Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Ayuzawa od dziesięciu minut przyglądała się rozpisanemu Past Simple na tablicy przez nauczyciela angielskiego, nie do końca zdając sobie sprawę, o czym był dzisiejszy temat. Przygryzała swój ulubiony ołówek, będąc myślami zupełnie gdzie indziej. Shinsou od razu widział w jakim stanie jest jego koleżanka. Zupełnie nie skupiała się na zajęciach, co znaczyło, że potem sam musiałby jej wszystko tłumaczyć. Present Mic popatrzył na swoich uczniów, szukając kogoś do odpowiedzi. Popatrzył na Miyazuno i uśmiechnął się pod nosem, prosząc ją, aby wstała i odpowiedziała na ocenę. Dziewczyna nie była tym faktem zadowolona, ponieważ kolejny raz padło na nią.

Mimo to znała odpowiedź, więc jej udzieliła. Z dumą popatrzyła na Hitoshi'ego, kompletnie nie zainteresowanego nią. Spał. Po prostu rozłożył się na ławce i zasnął, a jeszcze kilka minut temu wgapiał się w plecy Inori. Miyazuno nim usiadła, odezwała się:

— Sensei — zagaiła, a blondyn ponownie na nią spojrzał. — Nie chcę być uszczypliwa, ale większość uczniów się ze mną zgodzi. To kolejny raz, kiedy odpowiadam u pana. Ayuzawa nie była jeszcze nigdy pytana. To trochę niesprawiedliwe.

Shinsou otworzył niechętnie oczy, wciąż zmęczony i spragniony snu. Nie podniósł głowy, dyskretnie podsłuchując przemowy koleżanki z klasy. Mimo iż zarzekała się, że cała klasa jest tego samego zdania, nikt ją nie poparł. Inori poczuła się naprawdę nieswojo, że jest obiektem rozmowy. Odstawiła ołówek od ust, patrząc to na Miyazuno, to na Yamadę. Mężczyzna nie mógł zaprzeczyć, bo tylko przyznałby, że faworyzował uczennicę. Co było nieprawdą. Po prosyu nie męczył jej, biorąc pod uwagę, że nie odpowiedziałaby mu na pytanie inaczej niż językiem migowym. Popatrzył z litością na Inori, a ta tylko westchnęła i wstała.

— Ayuzawa? — odezwał się, zaskoczony postawą dziewczyny.

— Widzi pan? Sama się zgłosiła.

Koleżanka Miyazuno zachichotała, choć nikt inny wcale nie był dumny z takiego obrotu spraw. Ignorowanie niemowy to jedno, ale dręczenie jej? Byli w U.A., a takie zachowanie było godne pożałowania, na poziomie najgorszej szkoły, jaka istniała.

Present Mic nie miał wyboru, jak ją spytać. Wszyscy uważnie przyglądali się, jak odpowiada za pomocą gestów. Miyazuno zmarszczyła brwi, nie czując satysfakcji z takiego odpytywania, nawet nie mogła się przyczepić do odpowiedzi, bo nie wiedziała, co mówi dziewczyna. Yamada natomiast pokiwał głową i przyznał jej ocenę bardzo dobrą. Klasa wydała się zdumiona i zafascynowana tym, w jaki sposób nauczyciel komunikował się z uczennicą. Nagle jej ułomność stała się ponownie tematem ich rozmów, jeszcze raz uważając Inori Ayuzawę za osobę nieprzeciętną i ciekawą. Shinsou widział, że z jakiegoś powodu Miyazuno uczepiła się Inori i na każdym kroku podkładała jej nogę. Pytanie tylko dlaczego?

Po zajęciach Shinsou złapał Inori za ramię, chcąc poznać powód jej uciekania myślami stanowczo za daleko. Odczekali aż pozostali uczniowie wyjdą z sali lekcyjnej.

— Wszystko w porządku? 

Inori nie ruszała się przez moment, po czym z uśmiechem pokiwała głową. To Hitoshi'emu nie wystarczyło.

—  Co chciał od ciebie pan Aizawa? —  dopytywał dalej.

Wiedząc, że nie chłopak zaczął uczyć się migowego, co było jej zdaniem urocze, zademonstrowała mu odpowiedź. Mimo to Shinsou zmarszczył brwi, nieprzekonany. Po raz pierwszy od kiedy się znają, przyłapał ją na kłamstwe. Nagle słowa Kirie Haruny nabrały głębszego sensu. Od kiedy została wezwana do pokoju nauczycielskiego przez Aizawę, dziewczyna wydawała się osowiała i nie tryskała taką radością jak wcześniej. A teraz nawet mu szczerze nie odpowiedziała.

,,Nic''.

Tylko tyle powiedziała.

A raczej pokazała. Po rozmowie z Haruną, Shinsou wiedział mniej więciej, co mogło zatruwać umysł jego koleżanki, jednak nie mógł się wydać z tym, że zaczął mieszać się w jej życie. Musiał pogodzić się z taką wymijającą odpowiedzią, więc tylko skinął głową na znak zrozumienia. Czy był sens chodzić za nią, gdy odnosił wrażenie, że Inori w tej chwili chciała zostać sama? Stanął przed drzwiami i poczekał moment, ale Inori się nie odwróciła, co utwierdziło go w przekonaniu, że był teraz naprawdę dla niej zbędny.

Nie mógł użyć na niej indywidualność —  nie chciał i nie zamierzał, ale nawet jeśli, nie podziałałaby. Ayuzawa nie zatrzymałaby się, ponieważ nigdy by mu nie odpowiedziała. W głowie powtarzał sobie imię kobiety, która na łożu śmierci wspominała nastolatkę. Potem jednak wzruszył ramionami, czując, że za bardzo się w to angażuje i odwrócił się na pięcie, nie zamierzając na razie nic robić. Z kolei Inori chciała wyć i krzyczeć, ale póki ktoś ciągle ją obserwował nie mogła sobie pozwolić na choćby pojedynczą łzę. Zaraz rozeszłaby się plotka, że jest beksą. Nazywanie jej niemową w zupełności wystarczało. 

Ayuzawa postanowiła odpuścić sobie kolejne zajęcia, później tłumacząc się Aizawie bólem brzucha. Mimo że nie mówiła własnym głosem, kłamanie wychodziło jej zaskakująco dobrze. Odruchowo dotknęła swojego gardła, wzdychając. Wszyskim było jej szkoda, nawet nie wiedząc, że milczenie było najmniejszym jej problemem. Wbrew pozorom dźwigała na swoich barkach prawdziwy ciężar. Może nie taki jak ratowanie świata, ale powierzono jej pewną tajemnicą, a jej pozostało tylko dotrzymać danego słowa. Choćby za cenę życia i głosu.

— Jeszcze trochę. —  Usłyszała cichutki głos prawdopodobnie dziecka. Podniosła wzrok na najbliższe drzewo, nie wierząc, że ktoś mógł być tak głupi jak ona, by wejść na drzewo... dla kota. —  No już, panie Puszku, chodź do mnie...

Inori nawet nie mogła zawołać tego dziecka czy dać znać o swojej obecności. Właściwie skąd na terenie liceum takie maleństwo? Dziewczynka mogła mieć może z sześć lat? Była drobnej budowy, ale za to posiadała niesamowicie długie i gęste niemal białe włosy związane w dwa warkoczyki. Poza dużymi, czerwonymi oczami, charakterystyczny był mały rożek wyrastający ze skroni.

—  Panie Puszku... —  Dziewczynka poruszyła się, a gałąź pod nią niebezpiecznie głośno trzasnęła. Dla Inori był to znak ostrzegawczy. —  Chodź do mnie... —  Znowu przesunęła się do przodu, a gałąź pękła. —  O nie!

Z takiej wysokości nie zabiłaby się, ale z pewnością złamałaby rękę lub nogę. Inori wyciągnęła przed siebie rękę, a jej włosy zafalowały w powietrzu, nabierając różowego koloru, podobnie jak oczy —  jasno rozświetlone —  z ziemi wyrosło średniej wielkości drzewo wiśni, którego dopiero wyrastające pnącza otoczyły dziewczynkę, powoli opuszczając ją na ziemię. Po chwili roślina pozostawiła po sobie tylko dziurę.

— O jejku, ale się bałam —  załkała, patrząc smutno na Inori. —  Bardzo dziękuję! —  Ukłoniła się nisko. Inori skinęła jej głową. —  Pewnie myślisz, że jestem słaba, bo potrzebowałam pomocy... Wiem, że nie wolno tu trzymać zwierząt, ale czasem dokarmiam pana Puszka. Wystraszył się pana Bakugou, więc poszłam go szukać i...

,,I znalazłaś się na drzewie''.

W powietrzu unosiły się jeszcze pojedyncze płatki różowych kwiatów. Gdyby ktoś widział, że Inori używa swojego quirk mogłaby mieć wielkie kłopoty. Uczniom nie wolno na terenie poza zajęciami korzystać z mocy, a ona dodatkowo nawet nie była na profilu bohaterskim. Dziewczyna wyciągnęła do dziecka rękę.

—  Jak masz na imię? —  spytała dziewczynka. —  Jestem Eri... —  Inori nie mogła odpowiedzieć, więc tylko przed nią ukucnęła, pokazując palcami. —  I...n...o...r...i... Inori? — Nastolatka uśmiechnęła się łagodnie. —  Jakie ładne imię, pani Haruna mówiła mi o tobie, jesteś córka pana Aizawy? —  Tym razem starsza dziewczyna pokręciła głową. —  Znaczy nie jesteś córką... Ale jesteś mu bliska? 

,,Tak''.

Eri chwyciła za rękę Inori, a ta odprowadziła ją po akademik nauczycieli, ponieważ jak się okazało to tam Eri mieszkała wraz z nauczycielami. Dodatkowo dowiedziała się, że wujek Aizawa pełnił rolę opiekuna dziecka, podobnie jak Haruna. Kompletnie nie wyobrażała sobie tego człowieka jako rodzica i opiekuna takiego maleństwa. Ale wiedziała, że miewał naprawdę uroczą stronę. Eri weszła do środka, machając na pożegnanie Inori i zniknęła za drzwiami. Ayuzawa poczuła jak z nosa spływa jej strużka krwi, którą szybko przetarła i zawróciła. Kompletnie nie spodziewała się spotkać na drodze innego ucznia. Zamarła w miejscu, mając przed sobą Tetsutetsu Tetsutetsu, chłopaka z klasy 1B o naprawdę pokręconym imieniu. 

—  A-Ayuzawa! Cześć! Widziałem, że idziesz w tę stronę. Znaczy też tędy szedłem, ale... 

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego ciepło i wyminęła go, jak gdyby nigdy nic. Okazało się, że poświęciła Eri znacznie więcej czasu niż sądziła, a niektóre klasy skończyły już zajęcia. W oddali dostrzegła małą grupkę uczniów klasy 1A, a wśród nich charaktrystyczne czerwone włosy stojące w różne strony. Zarumieniła się na widok Kirishimy i postanowiła do nich podejść, by chociaż się przywitać.

—  O, Ayuzawa! 

—  Tch —  prychnął Bakugou. —  Czego tu?

—  Oi, Bakubro, nie bądź taki niegrzeczny, to niemęskie —  skarcił go Eijiro, szczerząc swoje kły podobne do tych rekinich. —  Nie powinnaś być na zajęciach jeszcze? Źle się czujesz? —  Inori pokręciła głową. —  Chcesz wpaść do nas do akademika?

—  W ogóle gdzie jest ten twój ogon, co? —  wtrącił się Bakugou, rozglądając dookoła. —  Zwykle wszędzie łazicie razem jak jakieś pojebane papużki nierozłączki.

Inori nadęła wargi i tupnęła nogi, gestykulując energicznie. Niestey nikt jej nie zrozumiał, co Kirishima postanowił obróć w lagodny żart.

—  Widzisz, Bakubro? Znowu denerwujesz Ayuzawę, a dopiero co doszła do siebie. Trochę taktu. Nie przejmuj się nim, zyskuje przy większym poznaniu. —  Kirishima położył rękę na ramieniu dziewczyny, a ta poczuła jak jej serce zrywa się do szaleńczego biegu. —  W takim razie do akademika! —  zaśmiał się wesoło. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro