Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7. Prasa

Wśród radości wakacji Lily na moment zapomniała o troskach związanych z ciekawością prasy względem jej samej. Jednak kiedy już nastał ten pamiętny dzień pierwszego września, nagle zaczęła się strasznie tym stresować. Wiedziała że prawdopodobnie nagłówek nowego Proroka Codziennego będzie dotyczyć jej nie pojawienia się na ceremonii przydziału, choć wolała o tym nie myśleć. 

Ale nie tylko to zajmowało jej myśli. Na kolejne dziesięć miesięcy - z wyjątkiem przerwy świątecznej - młoda Potter miała stracić braci i Georgię. Rodzice mieli być zajęci pracą, a ona sama nową, mugolską szkołą. Najbardziej oczywiście obawiała się tego ostatniego - bo skąd miała wiedzieć, jak jest w zwykłej, niemagicznej placówce? 

Pocieszała ją tylko myśl, że przez ten cały czas będzie przy niej Max. Graves przez pozostałe dni wakacji okazał się niezwykłym przyjacielem - wspierał Lilkę całym sercem, doradzając i troszcząc się o nią. Młoda Potter nie mogła wyobrazić sobie lepszego przyjaciela. 

Lily drugiego dnia szkoły wróciła do domu całkiem zadowolona. Max już dzień wcześniej objaśnił jej wszystkie metody nauczania w szkole, bo Potter powiedziała mu, że w jej poprzedniej, prywatnej szkole, było nieco inaczej. W domu spędziła trochę czasu z rodzicami (którzy jeszcze dziś nie poszli do pracy), rozmawiając o roku szkolnym chłopców w Hogwarcie, aż Lily przypomniała sobie, że w domu nie mówiono nic o nowościach z Proroka. 

- Mamo, czy mogłabyś podać mi Proroka Codziennego? - spytała Lily, nakładając z mamą do stołu, gdy ojciec zajmował się czymś w swoim gabinecie. Ginny po tym pytaniu przełknęła głośno ślinę i widocznie się spięła. 

- Chyba nie chcesz czytać o tych głupotach?

- Chcę wiedzieć, co o mnie piszą - rzekła tylko Lily, wzruszając ramionami. 

Pani Potter westchnęła, po czym przeszła do salonu, skąd przyszła już z gazetą w dłoniach. Podała go Lilce, i tak, jak dziewczynka się spodziewała, pierwsza strona dotyczyła jej samej. 

GDZIE JEST LILY POTTER?

Wszyscy, którzy śledzą na bieżąco nowinki o znanej wszystkim na świecie rodzinie Potter wiedzą, że w tym roku jedyna córka Harry'ego i Ginny Potterów miała rozpocząć swój pierwszy rok nauki w Hogwarcie. Najmłodsza z Potterów miała być niezwykle dobrą czarownicą, wyróżniającą się wśród uczniów w Hogwarcie nie tylko sławnym nazwiskiem, ale również wspaniałymi wynikami w nauce, tak jak jej rodzice i starsi bracia.

Ale jednak, ku zdziwienia wszystkich obecnych, nazwisko Lily Potter nie zostało wyczytane podczas wczorajszej ceremonii przydziału. Jak wiemy z obserwacji uczniów Hogwartu, córka Harry'ego Pottera nie pojawiła się również w pociągu do Hogwartu oraz dormitorium dziewcząt z pierwszego roku. Wygląda na to, że Lily Potter w ogóle nie dotarła do szkoły tego dnia. Ale co było tego przyczyną? Tego jak na razie próbujemy się dowiedzieć. 

Możliwości mogło być wiele. Fani martwią się, że małej Potter stał się jakiś paskudny wypadek, przez który jej nauka zostanie opóźniona. Inni spekulują, że Lily Potter jest charłaczką. Ale nikt jak na razie nie wie, jaka jest prawda i nawet niezależnie od tego, jaka ona jest, społeczeństwo czarodziejów się niezwykle martwi:

,,To przykre że jej tu nie ma" - mówiła nam jedna z uczennic Hogwartu. - ,,Od zawsze chciałam ją poznać, a teraz nie ma już okazji. Szkoda!"

Harry Potter jak dotąd nie odpisał na żaden list wysłany w jego stronę. Niektórzy sądzą, że słynny czarodziej próbuje zatuszować całą sprawę, ignorując dziennikarzy i właśnie nie odpisując na żaden list. Do tej pory nie wiemy, jaka jest prawda. Czy Harry Potter skrywa jakieś mroczne tajemnice dotyczące jego córki?

Jeszcze kilka akapitów zostało na papierze, jednak Lily postanowiła ich już nie czytać. ,,A więc jednak" - pomyślała dziewczynka. - ,,Jestem obiektem zaciekawienia Proroka Codziennego. Świetnie". 

- To głupoty, Lilka. Nie przejmuj się. - Głos Ginny dotarł do uszu jej córki, wyrywając ją z zamyśleń. 

- Wiem. - Lily lekko nieprzytomnie pokiwała głową. - Idę do siebie. Zawołasz mnie jak kolacja będzie gotowa, dobrze?

- Dobrze. - Pani Potter westchnęła, po czym odprowadziła córkę spojrzeniem, zanim zniknęła za ścianą. 

Lily pobiegła do swojego pokoju, gdzie od razu położyła się na łóżku, wpatrując się w sufit. Czy tak to miało teraz wyglądać? A może tak to wyglądało od zawsze, tylko Lily nie zdawała sobie z tego sprawy? Czy od zawsze była aż tak znana, że jej imię lądowało na pierwszej stronie Proroka Codziennego? Lily pamiętała, że jak była mała i nie mogła zostawać sama w domu, jej rodzice brali ją ze sobą na ulicę Pokątną aby kupić przybory szkolne dla jej braci, gdzie czaili się dziennikarze i fani jej ojca i matki. James zawsze wtedy udawał, że to do niego mówiono ,,Proszę o zdjęcie, panie Potter!" i pozował dla fotografów, uśmiechając się czarująco do aparatu. Tata był wnerwiony, a mama niespokojna i zestresowana. Albus ignorował tą całą zgraję reporterów, trzymając się blisko matki, a Teddy, który zawsze chodził razem z nimi na zakupy, robił głupie miny do aparatów i mówił dziennikarzom niestworzone rzeczy na temat jej rodziny, takie jak to, że pan Potter jest ,,wampirem z krwi i kości". 

A Lily nigdy nie wiedziała, co o tym myśleć. Wpatrywała się w tych wszystkich ludzi chcących porozmawiać z jej ojcem, za młoda, by osądzać sławę jej rodziny. Kiedyś może i nawet uważała bycie popularną za fajne, bo nawet Georgia po przedstawieniu się Lily powiedziała ,,Potter? Lily Potter? O kurczę, to jesteś naprawdę ty!" i Lilka uważała to za zabawne. Ale teraz uważała kompletnie inaczej. 

Jej sława zamieniła się w koszmar. Piekło, z którego już nie mogła się wynieść. Bo miała na nazwisko Potter. Kiedy ludzie już się dowiedzą, kim tak naprawdę jest, zacznie się prawdziwa męczarnia - wyzwiska, prześmiewanie, prześladowanie i ośmieszające artykuły w Proroku Codziennym. I już nie będzie liczyć się to, że jest córką sławnego na całym świecie Harry'ego Pottera, że urodziła ją była zawodniczka Harpii z Holyhead. Liczyć się będzie tylko to, że jest charłaczką. 

Do pokoju wszedł jej ojciec. Wiedziała, że przyjdzie, prędzej czy później. Zawsze taki był, jeśli chodziło o bezpieczeństwo córki. 

- Wiem, co przeżywasz - powiedział od razu, bo wiedział, że jego córka potrzebowała tej rozmowy. - Ja również przez to przechodziłem...

- W takim samym wieku co ja?

- Może nawet wcześniej - odparł mężczyzna, siadając na łóżku córki, gdy ona również podniosła się do siadu. - Sława to jedna z największych zmór, jakie mogą istnieć, tym bardziej, gdy niechciana. Ja również nie chciałem sławy. Nie chciałem w ogóle niczego, co mnie spotkało w tamtym okresie, nie licząc poznania przyjaciół i twojej matki oczywiście - pan Potter uśmiechnął się - bo ja zawsze chciałem żyć normalnym życiem. Wiesz, jako zwykły chłopiec, w zwykłym i szczęśliwym domu. 

- Ja również nigdy nie chciałam być charłaczką. Chciałam żyć jak normalna czarownica, w Hogwarcie, z magicznymi przyjaciółmi, z którymi mogę dzielić troski dotyczące trudnych zadań domowych z Transmutacji - rzekła twardo Lily. Harry westchnął. 

- Widzisz, chyba oboje nie możemy mieć tego, czego chcemy. Albo ja raczej nie mogłem, bo już mam wszystko, czego potrzebuję. W twoim przypadku też tak będzie, wiem to; może za kilka dni, może za kilka lat, wszystko się ułoży, mówię ci. Może u ciebie akurat nie zabiciem Voldemorta, a może, kto wie, czymś nawet poważniejszym? - Pan Potter zaśmiał się, a na twarz córki wstąpił uśmiech. 

- O tobie też wspomnieli w Proroku. Podobno ukrywasz jakąś mroczną tajemnicę pewnej Lily Potter.

- O tak, to, że Lily Potter jest najlepszą córką na świecie jest tajemnicą, ale że od razu taką mroczną? - spytał Harry, udając zaskoczonego. Lily przytuliła się do niego, a mężczyzna objął ją ramionami. 

- Nie czujesz się za stara na takie czułostki? - spytał zaskoczony pan Potter. 

- Nigdy. Od kiedy okazywanie miłości jest dziecinne? - Lily zaśmiała się cicho. 

- Najwspanialsza córka na świecie - stwierdził mężczyzna, całując córkę w czoło. 

Lily nie czuła się już tego wieczora źle.

Prasa jeszcze przez kilka tygodni wydawała artykuły na temat Lily, przedstawiając coraz bardziej absurdalne teorie na temat jej rzekomego zaginięcia. Niektórzy sądzili, że została porwana, inni, że pan Potter był tak przywiązany do córki, że nie pozwolił jej wyjechać, a jeszcze kilka osób przypuszczało, że ,,mała Potter" w ogóle nie żyje. Z czasem samą Lilkę zaczęło to śmieszyć i nie czuła się już skonstertowana, czytając w gazetach na jej temat. 

Podczas kiedy już wszyscy zajęli się swoim magicznym życiem (kuzynostwo, bracia i Georgia Hogwartem, a rodzice pracą) Lily przystosowywała się do tego mugolskiego, w czym pomagał jej oczywiście Max. W szkole zakolegowała się z niektórymi uczniami - choć nie wyglądało na to, aby wynikły z tego jakieś dłuższe przyjaźnie - i nauka szła jej całkiem dobrze. Jeśli czegoś nie rozumiała, pomagały jej koleżanki (bo Max nie znajdował się w czołówce najlepszych uczniów, jak Lily zresztą), które były bardziej obeznane w kierunku matematyki, fizyki, geografii i tych wszystkich innych piekielnie trudnych przedmiotów. 

Do domu zawsze wracała w jakimś towarzystwie. Zazwyczaj był to Max, ale kiedy chłopak nie był w szkole, do domu wracała z innymi kolegami i koleżankami. Nie sądziła, że jej życie w mugolskiej szkole okaże się taką sielanką. Oczywiście, nie raz tęskniła za magią i Hogwartem, szczególnie, gdy dostawała listy od Georgii i braci, ale wiedziała, że już nic nie zmieni jej niemagicznego życia, więc akceptowała to, jak żyje, tym bardziej, że żyła radośnie i szczęśliwie.

Gdy wracała do domu jej mama zazwyczaj już tam była. Razem spędzały czas, dyskutując, a tematy do rozmów im się nie kończyły. Siadały zazwyczaj w salonie lub w ogródku, popijając napoje. Lily opowiadała o tym, co się działo w szkole i o mugolskich nowinkach, o których usłyszała od innych uczniów, a Ginny przedstawiała córce sytuacje w magicznym świecie - zaczynając od ukochanego Quidditcha, na plotkach z Proroka Codziennego kończąc. 

Gdy jej tata przychodził z pracy (zawód aurora miał to do siebie, że nie miał ustalonych odzin pracy; Harry przychodził o ósmej do pracy, a przychodził raz jeszcze o piętnastej, a raz po dwudziestej trzeciej) zawsze wypytywał dziewczynkę o życie w szkole: o zadania, przyjaciół i nauczycieli. Młoda Potter bardzo to sobie ceniła i zawsze odpowiadała ojcowi z ożywieniem i szczerością. 

I tak minęły błogie trzy lata, w których wszyscy żyli w zgodzie, niezależnie, czy z magią, czy bez. 

~

A jednak napisałam jeszcze jeden rozdział o jedenastoletniej Lilce. Nie wiem, czy nie usunę tego ostatniego zdania, bo sama nie jestem pewna, czy czegoś nie przeoczyłam i nie będę musiała jeszcze pisać o jedenastoletniej Lilce. Jest straaaasznie gorąco, co nie wzmacnia mnie wcale w pisaniu, a deszcz omija moją okolicę wielkim łukiem. No, ale koniec żalenia, może w zamian za te upały dostaniemy śnieg na święta. Miłego dnia kochani i dbajcie o siebie!





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro