25
Nie mogłam wstać, nie mogłam sie ruszyć, do toalety jeździłam na wózku, jedyna czynność na którą miałam siłę to było pisanie smsów. Nie zabierali mi już telefonu, a na terapie lekarze przychodzili do mojego pokoju, wszyscy byli jacyś tacy nieobecni? może smutni? to już nie można się gorzej poczuć?
David : co z tobą ?
ja : nie wiem, nie wstaje już z łóżka, wszyscy mają miny jakbym co najmniej miała zaraz umrzeć wiesz hahaha
David : mała... na co ty w zasadzie chorujesz?
ja : duży ... mówiłam ci już że jestem zdrowa !
David : a może po prostu tego nie dostrzegasz ? może twój umysł sam cię oszukuje
Ja : nie rozumiem
David : zaufasz mi ?
Ja : nie znam cie
David - zamknij oczy dobrze ? i dotknij swojej ręki, potem uda, żeber wszystkiego po kolei, nie rób tego głową, po prostu poczuj to.
JA : TO GŁUPIE
ale zrobiłam to o co prosił, na tyle jeszcze miałam sił, i zaczęłam dotykać swojego ciała z zamkniętymi oczami i nagle ... to poczułam .Kości, nie było żadnego tłuszczu, nie było nawet zbyt dużo skóry, tylko te okropne kości...łapiąc się za kij z kroplówką wstałam resztkami sił i podeszłam do lustra wiszącego nad umywalką, przeraził mnie tamten widok, przeraziłam się sama sobą. Nareszcie widziałam prawdę, umieram, z oczu poleciały mi łzy. To nie możliwe, to nie mogę być ja ...
- czemu ty nie w łóżku? Ian poszedł ci po wodę - powiedział Dave który akurat wszedł do sali i podszedł do mnie- Lila ? - zapytał
- Dave...- wyszeptałam w końcu na niego patrząc - ja nie chce umrzeć ! - płakałam jak małe dziecko a on delikatnie mnie przytulił.
- nie płacz mała - powiedział
- jak ja wyglądam- płakałam a do pokoju wszedł Ian którego wcięło w drzwich
Muszę przyznać, że widok był niecodzienny, stali na środku pomieszczenia przytuleni,od pół roku nie widziałem ich razem.
- co jest? - spytałem podchodząc bliżej
- chyba ją odzyskaliśmy- powiedział Dave a ja również wtuliłem się w tą drobną postać.
- nie pozwólcie mi umrzeć - powiedziała i osunęła się w naszych ramionach ponownie tracąc przytomność
- kurwa- warknął Dave a ja pobiegłem po lekarza.
***
Gdy się obudziłam przez chwilę pomyślałam ,, umarłam,, ale czy umarli czują ból?
- wstałaś- ucieszyła się mama siedząca przy moim łóżku, po jej oczach poznałam, że płakała. Wyglądała strasznie.
- kochanie musimy zjeść trochę płatków dobrze? Są lekkostrawne specjalnie dla ciebie- powiedziała ale ja już nie słuchałam. Mój umysł krzyczał. Nie nie nie nie nie nie nie nie
- Lila prosze cię otwórz buzie- powiedziała mama kierując łyżkę obrzydliwej mazi do moich ust a ja tylko odwróciłam głowę. Nie mogę! Nie chce być znowu gruba. Nigdy więcej!
- Lila ! - warknęła matka ale nic sobie z tego nie zrobiłam. Po chwili kobieta wyszła a a wzięłam do ręki telefon.
David: podziałało?
David: halo?? :(
David: Lilcia martwie się
Ja: zemdlałam. Chyba inni mają rację David, ale ja nie potrafię ...
David: Jezu! Nawet nie wiesz jak się martwiłem ! Więcej tak nie rób!
Ja: :(
David: a co najbardziej lubisz jeść?
Ja: tlen
David: to nie śmieszne.
Ja: kropka nienawiści? Serio?
David: pytam poważnie. Nie myśl o jedzeniu jak o torturze. Przecież to jest całkiem przyjemne nie uważasz?
Ja: yyyyyy nie?
David: a pierogi? No proszę cie kto nie lubi pierogów?
Ja: żartujesz sobie prawda?
David: cokolwiek Lila pomyśl no!
Ja: ide spać dobrze?
David: niech ci się przyśni coś dobrego :*
Ja: nienawidzę cię
David: no wiem :*
Westchnęłam głośno i gdy chciałam zamykać oczy do pokoju weszli chłopcy.
- twoja mama się wściekła- powiedział Ian siadając na łóżku a Dave usiadł na krześle.
- jej sprawa-
- nie chcesz wyzdrowieć?- zapytał
- ja... Nie chce być znowu gruba- wyszeptałam najciszej jak potrafiłam.
-Co ty w ogóle gadasz ty nigdy nie byłaś gruba dziewczyno - aż podskoczyłam gdy Ian podniósł głos. - a już na pewno nie przytyjesz od kilku łyżek płatków, zrozum wreszcie, że my się o ciebie martwimy- dodał
Popatrzyłam na nich przez chwilę. Niby nic się nie zmieniło, a ja czułam jakąś przestrzeń między nami jakbyśmy się dopiero co poznali, jakbym ich w ogóle nie znała, jakby to byli obcy ludzie. ( Chyba za dużo używam słowa ,,jakby").
Chciałem coś powiedzieć przerwać tą ciszę ale nie wiedziałam co. Co się właściwie mówi w takich chwilach?
- trzy łyżki- Powiedziałam tylko patrząc na miske ze śniadaniem.
Oni na początku jakby nie rozumieli o czym mówie, ale po chwili Ian poderwał się z krzesła i zajął się mieszaniem płatków po czym szybkim ruchem łyżką wsadził mi trochę papki do ust. Myślałam że zwymiotuje to było coś okropnego. Ni chodzi tu o smak, nie wiem jak to wyjaśnić, to tak jakby mi kazano połknąć truciznę. Pomału, bardzo pomału mieliłam pokarm a chłopcy starali się być cierpliwi
***
Dni mijały, czas leciał a chłopcy musieli już wracać do domu wraz z moją mamą. Obiecałam im wszystkim, że będę jeść ,że postaram się chociaż te trzy łyżki zjeść dziennie i przytyję, ale to było ciężkie ... już następnego dnia wyrzuciłam całe śniadanie na podłogę. Pielęgniarka się wściekła i od razu pobiegła po lekarza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro