do tragedii.

Mając szesnaście lat zacząłem interesować się tańcem. Miałem mnóstwo wolnego czasu po zajęciach z korepetytorami, więc nie trudno zgadnąć, że dużo siedziałem w internecie. Musiałem mieć jakieś inne zajęcie poza czytaniem i grą w szachy. Uwielbiałem oglądać różne grupy taneczne, które prezentowały coraz to nowsze repertuary.

Mówią, że zależy nam najbardziej na tym, czego nie możemy mieć. Uważam, że to prawda. Moi rodzice nigdy nie zgodziliby się na to, abym sam wyszedł z domu, a co dopiero poszedł na lekcje tańca.

Nie wiedziałem jak długo chcieli mnie więzić. Nie mogłem wiecznie siedzieć zamknięty we własnym domu. W końcu musiałem opuścić bezpieczny kąt, aby móc zacząć żyć prawdziwym życiem.

Od siedemnastego roku życia zacząłem błagać, aby pozwolili mi pójść do szkoły. Chociaż na ostatni rok liceum. Byłem już na tyle dojrzały, aby móc opuścić swój pokój i poczuć się człowiekiem. Istotą, która potrzebuje kontaktu z drugą osobą.

Po wielu nieprzespanych nocach, nieustających kłótniach rodziców i wielu wizytach u lekarza, udało mi się to wymanifestować. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo się z tego cieszyłem. Będąc dzieckiem nigdy bym się nie spodziewał, że uda mi się w końcu opuścić dom na dłużej, niż wizytę kontrolną w szpitalu.

Wszystko za sprawą mamy, która zrozumiała, że bardzo tego potrzebowałem. Obiecałem być odpowiedzialny, a Patrick i Melanie przyrzekli mnie chronić. Nick, chociaż wyjechał już wtedy na studia, był ze mną zawsze całym sercem, ciesząc się moim szczęściem.

Mogłem się w końcu poczuć wolnym człowiekiem. Szkoda, że przez to relacja moich rodziców zaczęła się psuć jeszcze bardziej. Naprawdę tego nie chciałem. Jednak nie było to do końca moją winą. Jeżeli ojciec rzeczywiście darzyłby mamę takimi uczuciami, jakie udawał, wtedy ich związek udałoby się uratować. Niestety wybrał łatwiejszy sposób, wyparcie.

Szkoła średnia Trubellan stała przede mną otworem. Mama pomogła mi skompletować wszystkie papiery, które w wakacje poprzedzające mój pierwszy, i zarazem ostatni rok edukacji w tej szkole, zanieśliśmy do dyrektora, sekretariatu i szkolnej pielęgniarki. Wszystko zostało dogłębnie wyjaśnione. Okazało się, że THS (Trubellan High School) było doskonale przygotowane na uczniów, z najróżniejszymi schorzeniami. Były tam ponoć osoby na wózku, nieme, czy głuche. Pomimo, że byłem całkiem nowym, fascynującym przypadkiem, zgodzili się na moje przyjęcie.

Dostałem od życia szansę, której nie mogłem zmarnować.

Uzyskałem możliwość zwiedzenia szkoły, żeby wykluczyć miejsca, w których potencjalnie mógłbym zrobić sobie krzywdę. Cały czas był przy mnie Patrick, który długo pertraktował z dyrektorem, abym trafił do jego klasy, żeby mógł mieć mnie na oku, jako mój najlepszy przyjaciel.

Miałem doskonałe wyniki w nauce z praktycznie wszystkich przedmiotów, przez wzgląd na indywidualny program nauczania, dlatego mogli mnie przydzielić do dosłownie każdej grupy klasowej. Lubiłem się uczyć. Miałem na to nieskończenie wiele czasu, co w końcu przyniosło mi pozytywny skutek. Był to pierwszy moment, gdy poczułem, że to co robiłem przez całe życie wreszcie się do czegoś przydało.

Byłem niezwykle podekscytowany nadchodzącym rokiem szkolnym, który miałem spędzić na chodzeniu do prawdziwej szkoły. Uwierzcie lub nie, ale dla mnie było to coś niesamowitego. Czekałem na to całe życie. Nie do końca wiedziałem jak to wszystko miało wyglądać, ale byłem dobrej myśli. Miałem przy sobie najbliższe mi osoby. Wierzyłem, że dam radę. Wszystko zapowiadało się dobrze.

Ale czy rzeczywiście było?

⸻ ★ ★ ★ ⸻

Witam serdecznie wszystkich, którzy dotarli do końca prologu!

Mam szczerą nadzieję, że historia, którą chcę tutaj opisać przypadnie Wam do gustu i pozostanie w Waszej pamięci na długo.

Staram się korektorować rozdziały na bieżąco, ale z góry przepraszam za ewentualne błędy, wynikające z niedopatrzenia!

Zachęcam Was do komentowania i zostawiania gwiazdek, jeżeli oczywiście to co tworzę Wam się podoba!

Możecie zostać ze mną na dłużej, poprzez obserwację profilu. Wtedy z pewnością nie przegapicie żadnych nowości odnoście mojej twórczości, które często publikuję na tablicy!

·

❗️INFORMACJE❗️

Rozdziały pisane z perspektywy głównego bohatera. (Sporadycznie przy użyciu narracji trzecioosobowej).

Publikacja kolejnych części w każdą niedzielę w godzinach wieczornych (18-23)!
(Rzadziej o wcześniejszej porze).

WYJAŚNIENIE
*Analgezja wrodzona – rzadka choroba genetyczna, polegająca na całkowitym braku odczuwania bólu. Przyczyną choroby jest mutacja w genie SCN9A w locus 2q24, który odpowiada za przekazywanie pomiędzy komórkami nerwowymi impulsów bólowych do mózgu. Chorzy są zdolni do odbioru bodźców pozabólowych: dotyku, ciepła, zimna, łaskotania. Nie odczuwają jednak żadnych czynników bólowych, co może stwarzać zagrożenie życia. Dzieci dotknięte chorobą mogą osiągnąć wiek dojrzały, ale ich przewidywana długość życia jest dużo krótsza od reszty populacji z uwagi na brak reakcji na stany zagrażające zdrowiu i życiu, takie jak: oparzenie, skaleczenie, złamanie nogi itp.
~ Wikipedia.

Przepiękna okładka wykonana przez: Adalyn_Kinga !
(Serdecznie do niej zapraszam!)

°

°

°

Dziękuję, że jesteście! ❤️
·
Pozdrawiam cieplutko ~ xNoorshally 🦋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro