Początek
Młody 24 letni mężczyzna chodził w kółko po korytarzu przed salą numer 13 w Św. Mungu błagając by ten pięciogodzinny koszmar wreszcie się skończył. Był przemęczony i przerażony jednak nie myślał teraz o tym. Jedyne o czym myślał to o swojej żonie leżącej w sali przed którą stał od godziny pierwszej w nocy. Teraz była szósta rano, a on nawet na chwilę nie zmrużył oka.
Zatrzymał się dopiero gdy usłyszał krzyk swojej ukochanej, a potem płacz dziecka. Zaraz potem z sali wyszła pielęgniarka i podeszła do niego, jednak jej mina nie mówiła nic dobrego.
— Panie White... — zaczęła, ale nie była w stanie dokończyć.
— Co z nią? Wszystko okej? — przerwał jej chłopak.
— Niestety.... Pańska żona nie przeżyła porodu.... — odparła smutno kobieta.
— Co!? Nie!!! — krzyknął zrozpaczony — Nie nie nie to nie może być prawda!
— Przykro mi panie White... A jeśli chodzi o Pana córkę jest cała i zdrowa. Może Pan.... — powiedziała, ale on zniknął za drzwiami sali 13.
W sali tylko jedno łóżko było zajęte. Leżało na nim ciało zakryte białą płachtą. Mężczyzna szybko tam podbiegł i odsłonił głowę osoby tam leżącej. Jego oczom ukazała się twarz jego ukochanej żony.
— Enelith... — szepnął do siebie i zaczął płakać nad ciałem.
Siedział przy niej łkając żałośnie i nie zwracał uwagi na nic, ani na nikogo innego do momomentu gdy usłyszał płacz dziecka. W małej kołysce koło łóżka żony leżało małe niemowlę ubrane w białe body. Podszedł powoli i spojrzał na dziecko po czym uśmiechnął się smutno.
— To Pana córeczka panie White —powiedziała pielęgniarka stojąca za nim — Ma Pan dla niej imię?
— Tak. Lissandra — powiedział i podniósł dziecko na ręce.
---------------------------------------------------------
Wiem że jest strasznie krótki,ale to tylko wprowadzenie i reszta rozdziałów będzie zdecydowanie dłuższa.
Jeśli Ci się spodobało zostaw ★ bo to bardzo motywuje.
Bay UwU
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro