33.
Zobaczyłam go od razu po wejściu do szkoły i przez ułamek sekundy myślałam, że zemdleje, jednak już po chwili zrozumiałam coś bardzo ważnego. Kim on dla mnie jest? Nikim. Kimś przez kogo na moment zapomniałam o zdrowym rozsądku, kimś kto sprawił mi tylko ból. Więc czemu się przejmuje? To on powinien się stresować spotkaniem ze mną, a nie ja... Już ja mu pokażę.
- Lila? Wszystko ok?- zapytał Scott a ja kiwając głową poszłam wraz z nim do naszych szafek, (już kiedyś o tym wspominałam), znajdowaly się one na przeciwko szafek T. Zauważył nas i tak jak podejrzewałam podszedł od razu wraz z Matt'em i Ashley.
- no no no kogo my tu mamy- odezwał się T. a moja cała odwaga wyparowała.
- spieprzaj stąd Tyler- warknął Ian
- po co te nerwy chłopcy? Chce tylko pogadać z byłą dziewczyną- - nigdy nią nie była - powiedział Scott
- ilu potrzebujesz adwokatów Lila?- zaśmiał się Tyler, ale odszedł, ja usłyszałam tylko słowa Ash do Matt'a.
- znowu przytyła-
Zamarłam. Chłopcy chyba nawet tego nie słyszeli. a ja powoli rozsypałam się na nowo jak lalka z porcelany. WSZYSCY NA MNIE PATRZĄ! WIDZĄ ŻE JESTEM GRUBA !
- Lila?- Dave patrzył na mnie badawczym wzrokiem
Nie mogłam płakać, nie teraz, nie przy nich wszystkich
-wszystko dobrze. Przetrwam ten dzień- powiedziałam z lekkim uśmiechem i poszliśmy na lekcje.
***
Od David : i jak dziś było? Dakaś radę?
Ja: cudem
David: mała...co jest?
Ja: własnie mama siedzi obok i pilnuje żebym zjadła kolacje. Kiedy to się skończy?
David: bądź cierpliwa słonko. Oni wszyscy chcą dobrze
Ja: ...skończ...
David: Lila
David: daj spokój
Nie odpisałam, zjadłam te jebaną kolacje i patrzyłam jak matka wychodzi z pokoju. Nie ufają mi... W sumie to im się nie dziwie, tyle że tym razem na prawdę nie kłamie, na prawdę chce wyzdrowieć. Westchnęłam i opadając na łóżku powoli odpływałam w kraine snu aż usłyszałam ciche pukanie w drzwi balkonu, aż podskoczyłam.
Pewna, że to któryś z moich kumpli otworzyłam je nawet nie patrząc i poczułam jak moje serce rozpada się na miliony kawałków gdy do pokoju wszedł nie kto inny jak Tyler.
Idealny T. z tym swoim idealnym uśmiechem którego nienawidzę całą sobą.
-zdziwiona?- Zapytał swoim niskim gardłowym głosem, teraz wydaje mi się odrażający, jakim cudem kiedyś był tak seksowny?
- zawołam Scotta- powiedziałam
- nie wygłupiaj się Lila, chce pogadać bo w szkole nie mam możliwości- wyjaśnił jak gdyby nigdy nic siadając na moje łóżko.
- czemu mi to robisz?-dodał
- co ja ci robię?- zdziwił mnie swoim pytaniem
- wszyscy w szkole gadają że popadłaś w jakąś depresje bo cię odrzuciłem. Wiesz ile wyrwałem lasek jak znikłaś ze szkoły? Zero! Wszystkie gadały o tym jak bardzo zraniłem Lily i że jestem dupkiem. Skończ z tym! To chore! Co ja ci zrobiłem co? - on tak pytał na poważnie
- przestań robić z siebie ofiarę Lila bo do niczego cię nie zmuszałem, kazałem ci mnie całować? Kazałem ci chudnąć? Nic ci kurwa nie kazałem!! Więc skończ z tym udawaniem ofiary! To chore !- już prawie krzyczał - nie jesteś brzydka, nigdy nie byłaś, skąd miałem wiedzieć że zabolą cię słowa kogoś takiego jak ja, zawsze byłaś twarda i wogóle, ja chciałem tylko go zranić Lila!- powiedział
- nie załamałam się z twojego powodu!- warknęłam nie wytrzymując- zabolały mnie twoje słowa, ale dużo bardziej zabolał mnie fakt że przez ciebie ich straciłam! A teraz się wynoś i cierp tak jak ja !- krzyczałam bardzo krzyczałam a do pokoju wszedł Scott w momencie w którym Tyler skoczył z balkonu.
- to był Tyler? Lila co jest?!- spytał Scott chcąc do mnie podejść, ale ja jednym skokiem znalazłam się w łazience zamykając za soba drzwi .
- błagam otwórz- pukał w drzwi Scott, a ja rozpłakałam się jak dziecko
Ian :
Od godziny siedzieliśmy w klubie usiłując się trochę rozluźnić. Dave pił kolejne piwo, a ja spokojnie sączyłem drinka.
- czasem chciałbym znać twoje myśli stary - powiedziałem do Dave który ostatnio chodził tak zamyślony że aż się o niego bałem.
- co my tu robimy? - zapytał Dave
- nooo to był twój pomysł - odparłem
- najgorszy z możliwych. Idziemy do mnie? - spytał a ja już zacząłem ubierać kurtkę w obawie, że się rozmyśli. Nie miałem ochoty tu być.
Szliśmy powoli w stronę naszego osiedla a nagle mój telefon zaczął dzwonił.
-Scott?- zapytałem do słuchawki
- gdzie jesteście?- zapytał chłopak
- w klubie, a teraz idziemy do Dave'a, a co juz się stęskniłeś? Idziesz na piwo?- zapytałem
- Tyler tu był- zamarłem na jego słowa
- zaraz będziemy. Pilnuj jej- powiedziałem
- zamknęła się w łazience. Nie wiem co robić, jej mama ma nocke błagam pospieszcie się-
Rozłączył się
Popatrzyłem na Dave
- zmiana planów- powiedziałem. I co ja mam mu powiedzieć? Znowu wybuchnie, nie odpuści mu.
- Tyler był u Lily- dodałem
- że co?- warknął Dave złapał mnie za rękaw kurtki i pociągnął mnie szybkim krokiem do domu blondynki.
***
Nie mogłam oddychać. Jestem ofiarą, on ma rację. Kurwa!! Jestem ofiarą i wie o tym cała jebana szkoła. Koniec!! Koniec z tym! Koniec z słabą Lilą. Koniec!!!
Wytarłam łzy i wyszłam z pokoju.
- Lila?- od razu obok mnie pojawił się Scott.
- chce pić- powiedziałam i wyszłam z pokoju zabierając po drodzę mamy klucze od auta.
- co ty wyrabiasz?- spytał Scott gdy otwierałam drzwi od auta- nie masz prawka- dodał
- no i? Nie pamiętasz jak sam uczyłes mnie jeździć tym babci rupciem? Albo wchodzisz i jedziesz ze mną albo spadaj do domu- powiedziałam a on po chwili zajął miejsce pasażera.
- Lila pogadajmy. Nie powinnaś prowadzić- już zaczął przynudzać więc na cały regulator włączyłam radio, a on tylko prychnął pod nosem.
Jadąc w stronę sklepu zauważyłam idących chłopaków, szli dojść szybko.
- mogłam się domyślić, że po nich zadzwonisz- westchnęłam-karz im wejść- powiedziałam ściszając radio i zatrzymując się przy chodniku
Scott wychylił głowę przez okno i krzyknął żeby wsiadali a oni po chwili zajęli miejsca z tyłu pojazdu.
- co robicie? Ona prowadzi? Czego on chciał? Zrobił ci coś?- zapytał Dave a ja ugryzłam się w język i znów podgłośniłam muzykę. Ian i Dave spojrzeli na siebie wymownie i po prostu zapieli pasy, a js ruszyłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro