3.
Zdnia na dzień dostawałam więcej sms'ów od Tyler'a .
,,hej piękna, może randka?''
,, widzę że zerkasz na mnie na przerwach ''
,, nie unikaj mnie kwiatuszku''
to było nie do zniesienia, a najgorsze, że nie mogłam powiedzieć chłopakom, mieliby kolejny pretekst do bójki z nim, a już i tak mają problemy w szkole . Tego dnia gdy wróciłam do domu ze szkoły, zamarłam, w moim pokoju stął nie kto inny jak właśnie Tyler .
- co tu u licha robisz? - warknęłam
- twoja mama wpuściła mnie jak wychodziła do pracy i pozwoliła poczekać, fajna babka - powiedział i jakby nigdy nic położył się na moim łóżku
- pogięło cię ?! wynocha! złaź z mojego łóżka, idź mi z tego domu - krzyczałam, nie w sumie ja się darłam jak opętana, dawno mnie tak nikt nie zdenerwował
On jakby nigdy nic leżał sobie i patrzał na mnie, denerwując mnie przy tym jeszcze bardziej
- czy ty masz coś z głową? czego ty chcesz? -spytałam
- ciebie - powiedział wprost siadając
- wyjdź - powiedziałam
- wyjdę - powiedział i wstał
- czekam na to - powtórzyłam ręką wskazując na drzwi
- wyjdę jeśli przyznasz, że cie nie pociągam, wtedy dam ci spokój - znalazł się tak blisko mnie, że bliżej już się po prostu nie dało, delikatnie przejechał ręką po moim policzku, a ja stałam i nie mogłam nic zrobić, nie mogłam się cofnąć, uciec czy krzyczeć, nie mogłam nawet drgnąć. Z transu wyrwał mnie dźwięk telefonu i odskoczyłam od chłopaka, jednak humor wcale mi się nie poprawił gdy na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Dave.
- błagam cię ani słowa teraz- wykrztusiłam do Tylera
- randka i milczę jak grób - powiedziałam
- chyba kpisz
- a więc odbierz a ja chętnie pojęczę Dave'owi do telefonu skarbie - powiedział
- randka zgoda - powiedziałam odbierając - halo?- spytałam do słuchawki
- cześć idziemy na basen za godzinę -odezwał się głos w telefonie
- weźcie Ashley-
- zazdrosna? - zaśmiał się DAVE
- Oszalałeś idioto? okres mam i chce się wcześniej położyć - powiedziałam
- wsadź sobie korek -
- nie idę - powtórzyłam wolno żeby zrozumiał
- więc daj mi numer do Ashley- zaśmiał się
- spierdalaj - warknęłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę
W pokoju nastała krępująca cisza, Tyler stał przy oknie i mierzył mnie wzrokiem
- ładnie wyglądasz w tej piżamce, ale ubierz coś na siebie, bo wychodzimy - powiedział i wyszedł z pokoju zostawiąjąc mnie sama, wiedziałam że nie mam wyjścia, bo dałam przecież słowo. Dobra, jeden wieczór, jedna randka i koniec, jeśli się nie odczepi powiem chłopakom i po kłopocie, postanowiłam i ubrałam się w jeansy i top na ramiączkach.
***
- masz auto ? - zdziwiłam się gdy Tyler zaprosił mnie do środka czarnego mercedesa
- wczoraj odebrałem prawko, ale nie bój się skarbie, jestem świetnym kierowcą - powiedział
Usiadłam a on zabrał się za zapinanie mi pasa
- muszę ci pomóc bo się ścina - uśmiech łobuza zagościł na jego twarzy a ja aż podskoczyłam gdy jego ręka dotknęła mojego brzucha - dobrze wiedzieć, że jednak jakoś na ciebie działam- wyszeptał mi do ucha i wyprostował się kładąc ręce na kierownicy
- wiem czemu to robisz - powiedziałam sprytnie zmieniając temat
- co robię - spytał ale cały czas patrzył na drogę
- wiem czemu się ze mną umawiasz- poprawiłam zdanie
- oświeć mnie - powiedział z uśmiechem
- chcesz wkurzyć Dave - powiedziałam
- kochanie jakim sposobem mam go wkurzyć skoro się ukrywamy ?- zgasił mnie całkowicie, to fakt- nie mogę po prosu chcieć się do ciebie zbliżyć?
- jakoś nie wydaje mi się że bym była w twoim typie -
- a jaki jest mój typ ? -
- no wiesz a'la cycata blondi z toną makijażu - powiedziałam
- porównujesz mnie do Dave, to boli- zaśmiał się tak mocno że na jego policzkach pojawił się dołeczki, rany...on ma dołeczki...
Włączył muzykę chcąc przerwać ciszę
- mogę wiedzieć dokąd jedziemy ? -
- zobacz- powiedział a moim oczom ukazał się nowo otwarty, elitarny klub,
- ,,los angeles,,? przecież to tylko od 21 ? nie wejdziemy nawet Tyler - powiedziałam
- nie zawracaj sobie tej ślicznej główki takimi pierdołami , proszę za mną - powiedział i nawet otworzył mi drzwi. Dżentelmen się znalazł .
I faktycznie do klubu weszliśmy bez najmniejszego problemu, było zajebiście, głośna muzyka, tona ludzi, i niezastąpiony klimat, szkoda,że chłopaki tego nie widzą . Tyler całą noc nie spuszczał ze mnie wzroku nawet gdy tańczyłam z kimś innym.
- wracamy- powiedział w pewnym momencie zabierając mi z ręki drinka
- oszalałeś - warknęłam
- idziemy Lila, dochodzi druga, a ty jesteś pijana - powiedział i siłą wyciągnął mnie z klubu
Poszłam oburzona do samochodu
- siadaj i zapnij pas - powiedział - grzeczna dziewczynka - skomentował gdy wykonałam jego polecenie, i w sumie nie miałam siły nawet się z nim wykłócać .
Wieczór pomimo tego, z kim go spędziłam uważam za udany, tylko te dziwne uczucie w brzuchu jakim kogoś zdradzała, przecież mogę spotykać się z kim chce... tak? i co z tego że to odwieczny wróg moich przyjaciół, ehhhhhhh .
-zobaczymy się jutro dobrze? - zapytał gdy byliśmy już pod drzwiami mojego domu, a ja w głebi siebie czułam, że to wcale nie było pytanie
- nie, jutro idę z resztą do kina - powiedziałam , nie mając siły stać a co dopiero się z nim kłócić, był blisko, dużo za blisko, plecami dotykałam drzwi a on stał i patrzał na mnie tymi swoim pięknymi oczami, hipnotyzując mnie całkowicie
- wymyślisz coś - wymruczał do mojego ucha dotykając mojego policzka - dobrze?
pokiwałam głową na tak i otworzyłam drzwi wchodząc do środka .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro