Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46.

Gdy wstałam rano poszłam od razu do łazienki, nie rozglądałam się za Dave'm. Wiedziałam, że wyszedł od razu po naszym stosunku, w końcu było tak, jak chciałam, byłam zabawką. Spojrzałam w lustro i zamarłam, malinki? Cała masa na szyji!! A na ramionach i udach siniaki... Przecież nie trzymał aż tam mocno prawda? Bolał mnie każdy centymetr ciała, weszłam pod prysznic i powoli odręciłam ciepłą wodę, nawet ona sprawia mi ból.
- Lila wszystko dobrze?- Scott pukał do drzwi łazienki.
- nie mogę nawet się wykąpać w spokoju?!- warknęłam wychodząc z pod prysznica na zimne kafelki i owijając ręcznikiem. W pokoju ubrałam jeden jedyny golf jaki znalazłam w szafie i zeszłam do salonu gdzie chłopcy jedli śniadanie.
- źle wyglądasz, nie powinnaś iść do szkoły- zauważył Ian
- gdzie Dave?- zapytałam
- wyszedł w nocy-
- pewnie do Noemi- zaśmiał się Scott a ja czułam się jakbym miała zwymiotować.
- spokojnie. Nie ide dziś do szkoły, mam parę spraw do załatwienia- powiedziałam- chce iść na zakupy- wyjaśniłam widząc ich miny.
- zakupy, ale tak serio zakupy?- zapytał Scott
- nie zrobię nic głupiego, przysięgam, ok?
- trochę mi ulżyło- powiedział Ian
- słuchajcie... A może zrobimy sobie taką imprezę kameralną dziś co?- zpytałam - ja wszystko przygotuje, wpadnie kilka osób hm?- zapytałam z nadzieją
- impreza? Lila. Powinnaś odpoczywać- Scott próbował mnie przekonywać ale wiedział ,że nie odpuszcze.

***
Pół dnia przymierzałam te okropne sukienki, no dobra, były prześliczne, tyle, że nie na mnie. Na mnie wyglądały ... Nijak.
- przymierz tą- ekspedientka podała mi prześliczną sukienke w kolorze mięty, była delikatnie rozkloszowa z wycięciem na plecach. Taka jakiej szukałam, a gdy ją nałożyłam, poczułam się tak... Lepiej. I kto mówi że zakupy w niczym nie pomogą?
- musi Pani ją wziąć- zachwycała się sprzedawczyni gdy wyszłam na sklep by przejrzeć się w lustrze, i na prawde wyglądałam tak...dobrze
- nie wyglądam w niej grubo?- zapytałam tak po prostu ekspedientki na co ta się zaśmiała. Na oko była w moim wieku i wydawała się być miła, czemu więc się ze mnie śmieje?
- grubo? Przecież ty w niczym nie będziesz wyglądać grubo, ile ty ważysz?- zaśmiała się a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę na to jaka była ładna.
- nie wiem - przyznałam, no właśnie ile ja waże? Zapytałam samą siebie w myślach, muszę to sprawdzić.
Płacąc za sukienkę po prostu musiałam znowu ją zagadać widząc jej książkę na ladzie.
- czytasz to?- spytałam
- a co też jesteś ich fanką? Przeczytałam wszystko co z nimi związane- zaśmiała się dźwięcznie a ja już nie miałam wątpliwości.
- nie ja nie, mój przyjaciel ma mega hopla na ich punkcie- powiedziałam- mieszkasz w okolicy? Nigdy cie tutaj nie widziałam-
- mieszkam niedaleko, ale jestem tu całkiem nowa, rodzice dostali tu pracę- powiedziała
- jestem Lila-
- Alice- powiedziała ściskając moją dłoń
- może wpadniesz dziś do mnie na imprezę co?- mój plan musiał się udać
- em serio?- była zaskoczona ale ucieszyła się jak małe dziecko- pewnie jeny! Wieki nigdzie nie byłam. Dam ci mój numer. Napisz mi co i jak-

***
- i co? Gadałeś z nim?- dopytywał mnie Scott
- podobno źle się czuje, dlatego nie przyszedł do szkoły- powiedziałem i wyszliśmy z samochodu, będąc akurat przed domem Lily.
- myślisz, że moge wejść po wczoraj? No wiesz wyrzuciła nas- przypomniałem a on tylko prychnął i pociągnął mnie do środka. I już w drzwiach to poczułem, coś pysznego, niebiański zapach unosił się w powietrzu. Gdy weszliśmy do kuchni zabrakło nam chyba słów. Lila stała tyłem do nas, miała na sobie jakiś różowy fartuszek, lekko bujała się na boki, teraz dostrzegłem w jej uszach słuchawki. Kuchnia wyglądała jak po bitwie. Wszędzie była mąka, na podłodzę na stole no wszędzie. Ale nie to mnie zaciekawiło. Na stole stały dwie pięknie wyglądające blachy ciast a ona zajęta była robieniem jakiś babeczek których miała już na ladzie chyba ze sto. Nie wiedziałem że potrafi piec. W tym momencie nas zauważyła
- czemu mnie straszycie!!- na jej ustach widniał ogromny uśmiech, uśmiech jakiego dawno nie widziałem na jej twarzy. Dostrzegłem jakieś ślady na jej szyji,przykryte toną pudru ale nie chciałem psyć tej chwili. Wsadziła kolejną porcję babeczek do piekarnika a nam podała po jednej zrobionej do dłoni.
- to bezpieczne?- zaśmiał się Scott i razem ugryźliśmy słodycz. Kurwa!!!!!! To było jak raj w babeczce, w życiu nie jadłem czegoś równie pysznego, nawet nie potrafie określić dokladnie ich smaku, jakiś nie znany mi składnik.
- kurwa...- skomentował Scott
- nie mówiłaś że potrafisz piec- powiedziałem gryząc ponownie cudo.
- umiem? Smakuje wam?- dziewczyna podskoczyła klaskając w dłonie- idźcie juz sobie. Mam jeszcze tuzin babeczek do zrobienia- wygoniła nas z kuchni do salonu.

Po chwili oglądania telewizji obok mas pojawił si3 Dave.
- nie było cie w szkole stary- zauważyłem
- wiem to. Gdzie Lila, znowu śpi?- zapytał jak gdyby od niechcenia
- jest w kuchni- powiedział Scott a Dave od razu tam poszedł .

***
- nie wiedziałem, że potrafisz- odezwał się głos za moimi plecami więc się odwróciłam wiedząc że zastanę tam Dave'a.
- aż dziwne nie? Lila potrafi coś po za użalaniem się nad sobą- powiedziałam wyjmując z piekarnika ostatnią już porcje babeczek.
- nie o to mi chodziło!- podniósł lekko głos- chce pogadać-
- nie gadamy?- zapytałam nadal unikając jego wzroku choć czułam na sobie jego spojrzenie, zajęłam się sprzątaniem tego pobojowiska.
- o nocy. Ja serio, nie wiem jak to się stało, przepraszam na prawdę- zaczął a ja zaczęłam się śmiać. No bo serio? Dave mnie przeprasza!!!

- przestań- powiedziałam - psujesz swój wizurek-
- możesz przestać być taka!- warknął
- jaka?
- wesoła-
- mam płakać?- zadrwiłam
- skrzywdziłem cie- przyznał jednym tchem
- kiedy? - on tak serio? Na wspomnienie nocy ciarki przeszły mi po plecach.
- nie zgrywaj się. Widziałem siniaki. Taki właśnie jestem Lila! To był ostatni raz- powiedział
Uśmiechnęlam się.
- jak wolisz. A teraz odsuń się. Za dwie godziny przyjdą ludzie a tu taki syf-
- ludzie?-
- robie impreze-
- ty? Impreze? Będzie ciekawie- powiedział .- to lece do domu sie ogarnąć- i znikł

***
Kupiłam ze Scott'em mase alkoholu a potem sama rozstawiałam w ogrodzie rzutnik i miliony poduszek.
- nie mówiłaś, że to taka impreza- zauważył Scott wychodząc z domu
- świetny pomysł - zauważył Ian

O wyznaczonej godzinie w domu zaczęli schodzić się goście. Sama zaprosiłam ich bardzo skrupulatnie, byli chłopcy z zespołu Ian'a ( czasem gra na gitarce), chłopcy z drużyny Dave'a, cheerleaderki, znajomi z którymi zazwyczaj pijemy na imprezach. I tak z kameralnej imprezy zrobiło się na oko ze stu osób. Jedni tańczyli inni oglądali filmy w ogrodzie. A ja czekałam w kuchni.
- hej- powiedziała Alice siadając przy mnie
- rany ! Przyszłaś! Chodź- powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę w kuchni
Ian ułatwił mi sprawę nakładając na siebie logo z nazwą zespołu o którym książke czytała dziś Alice.
- jezu! Ukradnę ci te koszulke- oznajmiła dziewczyna zanim zdąrzyłam ich sobie przedstawić
- Ian to Alice, Alice to jest Ian- powiedziałam a chłopak oczarowany urodą dziewczyny od razu wziął ją do tańca. Ha! Wiedziałam że przypadną sobie do gustu!
- to było słodkie-
- Adrien!!!- skoczyłam w ramiona chłopaka
- niespodzianka kruszynko- powiedział mocno mnie obejmując- nie wiedziałem że wpadnę od razu na impreze. Moge przenocowac  kilka dni? - a ja tylko pokiwałam głową.
- Scott jest na górze- powiedziałam a on od razu tam poszedł, przeciskając się przez grupkę tańczących ludzi. A ja nareszcie usiadłam i wypiłam szybkie cztery kieliszki, siedziałam nadal sama w kuchni, ludzie wiedzieli że tu jest zakaz wchodzenia i odziwo to szanowali.
- zdziwiłem się na twoje zaproszenie- ten głos wyrwał mnie od myśli.  Tyler stał tak blisko mnie jak wtedy... Odruchowo wstałam i odsunęłam się o krok.
- zachowujemy się jak dzieci- przyznałam -
- fakt. Zatańczysz? -
Miałam ku temu pewne wachania ale poszlam za nim do salonu gdzie milion par kołysało się w rytm wolnej nuty.
Serio? Wolna?!
Objęłam go ramionami a on przyciągnął mnie do siebie.
- nie gryzę- wyszeptał mi do ucha dotykając go swoimi ustami. Zadrżałam.  Opanuj się idiotko!
- to siniaki czy malinki?- zapytał delikatnie przejeżdzając dłonią po mojej szyji.
- widać je?- westchnęłam olewając jego pytanie
- przepraszam- cała zesztywniłam na jego słowa- nigdy nie miałem okazji cię przeprosić a jeszcze ostatnio- powiedział i pocałował mnie w policzek w który ostatnio z taką łatwością mnie uderzył. Zadrżałam lekko oddalając się od niego, ale nadal z nim tańcząc.
- przysięgam. Nie chciałem cię skrzywdzić-
- wiem. Ty i Dave jesteście podobni mimo że się wypieracie. - powiedziałam- byłam pionkiem który miał sprawić mu ból tak? - wcześniej nie mogłam nawet o tym myśleć
- to przeze mnie?- zapytał znowu się przybliżając i mocniej zaciskając dłonie na mojej talii.
- schudłam ? Chciałam zrzucić kilka kilo i nagle straciłam kontrolę, to tylko moja wina- przyznałam
- nawet nie wiesz jak pięknie wyglądasz w tej sukience- wyszeptał przejeżdzając dłonią po moich nagich plecach.
- Tyler...- ostrzegłam go co od razu zrozumiał
- wybacz. Mamy publikę- powiedział cicho a ja niemalże od razu dostrzegłam Dave'a pod ścianą na roku, u jego boku dumnie prezentowała się lodziara. No Noemi sorki.
- jest zazdrosny- wypalił Tyler na co cicho się zaśmiałam.
- tańczę z tobą Tyler. Nie jest zazdrosny. Jest zły i chce nas zabić-
- spokojnie mała, ze mną cie nie zabije- również się zaśmiał i nagle piosenka się skończyła.
- pamiętaj. Wyglądasz bajkowo i nie daj sobie zepsuć tej nocy- pocałował mnie w policzek i odszedł a ja cicho zaśmiałam się a jego słowa.
- stara miłość- wiedziałam że Dave od razu zacznie mnie atakowac.
- odwal się - powiedziałam tylko chcąc go wyminąć
- twój chłoptaś wie, że jesteś moja?- spytał mnie na ucho nie pozwalając przejść
- odwal się- znowu warknęłam
- wie że rucham cię kiedy chce, jak chce i gdzie chce?- wyszeptał a ja z całej siły przywaliłam mu w twarz. Był zaskoczony i dotkął ręką swojej twarzy.
- dupek!- warknęłam tylko chcąc od niego odejść lecz ten chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę drzwi.
- co robisz!?- warknęłam, nikt nawet nie zwracał na nas uwagi.
- odezwij się a wszystko im powiem- powiedział mi na ucho Dave i po chwili podszedł do nas Scott
- wychodzicie?- zdziwił się
- tak. Lila źle się czuje w tym hałasie. Pójdziemy się przejć- nie odezwałam się gdy Dave podał mi moją kurtkę. Nałożyłam ją i wyszliśmy z domu. On tak po prostu jak lalke wsadził mnie do swojego auta.
- dokąd jedziemy?- zapytałam
- zamknij się- warknął
- chce wyjść- powiedziałam
- nie - odparł tylko dalej jadąc w ciszy. Dojechaliśmy na obrzeża miasta, między lasem, a plażą.
- co my tu robimy?- spytałam ale on siłą wyciągnął mnie z auta.
- Dave kurwa to boli!- warknęłam a on mocno pchnął mnie na maskę samochodu
- jesteś moja?- zapytał mnie a ja znowu poczułam przyjemne dreszcze.
- puszczaj. Mówiłeś że to koniec!- warknęłam
- próbowałem jasne!! Nie potrafię !- warknął
- co?- spytałam
- jesteś moja! Rozumiesz!- warknął i mocno mnie pocałował 
- ty nie jesteś mój!- powiedziałam - co? - zdziwił się i odszedł o krok bacznie mi się przyglądając
- ładnie ci w tej sukience wiesz- powiedział nagle siadając obok na masce samochodu
- masz rozdwojenie jaźni? Nie ogarniam twoich humorów- przyznałam
- masz rację. Dałem słowo że to koniec. Nie powinienem się wtrącać i serio mam to gdzieś  z kim tańczysz, umawiasz się czy ruchasz ,ale błagam nie Tyler- powiedział spokojnie.
- Tyler ? Tylko mnie przepraszał, myślisz, że jestem aż tak głupia? - spytałam
-  kochasz go-
- zakochiwalam sie w nim. Ale mnie zranił- poprawiłam go
- wracajmy- powiedział
A ja podeszłam i delikatnie pocałowałam jego usta.
- co robisz? Nie zapanuje zaraz nad tym Lila - wyszeptał mi w usta.
- miałeś mi pomóc w liście a plaża jest publicznym miejscem- powiedziałam
- Lila nie... - zaczął ale go pocałowałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro