𝟜
Następnego dnia miały być treningi. Po śniadaniu wszyscy stawili się więc na boisku za ośrodkiem, gdzie Aizawa zaczął ich instruować co i jak mają robić. Kiri co jakiś czas zerkał na Bakugo (zresztą nie tylko on). Blondyn może był trochę cichszy niż zazwyczaj, ale poza tym wszystko zdawało się być po staremu.
Kiedy po paru godzinach wszyscy poszli do szatni przebrać się w normalne ubrania, Katsuki został i przez jakiś czas jeszcze ćwiczył, ku niezadowoleniu Aizawy, który bał się go tam zostawiać samego. Przez dwa kolejne dni sytuacja się powtarzała. Gdy trzeciego dnia blondyn wszedł do szatni dwadzieścia minut po reszcie, zastał tam Midoriyę. Zmarszczył niezadowolony brwi.
- Co ty tu do cholery jeszcze robisz? – przeleciał wzrokiem po jego normalnych ubraniach.
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Nie obchodzi mnie to.
- Martwię się o ciebie.
- Ha! Kolejny twój genialny wymysł – otworzył swoją szafkę i wyjął z niej ubrania, po czym głośno ją zamknął i odwrócił się do chłopaka. – Mógłbyś wreszcie wyjść? Chcę się przebrać.
- To jest twój problem? Teraz nie chcesz się przebierać przy innych?
- Nie twoja sprawa.
###
Ponieważ nie wiem kiedy / czy w ogóle do tego fanfica wrócę (może jak wypuszczą kolejny sezon to mi faza wróci czy coś, zobaczymy), to na razie publikuję to co napisałam kiedyś tam, ale było za krótkie, żeby wstawiać. Dopisze resztę jak wróci faza albo jak się po prostu zmobilizuję, bo nie lubię zostawiać tak rzeczy. Miałam też dłuższą przerwę od Wattpada i teraz do niego wracam, więc postaram się to dokończyć, choć teraz głównie skupiam się nad trzecią częścią BillDipów (do których serdecznie zapraszam).
Bardzo was przepraszam!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro