23.
Dni mijały tutaj tak wolno jak nigdzie indziej. Kolejny dzień właśnie dobiegł końca, a ja rzuciłam się na łóżko pragnąc po prostu zasnąć. Sms.
Od David : ,,jak w psychiatryku?"
Nie wiedziałam co mam mu odpisać i czy wogóle powinnam to robić. Przecież ja go nawet nie znam. A może właśnie to jest dobry powód żeby mu odpisać? Nie zna mnie, nie zna moich problemów więc nie będzie oceniał.
Ja : ,, słabo. Czemu do mnie piszesz?"
Od David: ,,a nie moge?"
Ja ,,jak kto woli"
Od David ,, straszna jesteś"
Ja ,. Ostatnio mówiłeś że cudowna "
Od David ,, czemu słabo?"
Ja : ,,co??,,
David: ,, czemu u ciebie słabo?" Ja : ,, szczerze? Tu jest okropnie. Kraty w oknach, ciągle mnie obserwują, sprawdzają,,
David ,, powiesz mi czemu tam jesteś?"
Ja ,, moge. Przecież i tak się nie znamy, co mi szkodzi? Troche schudłam i ludzie zaczęli panikować ot cały problem"
David: ,,ludzie zaczęli panikować? A twoim zdaniem jak jest?"
Ja: " a to ważne?"
David: ,, dla mnie tak ,,
Ja: ,, straciłam chłopaka, straciłam przyjaciół, matka mnie nie cierpi więc się mnie pozbyli"
David: " to na pewno nie prawda!"
Ja : " prawda jest taka, że jestem zdrowa a oni mnie tu trzymają jak chorą umysłowo!"
David : ,, bez wątpienia jesteś zdrowa na umyśle :D co lubisz robić?"
Ja " ... Nie wiem "
David : ,, nie wiesz?!?!"
Ja " zazwyczaj robiłam wszystko to co lubili robić moi przyjaciele"
David ,,coooooo? Nawet jeśli tobie się to nie podobało?"
Ja :,, to się nazywa przyjaźń. Nie cierpię koszykówki , a nawet sobie nie wyobrażasz na ilu meczach byłam "
David : ,, po co?"
Ja ; ,, gdybyś ty widział te ich uśmiechy "
David : ,, mają szczęście że cie mają Lila"
Ja: ,, mieli. Teraz jestem dla nich dziwką"
David: ,, ciiiiiiiiiiiiiii nie wolno ci tak mówić jasne!!? Teraz masz mnie ,,
Zrobiło mi się tak niesamowicie ciepło na sercu gdy to przeczytałam.
Ja : ,, powiedz mi chociaż że nie jesteś jakimś siwiejącym dziadkiem?"
David : ,, mam 18 i z tego co mi wiadomo ani jednego siwego włosa"
Ja: już późno. Musze lecieć na tajną misję"
David : " hahaha co?"
Ja: Zakradam się do pokoju chłopaków i pale z takim jednym. Nie idzie tu wytrzymać bez fajek "
David: zdradzasz mnie już ?"
Ja :hahaha, pa David "
Odłożyłam telefon i tak jak co noc poszłam do pokoju Adriena.
To stało się naszą tradycją, wchodziłam do ich pokoju bez pytania, zawsze o drugiej.
- serio nie możecie przełożyć tej godziny?- spytał jego wspólokator gdy weszłam do icj pokoju.
- aż tak mnie nie lubisz?- zapytałam
- mamy pobudkę o siódmej a codziennie o drugiej mnie budzicie- zaśmial się John
- no, a gdzie jest Adi?- zapytałam
Siadając na łóżku nieobecnego chłopaka.
- już na balkonie. Spóźniłas się więc poszedł sam- powiedział a ja wyszłam z pokoju.
- na prawdę nie mogłeś poczekać minuty?- zapytałam i dopiero teraz zobaczyłam że wygląda inaczej niż zwykle.
- stało się coś?- zapytałam siadając obok niego na czymś co przypominało krzesło.
- znowu miałem napad- powiedział wprost ale nie spojrzał na mnie tylko całą swoją uwagę skupił na gwieździstym niebie.
- co się stało? Podobno było już dużo lepiej?- zapytałam
-bo było, serio wydawało mi się, że mam już władzę nad tymi emocjami, a wczoraj pierwszy raz od dawna wszedłem na stronę szkoły...był tam artykuł o mnie wiesz? Nagłówek głosił ,, potwór zdemolował szkołę"gdy to przeczytałem rozwaliłem automat z napojami, bo stał obok, na prawde nie wiem co by było gdyby był obok mnie jakiś człowiek- wyszeptał i dopiero teraz spojrzał na mnie
- nie boisz się mnie?- zapytał a ja tylko pokiwałam przecząco głową.
- Myśle, że w każdym z nas drzemie taki potwór wiesz, tylko twój chwilowo zerwał się ze smyczy- powiedziałam
- ładnie powiedziane- przyznał. Chciałam wstać lecz nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami jak nigdy.
- ej ej wszystko ok?- zapytał przestraszony Adrien a ja nie mogłam otworzyć oczu, tak bardzo kręciło mi się w głowie.
- jest ok. Czasem tak mam - powiedziałam
- chcesz umrzeć?- zapytał nagle całkowicie psując mi nastrój
- od zasłabnięca?- zakpiłam
- od odchudzania. Wiesz, że schudłaś prawda. Odkąd tu jesteś schudłaś. - powiedział - a mieli ci pomóc- westchnął
- nie odchudzam się- powiedziałam od razu.
- Lila. Mówie ci o wszystkim, a ty mnie non stop okłamujesz- powiedział - wiesz o mnie więcej niż wszyscy ci pseudo lekarze, a znamy się ile? Dwa tygodnie?- zapytał
- nie odchudzam się. Odchudzanie to jest jakaś dieta Adrien, a ja... Po prostu nie jem - powiedziałam
Patrzył na mnie zszokowany
- no ale jak to nie jesz? Wcale? Nie jesteś głodna?! - zdziwił się
-kiedyś bywałam głodna, szybko polubiłam to uczucie pustki, a teraz gdy tylko widzę jedzenie jest mi niedobrze- przyznałam
- po co to robisz, to choroba , wiesz o tym nie?-
- odbiło ci. Choroba to jest coś na co się nie ma wpływu a ja go mam! Moge jeść tylko nie chce, nie chce znów być gruba- powiedziałam i odeszłam od niego . Jest taki jak oni wszyscy, chce mnie utuczyć.
***
Obudziłam się podłączona do jakiegoś sprzętu milionem kabelków.
- co się stało?- zapytałam pielęgniarkę stojącą obok
- zemdlałaś rano w drodzę na śniadanie kochanie - powiedziała i wyszła. Nie mogłam się ruszyć, ani nawet podnieść ręki.
Usłyszałam krzyki które poznałabym wszędzie. Mama.
- za co ja płacę do chuja?! A pani mi mówi że jest coraz gorzej?! Jakim cudem?!- warknęła
- proszę za mną a wy idźcie do niej - powiedziała lekarka i już było cicho. No tak dzień odwiedzin. I zamarłam widząc w drzwiach przyjaciół. Dawnych przyjaciół.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro