41.
Weszłam do pokoju gościnnego a on tak jak się spodziewałam wlazł od razu za mną, mocno zatrzaskując za sobą drzwi.
- czego chcesz?!- spytałam stając z nim twarzą w twarz.
- co ty wyprawiasz!- warknął na mnie Dave- pozwalasz nieznajomej osobie cie ruchać?-
Zaśmiałam się
- to ja ją ,, ruchałam" zapomniałeś!? Tak mocno że opadła z sił, denerwuje cię to bo wiem że sam chciałeś to zrobić- powiedziałam
- chciałem! A ty nie miałaś prawa!-
- bo co? W końcu komuś się spodobałam!? Wiedziałam że ona nie znosi facetów więc dałam ci chociaż popatrzeć- powiedziałam wściekła
- to była tortura. I wierz o tym- warknął - tylko ja mogę cię dotykać Lily- powiedział
- odbiło ci co nie? To tylko seks, nie obiecywałam ci żadnej wierności ani nic- warknęłam
-czyli co teraz będziesz robić to z każdym tak? Jak dziwka!?- zapytał
- pierdol się Dave! Jesteś toksycznym dupkiem! Samo przebywanie z tobą w jednym pomieszczeniu boli- powiedziałam i chciałam wyjść.
- poczekaj - powiedział łapiąc mnie za dłoń - wściekłem się, nigdy w życiu nic mnie tak nie podnieciło Lily! i jeszcze ta bezradność, nie mogłem was dotknąć, to było nieziemskie, dziękuje- moment on tak serio?
- emmnm spoko. Ale serio teraz mnie puść. Wracam do domu- powiedziałam
- co? Zostańmy tu- powiedział
- jest jedno łóżko- zzauważyłam
- zostaniemy jako Lily i Dave a nie jako Pan i Pani- powiedział Dave
- dobrze, jestem zmęczona- położyłam się na łóżku
- nie wykąpiesz się?- spytał ale ja już odpływałam. Poczułam jego ręce oplotające mnie i te znajome perfumy.
- w życiu bym nie pomyślał że jesteś taka- wyszeptał mi do ucha
- jaka?-
- taka silna- powiedział a ja mimo wolnie się uśmiechnęłam pomimo iż wiedziałam że to kłamstwo. - bardzo podobał mi się ten widok maleńka i na pewno ci się zrewanżuje- wyszeptał
-- nie lubie gejów- powiedziałam na co on się zaśmiał
- coś wymyślę maleńka, śpij już- powiedział
- tańczyłam dziś z nim- wiedziałam, że nie muszę mu mówić o kogo mi chodzi bo cały się spiął- przeprosił mnie-
- musisz uważać- powiedział - zmieniłem zdanie Lila, nie możesz iść spać- powiedział
- co? Dave jestem zmęczona- powiedziałam
- miałaś mi pomagać kiedy tego chce-
Zabawka. Jesteś tylko zabawką!!
****
Obudziłam się całkiem nago i oczywiście po Dave'ie nie było śladu. Westchnęłam, ubrałam się i poszłam do domu. To był spory kawałek więc trochę mi to zajęło.
Bolał mnie każdy mięsień ciała. Każdy centymetr. I dobrze ! Tylko na to zasługujesz!! Wykończą mnie te myśli!
Po szybkim prysznicu opadłam na łóżko, całkowicie olewając fakt że był wtorek i dawno powinnam być w szkole. Usnęłam.
***
- Lila!! Kilka dni mnie nie było a już dzwoni do mnie nauczucielka że mass tone do nadrobienia a nie chodzisz do szkoły!!! Co się z tobą dzieje!!' znowu coś wymyślisz? Skaranie boskie z tobą! Czemu nie możesz być taka jak inne dziewczyny w twoim wieku!!? Wiecznie z tobą problemy- dokończyła i zatrzasnęła drzwi mojego pokoju.
Jesteś problem!! Wstałam z łóżka i poszłam do swoje łazienki, niech to się skończy! Usiadłam przy toalecie i stało się. Zwymiotowałam wszystko co znajdowało się w moim żołądku.
Taka wlaśnie jesteś ! Słaba! I nikt się na to nie nabierze grubasko! Jesteś jednym wielkim problemem! Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale rozwaliłam maszynkę do golenia, wykładając ze środka żyletkę. Widziałam to w jakimś filmie, jego bohaterka z całym przekonaniem mówiła, że to pomaga zapomnieć. Film nie miał szczęśliwego zakończenia, ale nie myślałam teraz o tym tylko wykonałam trzy cięcia na nadgarstku z którego od razu poleciała krew. Głos znikł. Na prawdę zniknął. Owinęłam dłoń bandażem i już wiedziałam, że zrobię to jeszcze nie raz.
Ja do David: czemu ja?
David: co się dzieje?
Ja: nie mogę ci powiedzieć.
David: możesz.
Ja: nie. Znasz mnie, wiesz jak wyglądam i jak wyglądają moi przyjaciele, powiedział byś im od razu
David: a jeśli obiecam że nic im nie powiem? Obiecuje
Ja: znowu
David: ?
Ja: siedzę w łazience i wymiotuje.
David: przestań!! W tej chwili przestań słyszysz!!!!
Ja : skończyłam już. Nie krzycz.
David: czemu
Ja: to mnie zabija David
David: co cię zabija ? nie mów tak Lila!
Ja: muszę się przespać
***
- aż taki kac? Jest szesnasta śpisz cały dzień- usłyszałam Scotta i schowałam głowę pod kołdrę.
- spadaj !- warknęłam
- twoja mama się wściekła, kazła ci przypomnieć o dzisiejszej wizycie w klinicie. - zapomniałam... Westchnęłam i usiadłam
- ona mnie nienawidzi Scott- powiedziałam
- co? To nie prawda! Martwi się - powiedział - pojechała na zakupy. Pogadaj z nią jak wróci skarbie- powiedział
Nie dane było mi z nią pogadać już nigdy więcej. Wszystko działo się tak szybko. Telefon, policja, szpital, jakaś ciężarówka, mama za szybko jechała, nie wyhamowała. Wszystko się poplątało. Co było dalej ? Nie wiem. Żyłam jak w transie a sprawami pogrzebowymi zajął się Scott.
Tydzień później
Chłopcy zamieszkali z nami prawie na stałe, miałam osiemnastkę więc dom od razu stał się mój, choć nigdy nie czułam się w nim jak w domu. Mama umarła. Przeze mnie. Nienawidziła mnie. Nie poszłam nawet a pogrzeb, nie potrafiłam.
- siadaj zrobiłem sałatkę- powiedział Ian więc jak maszyna zrobiłam co kazał. I wzięłam kilka łyżek pokarmu.
- Liluś pogadajmy- poprosił Scott
- nie chce-
- obwiniasz się- powiedział
- bo to moja wina- powiedziałam
- głupota-
- zamknij się!- warknęłam i odeszłam od nich od stołu. Wiedziałam że wyszli do szkoły bo słyszałam trzask drzwi.
- Lila?- odwróciłam się słysząc głos Dave'a
- ty nie w szkole?? To dobrze. Potrzebuje cie- powiedziałam i zaczęłam odpinać guziki jego koszuli.
- co robisz? Przestań! Tak nie można!!- powiedział
- taka była umowa tak? A ja teraz cię potrzebuje!! - warknęłam i już się nie sprzeciwiał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro