Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33.

Zobaczyłam go od razu po wejściu do szkoły i przez ułamek sekundy myślałam, że zemdleje, jednak już po chwili zrozumiałam coś bardzo ważnego. Kim on dla mnie jest? Nikim. Kimś przez kogo na moment zapomniałam o zdrowym rozsądku, kimś kto sprawił mi tylko ból. Więc czemu się przejmuje? To on powinien się stresować spotkaniem ze mną, a nie ja... Już ja mu pokażę.
- Lila? Wszystko ok?- zapytał Scott a ja kiwając głową poszłam wraz z nim do naszych szafek, (już kiedyś o tym wspominałam), znajdowaly się one na przeciwko szafek T. Zauważył nas i tak jak podejrzewałam podszedł od razu wraz z Matt'em i Ashley.
- no no no kogo my tu mamy- odezwał się T. a moja cała odwaga wyparowała.
- spieprzaj stąd Tyler- warknął Ian
- po co te nerwy chłopcy? Chce tylko pogadać z byłą dziewczyną- - nigdy nią nie była - powiedział Scott
- ilu potrzebujesz adwokatów Lila?- zaśmiał się Tyler, ale odszedł, ja usłyszałam tylko słowa Ash do Matt'a.
- znowu przytyła-
Zamarłam. Chłopcy chyba nawet tego nie słyszeli. a ja powoli rozsypałam się na nowo jak lalka z porcelany. WSZYSCY NA MNIE PATRZĄ! WIDZĄ ŻE JESTEM GRUBA !
- Lila?- Dave patrzył na mnie badawczym wzrokiem
Nie mogłam płakać, nie teraz, nie przy nich wszystkich
-wszystko dobrze. Przetrwam ten dzień- powiedziałam z lekkim uśmiechem i poszliśmy na lekcje.
***
Od David : i jak dziś było? Dakaś radę?
Ja: cudem
David: mała...co jest?
Ja: własnie mama siedzi obok i pilnuje żebym zjadła kolacje. Kiedy to się skończy?
David: bądź cierpliwa słonko. Oni wszyscy chcą dobrze
Ja: ...skończ...
David: Lila
David: daj spokój
Nie odpisałam, zjadłam te jebaną kolacje i patrzyłam jak matka wychodzi z pokoju. Nie ufają mi... W sumie to im się nie dziwie, tyle że tym razem na prawdę nie kłamie, na prawdę chce wyzdrowieć. Westchnęłam i opadając na łóżku powoli odpływałam w kraine snu aż usłyszałam ciche pukanie w drzwi balkonu, aż podskoczyłam.
Pewna, że to któryś z moich kumpli otworzyłam je nawet nie patrząc i poczułam jak moje serce rozpada się na miliony kawałków gdy do pokoju wszedł nie kto inny jak Tyler.
Idealny T. z tym swoim idealnym uśmiechem którego nienawidzę całą sobą.
-zdziwiona?- Zapytał swoim niskim gardłowym głosem, teraz wydaje mi się odrażający, jakim cudem kiedyś był tak seksowny?
- zawołam Scotta- powiedziałam
- nie wygłupiaj się Lila, chce pogadać bo w szkole nie mam możliwości- wyjaśnił jak gdyby nigdy nic siadając na moje łóżko.
- czemu mi to robisz?-dodał
- co ja ci robię?- zdziwił mnie swoim pytaniem
- wszyscy w szkole gadają że popadłaś w jakąś depresje bo cię odrzuciłem. Wiesz ile wyrwałem lasek jak znikłaś ze szkoły? Zero! Wszystkie gadały o tym jak bardzo zraniłem Lily i że jestem dupkiem. Skończ z tym! To chore! Co ja ci zrobiłem co? - on tak pytał na poważnie
- przestań robić z siebie ofiarę Lila bo do niczego cię nie zmuszałem, kazałem ci mnie całować? Kazałem ci chudnąć? Nic ci kurwa nie kazałem!! Więc skończ z tym udawaniem ofiary! To chore !- już prawie krzyczał - nie jesteś brzydka, nigdy nie byłaś, skąd miałem wiedzieć że zabolą cię słowa kogoś takiego jak ja, zawsze byłaś twarda i wogóle, ja chciałem tylko go zranić Lila!- powiedział
- nie załamałam się z twojego powodu!- warknęłam nie wytrzymując- zabolały mnie twoje słowa, ale dużo bardziej zabolał mnie fakt że przez ciebie ich straciłam! A teraz się wynoś i cierp tak jak ja !- krzyczałam bardzo krzyczałam a do pokoju wszedł Scott w momencie w którym Tyler skoczył z balkonu.
- to był Tyler? Lila co jest?!- spytał Scott chcąc do mnie podejść, ale ja jednym skokiem znalazłam się w łazience zamykając za soba drzwi .
- błagam otwórz- pukał w drzwi Scott, a ja rozpłakałam się jak dziecko

Ian :

Od godziny siedzieliśmy w klubie usiłując się trochę rozluźnić. Dave pił kolejne piwo, a ja spokojnie sączyłem drinka.
- czasem chciałbym znać twoje myśli stary - powiedziałem do Dave który ostatnio chodził tak zamyślony że aż się o niego bałem.
- co my tu robimy? - zapytał Dave
- nooo to był twój pomysł - odparłem
- najgorszy z możliwych. Idziemy do mnie? - spytał a ja już zacząłem ubierać kurtkę w obawie, że się rozmyśli. Nie miałem ochoty tu być.

Szliśmy powoli w stronę naszego osiedla a nagle mój telefon zaczął dzwonił.
-Scott?- zapytałem do słuchawki
- gdzie jesteście?- zapytał chłopak
- w klubie, a teraz idziemy do Dave'a, a co juz się stęskniłeś? Idziesz na piwo?- zapytałem
- Tyler tu był- zamarłem na jego słowa
- zaraz będziemy. Pilnuj jej- powiedziałem
- zamknęła się w łazience. Nie wiem co robić, jej mama ma nocke błagam pospieszcie się-
Rozłączył się
Popatrzyłem na Dave
- zmiana planów- powiedziałem. I co ja mam mu powiedzieć? Znowu wybuchnie, nie odpuści mu.
- Tyler był u Lily- dodałem
- że co?- warknął Dave złapał mnie za rękaw kurtki i pociągnął mnie szybkim krokiem do domu blondynki.

***
Nie mogłam oddychać. Jestem ofiarą, on ma rację. Kurwa!! Jestem ofiarą i wie o tym cała jebana szkoła. Koniec!! Koniec z tym! Koniec z słabą Lilą. Koniec!!!
Wytarłam łzy i wyszłam z pokoju.
- Lila?- od razu obok mnie pojawił się Scott.
- chce pić- powiedziałam i wyszłam z pokoju zabierając po drodzę mamy klucze od auta.
- co ty wyrabiasz?- spytał Scott gdy otwierałam drzwi od auta- nie masz prawka- dodał
- no i? Nie pamiętasz jak sam uczyłes mnie jeździć tym babci rupciem? Albo wchodzisz i jedziesz ze mną albo spadaj do domu- powiedziałam a on po chwili zajął miejsce pasażera.
- Lila pogadajmy. Nie powinnaś prowadzić- już zaczął przynudzać więc na cały regulator włączyłam radio, a on tylko prychnął pod nosem.
Jadąc w stronę sklepu zauważyłam idących chłopaków, szli dojść szybko.
- mogłam się domyślić, że po nich zadzwonisz- westchnęłam-karz im wejść- powiedziałam ściszając radio i zatrzymując się przy chodniku
Scott wychylił głowę przez okno i krzyknął żeby wsiadali a oni po chwili zajęli miejsca z tyłu pojazdu.
- co robicie? Ona prowadzi? Czego on chciał? Zrobił ci coś?- zapytał Dave a ja ugryzłam się w język i znów podgłośniłam muzykę. Ian i Dave spojrzeli na siebie wymownie i po prostu zapieli pasy, a js ruszyłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro