Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23. James i Alice

Już za niedługo James miał ukończyć pierwszy rok szkoleń na aurora. Były to bardzo wymagająca szkoła, a młody mężczyzna po tych kilku miesięcy już stwierdził, że nie wyrabia się z poziomem tego kursu. Gryfon nie wiedział nawet, czy na pewno chciałby zostać aurorem - owszem, był wybitnie dobry z pojedynkowania się, ale wybrał ten zawód jedynie ze względu na chęć bycia takim jak dziadek czy ojciec. 

Przez okropnie trudny poziom ćwiczeń aurorskich James już nawet nie przyjeżdżał w weekendy do rodzinnego domu, spędzając wolny czas na nauce. Nie przyjeżdżanie do Doliny Godryka równało się również z tym, że nie spotykał się już z Alice, co chłopak chyba przeżywał najbardziej.

Nie było się już o co spierać - James głęboko i bezpowrotnie zakochał się w starszej siostrze Maxa. Alice była uroczą dziewczyną, jednak nieśmiałą i Potter nie wiedział nawet, czy odwzajemnia ona jego uczucia. Nie miał czasu na wyznanie jej uczuć, jego szkolenia mu na to nie pozwalały, musiał więc czekać dopiero na wakacje. Z kolejnymi dniami jego niepewność wzrastała - Alice rzeczywiście nie dawała mu żadnych znaków co do jej uczuć do niego. Z coraz większymi wątpliwościami czuł coraz większą motywację do tego, że musiał działać jak najszybciej. Musiał jak najszybciej wyznać miłość Alice. 

Tymczasem u Alice i Maxa obraz przedstawiał się niczym sprzed kilku lat - na podjeździe stała biała furgonetka, koło niej walały się zaklejone taśmą kartony, a drzwi do domu stały otwarte - członkowie rodziny Graves wynosili z budynku pudła z ich rzeczami. Właśnie wyprowadzali się z Doliny Godryka. 

Lily oglądała to wszystko przez okno w pokoju Albusa, z którego był idealny widok na dom Gravesów. Mama jej mówiła, że wyprowadzają się przez znalezienie dla Alice idealnej szkoły w innym mieście, jednak dziewczyna wiedziała, że nie jest to jedyny powód. Wiedziała, że Max już po prostu nie chciał się z nią widzieć. To było przytłaczające, wiedzieć, że ktoś podejmuje aż tak ważną decyzję jak przeprowadzka przez nią samą. 

Jeszcze bardziej przytłaczające było jednak to, że James jeszcze o niczym nie wiedział i Lily zdawała sobie sprawę z tego, że będzie musiała powiedzieć bratu, z jakiego powodu jego ukochana wyprowadziła się z miasta. Wyrzuty sumienia, jakie czuła wtedy Lily były nie do opisania - przez cały czas, kiedy patrzyła się na wynoszących swoje rzeczy Gravesów czuła w klatce piersiowej bolesne ukłucie, które nie dawało o sobie zapomnieć. 

To był już koniec. Koniec z ich wspólnymi wycieczkami, z wygłupianiem się do piosenek Beatlesów, z plotkowaniem o wszystkich mieszkańcach w Dolinie Godryka i z wieloma innymi rzeczami, przez które tworzyli z Maxem wspomnienia. To koniec z jego nieokiełznaną burzą owczych włosów na głowie, głupim uśmiechem na twarzy i niedźwiedzimi uściskami. Koniec z jego niesamowitym poczuciem humoru, które rozbawiało Lily w nawet najbardziej ponury dzień, z jego fantastyczną charyzmą, dzięki której pocieszał ją w jej największym dołku i z jego pomocną dłonią, zawsze wyciągniętą w jej stronę. 

To był już w ogóle koniec ich przyjaźni. 

Straciła go po raz drugi i nie miała już nadziei, że znów go odzyska. Max już za kilka godzin będzie w kompletnie innym mieście, oddalonym o kilometry i prawdopodobnie będzie czuł taką samą pustkę jak ona. Max zajmował szczególne miejsce w jej sercu i bez niego nie będzie ono już nigdy takie samo. 

Lily westchnęła, przeczesując swoje rude włosy. Do głowy przyszła jej jeszcze jedna przykra myśl - Georgia także nie wiedziała, że Max się wyprowadza. Lily nawet nie chciała sobie wyobrażać, co Gia będzie czuć, kiedy przyjedzie do Doliny Godryka i nie zastanie Maxa w jego domu. Poświęciła mu największy sekret swojego życia, wyznała miłość, a on po prostu stąd wyjechał. 

Już nazajutrz James przyjechał do Doliny, zawiadomiony już wczoraj przez swoją matkę, że coś przykrego się stało. Wpadł do domu jak to James - ze zmierzwionymi włosami, przekrzywionymi okularami i niewyprasowanym swetrem. Od razu zapytał się, co było takiego pilnego. 

- Jamie, kochanie, tak mi przykro - rzekła ze smutkiem w głosie pani Potter. - Gravesowie wyprowadzili się wczorajszego popołudnia z Doliny Godryka. 

James poczuł, jakby ktoś właśnie złamał mu serce na tysiące kawałków. 

Nie był zdolny do powiedzenia czegokolwiek - otwierał i zamykał usta jak ryba, a żaden głos się z niego nie wydobywał. Ta informacja trafiła w niego jak strzała, przebiła mu serce, które teraz z żalu bolało go jak nigdy. James już wiedział, jak to jest mieć złamane serce. 

Nie przesiadywał długo w domu, szybko wrócił do swojego mieszkania w Londynie, nie był w stanie normalnie funkcjonować przy swojej rodzinie. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach, nie zdolny do zrobienia niczego innego. Pustka, jaka go wypełniła, była nie do wytrzymania. Jego serce, złamane na tysiące kawałeczków, zdawało się odczuwać tylko żal i smutek, żadnych innych emocji. Alice odjechała. I być może już nie wróci. 

Z jego oczu łzy wylały się same, jakby od dawna chciały się wydostać na zewnątrz. Życie Jamesa Pottera było dotychczas tak wesołe, że nie płakał prawie nigdy - a teraz poczuł, jakby łzy były jego najlepszym przyjacielem. Jego świat załamał się, bo stracił osobę, która napełniała go radością i szczęściem. Bez niej jego beztroskie życie było już tylko przeszłością. 

Mijały dni, może nawet tygodnie, James sam już nie wiedział - szczerze mówiąc, wcale go nie obchodziło, jaki był właśnie dzień, jaka pogoda była na zewnątrz czy jaki miesiąc właśnie trwał. Dla niego wszystkie dni były już tylko listopadowymi, ulewnymi poniedziałkami. James funkcjonował prawie jak robot - nic go już nie obchodziło, wykonywał wszystkie swoje czynności z obojętnością, jakiej nigdy u niego nie widywano. Wcześniej jego życie było przepełnione emocjami i uczuciami, przeżywał przygody, nawet w dniach szkolenia na Aurora. Teraz wszystko było dla niego szare i nijakie, wyprane z wszelkich emocji.

Codziennie po powrocie z zajęć nie miał siły robić nic innego, niż wpatrywać się w sufit, leżąc na swoim łóżku. Analizował i rozpamiętywał wtedy wszystkie chwile z Alice, raz śmiejąc się, gdy przypominał sobie jakąś zabawną przygodę z dziewczyną, a raz płacząc, kiedy myślał o ich rozstaniu. Trwanie w tym dziwnym stanie nie było dla dorosłego mężczyzny zdrowe: jego twarz zmizerniała, pod oczami pojawiły się szarawe półkręgi, a oczy nie tryskały już tą jego typową radością, z którą zawsze psocił i opowiadał żarty. 

Po chyba najgorszych dwóch tygodniach w jego życiu nastał kompletnie inny stan. Zaczął odczuwać coraz większą motywację do działania, nie chciał, aby jego ostatnie spotkanie z Alice kiedykolwiek w ogóle nastawało. Nie wiedział nawet, gdzie się wyprowadzili - ale James był zdeterminowany, by ją odnaleźć. 

James przestał w końcu winić za wszystko Lilkę (w takich sytuacjach winił by w sumie każdego) i zaczął dawać jakieś znaki życia swojej rodzinie, jako że do tej pory siedział zamknięty w czterech ścianach w swoim mieszkaniu, wychodząc jedynie na zajęcia. Wznowił tradycję przyjeżdżania na weekendy do Doliny Godryka i w końcu zaczął normalnie funkcjonować, ku uldze Lily, której wyrzuty sumienia nie dawały jej żyć. 

Kiedy tylko James przyjeżdżał do rodzinnego domu planował wraz z Lily odnalezienie Alice. Mieli dużo pomysłów, ale wszystkie z nich nie miały szans się udać. Oprócz jednego, które chyba byłoby najbardziej wymagającym. 

Bo Lily musiałaby się pogodzić z Georgią. 

James i Alice wiedzieli, że najbliższą osobą Maxowi, którą znają jest teraz Georgia. Ona na pewno wiedziała, gdzie wyjechała rodzina Gravesów - Lily wiedziała, że cokolwiek by nie łączyło teraz Maxa i Gii, chłopak nie chciałby tracić z nią kontaktu i wciąż wysyłali sobie listy. Mimo, że ten plan wydawał się być prosty, ta emocjonalna strona medalu nie mogła dać o sobie zapomnieć. 

Lily czuła duży uraz do Georgii i wiedziała, że dziewczyna nie pogodzi się z nią ot tak, bo Lily po prostu do niej napisze. Rowley była przebiegłą istotą i może by nawet chciała coś w zamian za podanie Lily informacji o Maxie. Potter czuła, że więzy między nią a Gią zostały już bezpowrotnie rozerwane i pogodzenie się byłoby cudem - ale gdy widziała determinacje i tęsknotę Jamesa za Alice, czuła, że musi mu pomóc, choćby największym dla niej kosztem. 

Ale nawet James widział, że między Lily a Georgią do porozumienia dojść nie może, że Lily źle by się czuła wciąż przyjaźniąc się z osobą, która tak ją skrzywdziła. I dlatego też to Lily nie mogła napisać do Georgii. 

Ale kto powiedział, że nie może zrobić tego ktoś inny?

Takie pytanie zadał pewnego wieczoru James i i jego, i Lilkę od razu oświeciło. W tym wszystkim kompletnie zapomnieli o tym, że do tej samej szkoły chodzą jeszcze Albus i Scorpius, którzy idealnie mogliby wyciągnąć od dziewczyny tą informację. A nawet jeśli nie oni, to ktokolwiek z Hogwartu - w tej szkole każdy coś o sobie wie i zawsze można by było podpytać jakąś koleżankę Georgii...

Napisali wpierw do Albusa (Jamesowi nie podobała się wizja pisania do Scorpiusa), który odpowiedział, że nie on, a Nancy zrobi co w jego mocy. Oczywiście Lily słyszała powiastki o tym, jak bardzo plotki uwielbiała Nan i z jaką łatwością może się dowiedzieć wszystkiego o wszystkich. Zabini od razu zgodziła się pomóc Potter - choć nawet jej nie znała, Scorpius nie mógł o niej nie opowiadać swoim wścibskim przyjaciółkom. 

I takim sposobem James i Lily wyczekiwali owoców swojej intrygi aż do końca roku szkolnego, ale wiadomość nie przychodziła i musieli czekać na przyjazd Albusa. Ale jakie było ich zdziwienie, kiedy przed domem w Dolinie Godryka zauważyli nie tylko ich brata, ale także Nan, Aidana oraz Isobel, zmierzających dziarskim krokiem w ich stronę? 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro