Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42.

Nie mogłem patrzyć jak znowu ją tracimy, może i coś tam jadła, ale to nie była już ona. Nie była załamana czy coś. Nie! Ona udawała silną, wmówiła sobie że to wszystko to jej wina. Jakby była odpowiedzialna za całe zło świata, a to przecież nie prawda! Nie była na pogrzebie, ani razu nie płakała, ciągle tylko powtarzała ,, wszystko ok". Była jak maszyna, całkiem uzależniła się od papierosów, paliła jednego za drugim. Wprowadziliśmy się do nich na jakiś czas, oczywiście nie była zachwycona tym pomysłem ale nie kłóciła się z nami.
Siedzieliśmy we trójkę w jej salonie a ona jak zwykle o 19 poszła się położyć spać.
- zasnęła- powiedział Scott wchodząc do salonu. Był sprawdzić czy wszystko z nią wporządku.
- nie wiem co robić- przyznałem- to już miesiąc-
- udaje silną- powiedział Dave
- nie jest silna, w środku jest delikatna jak mały kwiatek- powiedzał Scott. Miał rację.
- chyba dobrze, że nie płacze- powiedział Dave
- słyszysz co mówisz? W tej sprawie z Tyler'em też wydawało nam się, że jest wszystko dobrze i prawie umarła- warknąłem wściekły
- napijmy się- powiedział Dave wyciągając z torby piwa. Skąd on je ma? Ale fakt dobrze nam to zrobi. Tak dawno ostatnio piłem piwo że niemal zapomniałem jak ono smakuje. Nie długo trwała ta błoga chwila, bo już minutę później zadzwonił dzwonek do dzrzwi. Poszedłem otworzyć i zamarłem. Matt.
- co tu robisz blondasku?- warknąłem źle na niego nastawiony, jego obecność zawsze oznaczała kłopoty.
- już jesteś? Dość szybko, chodź na górę, muszę się ubrać- Lila stała na schodach w samym ręczniku i już po chwili Matt jakby był jej fagasem poszedł za nią na góre, a ja wróciłem do salonu.
- i kogoż to do nas przyniosło?- zaśmiał się Scott
- Matt'a- odparłem - on chyba gdzieś idzie z... Lily- ledwo udało mi się to powiedzieć a Dave wstał z fotela
- co? Żartujesz tak?- zapytał i całkowicie nas olewając poszedł na górę.

***
- zaskoczyłaś mnie swoim telefonem- powiedział Matt siadając na łóżku a ja w tym czasie usiłowałam ogarnąć swoje włosy
- traktują mnie jak jajko, z nimi żadna impreza nie będzie udana, a nie mam zbyt dużo znajomych- przyznałam - i co jak wyglądam?- zapytałam

- kusząco  ale jest październik Lily. Zmarzniesz-
- jedziemy autem. Uspokój się- powiedziałam- a teraz zapnij mi ten naszyjnik- i podszedł do mnie od tyłu delikatnie zakładając mi biżuterie.
- wychodzisz?- w drzwiach stał Dave. Kiedy on otworzył drzwi?
- tak. Wychodzimy- powiedziałam odsuwając się trochę od Matt'a.
- gdzie?-
- serio Dave? Gówno cię to obchodzi- powiedziałam
- gdzie- powtórzył ostrzej a ja tylko westchnęłam
- spacer, pizza może kawa i coś więcej, zejdź z drogi- powiedziałam odsuwając go na bok i wychodząc z pokoju wraz z Mattem.
- poczekaj na mnie w aucie, a ja ubiorę buty i wezmę tylko torebkę- i Matt wyszedł robiąc to co kazałam.
- mogę wiedzieć co ty odwalasz? - warknął cicho Dave stojąc ze mną na przedpokoju.
- no jak to co? Przecież wiesz- zaśmiałam się
- prześpisz się z nim?- zapytał wprost
- ciiii nie wydaj mnie - zaśmiałam się i tak po prostu wyszłam z domu krzycząc głośno wszystkim ,, do potem,.

***
- Lila przestań !- warknął Matt próbując zabrać mi z rąk piwo i zepchać mnie ze stołu.
- oj daj spokój, podobno jestem lekka, nie połamie go a jak połamie to odkupie ci lepszy- powiedziałam
Była druga, w klubie było tak nudno że poszliśmy do niego, czemu byłam tak naiwa? No haaaalo on spał ze Scott'em, w nosie ma dziewczyny.
- uspokój się bo zadzwonie po nich-
- będziesz mnie teraz szantażował Matt? Serio? Nudziarz- warknęłam
I nagle rozdzwonił się jego telefon.
- halo? Co jest? Nie stary dziś nie dam rady, już prawie śpie- powiedział Matt a ja już wiedziałam kto jest po drugiej stronie i jednym ruchem zabrałam mu telefon
- on ma lepsze zajęcia od niańczenia ciebie- powiedziałam
- Lila? No no kręcisz z gejem? Niezły masz ten gust- powiedział
- lepszy od twojego męska dziwko- warknęłam
- zaraz będę- rozłączył się
- coś ty zrobiła! Ehhhh dzwonie po Ian'a- warknął a ja olewając go położyłam się w jego łóżku i wypiłam reszte Whisky z butelki. Usnęłam.

***
- Matt? Kurwa gdzie jest Lila- warknąłem odbierając telefon
- u mnie. Zasnęła a zaraz będzie Tyler. Nie chce kłótni, mam na pieńku z sąsiadami- powiedział - dobra zaraz będę- powiedziałem i rozłączyłem się
- i co już ma jej dość?- zaśmiał się Dave. Idiota.
- nawaliła się. Musimy po nią jechać bo Tyler ma tam zaraz przyjść-
- na co czekacie- warknął Scott i jako pierwszy znalazł się w samochodzie.

Pod domem Matt'a zobaczyliśmy znajomy samochód co nie wróżyło nic dobrego. I już w progu usłyszeliśmy kłótnie.

-nie musisz mnie tak traktować. Przeprosiłem cię- powiedział do mnie.
- i co z tego?! Myślisz że to wystarczy tak?- warknęlam na całe gardło
- jesteś taka seksowna- wypalił nagle a ja się wściekłam jeszcze bardziej
- gdzie Matt?- zapytałam
- robi mi drinka. Kazałem mu nie przeszkadzać- powiedział zbliżając się
- pół kroku a cie zabije- warknęłam
- no dawaj maleńka- powiedział i złapał mnie za dłoń przybliżając się do mnie
- na prawdę żałuje Lila- powiedział i znowu poczułam ukucie w żołądku ale inne niż ostatnio. Jednym ruchem walnęłam go kolanem w krocze jednak zbyt słabo bo nawet sie nie schylił, jednak dość mocno pchnął mnie na ściane. Mocno uderzyłam się w plecy.
- powaliło cię idioto!-
- żałuje tego jasne!? - krzyknął mi w twarz- przez ciebie żadna laska nie chce się ze mna umówić! Wszystkie gadają o tym jak cię skrzywdziłem, a przecież nic ci nie obiecywałem!- krzyknął
- wal się. Bardzo dobrze się stało! Cała szkoła dowiedziała się jakim jesteś dupkiem!- i nagle zabolał mnie policzek. Stałam i tępo wpatrywałam się w niego a on natomiast patrzył na swoją dłoń.
- jezu... Co ja? Ja nie chciałem Lila- wyszeptał i chciał znów podejść
- zniszcze cię rozumiesz! Od dziś będę twoim koszmarem idioto!- i wybiegłam z jego pokoju wpadając na schodach na Dave, Scott'a i Ian'a.
- Lila? - Tyler wybiegł za mną z pokoju i zatrzymał się widząc za mną moich przyjaciół.
- Dave jak zwykle mi wszystko psujesz- powiedział Tyler z szyderczym uśmieszkiem na ustach. Dave chciał do niego podejść lecz go przytrzymałam
- nie daj się sprowokować. Jesteś od niego lepszy Dave- powiedziałam i wyszliśmy z domu Matta. A właściwie to gdzie jest Matt?

***
- mogłaś napić się z nami- skarcił mnie Ian po wejściu do domu. Całą drogę jechaliśmy w ciszy a gdy tylko przekroczyliśmy próg od razu się zaczęło.
-z wami? Chyba żartujesz- zaśmiałam się- traktujecie mnie jak dziecko- warknęłam
- nie zachowujesz się jak dorosła. Umówiłaś się z gejem- powiedział Scott.
- moja wina że mi się spodobał gej?
- no lesbijki tez lubisz prawda?- zakpił Dave
- wiecie co ?! Walcie się!- warknęłam i poszłam do pokoju mocno trzaskając drzwiami i rzucając się na łóżko. 

Do David: mam nadzieje że nie obudze cię tym sms'em. Potrzebuje cie.
David: co jest???
Ja: jestem beznadziejna?
David: kto ci tak powiedział
Ja: mama zmarła przeze mnie
David: nie prawda. Kierowca ciężarówki ponosi winę a nie ty ;)
Ja: ktoś mnie dziś skrzywdził wiesz... A ja pomyślałm tylko że zasłużyłam ...
David: kto? Kto cię kurwa skrzywdził?
Ja: nie ważne .
David: dowiem się. Nie zasługujesz na cierpienie. Prosze cię odwiedź jutro swoją psycholog dobrze?
Ja: w sumie... Dobra co mi szkodzi.
David: dziękuje
Ja: ehhhhh dobranoc

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro