21.
Nie mogłam spać. Około 18 oddali mi telefon i akurat w tym momencie zadzwonił Ian
- halo?- zapytałam
- Lila!- prawie krzyknął - odebrałaś, co u ciebie słonko?- martwił się, czuć to było na odległość...
- zgadnij. Jestem w psychiatryku Ian jaka być?- spytałam
- Lila to nie jest psychiatryk. Daj spokój, musisz wytrzymać, wszyscy w Ciebie wierzymy ja twoja mama, Scott proszę cię bądź silna ,zawsze byłaś pamiętasz? jesteś tam?- zapytał
- jestem Ian jestem tylko nadal nie wiem co tu robie - wyszeptałam
- Liluś- powiedział a mnie aż zabolało serce. Poczułam takie kłucie w klatce piersiowej. Nagle przed oczami zobaczyłam wspomnienia, zobaczyłam nas. Pamiętam jakby to było dziś, nasza trójka kontra cały świat. To było zaledwie pół roku temu, , a tyle się zmieniło. Wszystko się zmieniło. Nie było już Nas
- muszę kończyć. Zaraz mam sesje z psychologiem- skłamałam
- dobrze. Ale jakby coś to dzwoń- powiedział i się rozłączyłam i nareszcie poszłam spać.
Byłam głodna, brzuch bolał mnie tak mocno, że postanowiłam wstać. Musiałam gdzieś się przejść, musiałam zrobić coś żeby tylko nie bolało. Na korytarzu było już ciemno, ale nie zapalałam światła aby nikt mnie nie zauważył. Ostatnio coraz częściej chciałam być niewidoczna. Chciałam zniknąć.
I nagle w mojej głowie zaświtała myśl.
Papierosy .
tego teraz potrzebowałam, tylko skąd ja teraz je wezme? Kto do chuja będzie miał tu papierosy?
Wiem!! Ten ten no jak mu było? Ehhh no pan zły i niedobry. Najciszej jak potrafiłam poszłam piętro wyżej. To tam właśnie znajdowały się pokoje chłopaków, a co jeśli mnie nakryją?
A co masz do stracenia idiotko!? Podpowiadał mi mózg. Szłam ciemnym korytarzem starając się nie myśleć o tym jak dookoła jest strasznie, już za dnia ten budynek wywołuje u mnie lęk a co dopiero w nocy...
- nie boisz się chodzić sama po nocy?- to był właśnie dźwięk który chciałam usłyszeć.
Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna w samych spodniach dresowych, kurwa! Co ja tu robie?!
- szukałam cię- powiedziałam wprost podchodząc krok bliżej, tylko na tyle pozwoliła mi resztka mojej odwagi. Teraz zobaczyłam, że jest mokry a pod ręką trzyma ręcznik. Kąpał się.
- bierzesz prysznic o drugiej w nocy?- zapytałam choć może powinnam ugryźć się w język a najlepiej uciekać jak najdalej od niego.
- a ty co? Lunatykujesz?- zakpił. Co on ma za uśmiech!!
- potrzebuje papierosa- wypaliłam. Ta rozmowa i tak nie zmierzała w dobrym kierunku.
- ja też- powiedział
- daj spokój. Zapłacę ci- powiedziałam
- co mi po kasie w takim miejscu?- zażartował - co ja tu kupie-
- kiedyś wyjdziesz- zauważyłam
- słuchaj barbie- zaczął- jestem tu piéć miesięcy i podobno nie ma ani odrobiny poprawy w moim zachowaniu więc zrozum że kasa odpada- powiedział
- więc co ?!- spytałam a on tylko popatrzył się znacząco.
-dupek!- warknęłam i chciałam odejść lecz usłyszałam z jego ust słowo : ,.chodź,,
I może teraz wyszłam na najgłupszą dziewczynę na świecie ale poszłam za nim. Szedł kilka metrów poczym otworzył drzwi od jakiegoś pokoju.
Weszłam za nim i od razu poczułam znajomy zapach, na który brzuch podskoczył mi aż do gardła. Na łóżku siedział chłopak w dresie i zaciągał się raz po raz lufką. No tak nic dziwnego, że nie mogą wyzdrowieć.
- o nowa- zdziwił się uśmiechając do mnie
- Lila- powiedziałam tylko stojąc w twarz
- Cienie raczej trzymają się z dala od ludzi - powiedział a ja nawet nie miałam sily się kłócić.
- chciałaś papierosa- warknął blondyn więc poszłam za nim na balkon. Balkon???!!!! A ja mam kraty w oknach...
- jakim cudem?- zapytałam a on jakby wiedział o co pytam.
- traktują nas tu jak eksperymenty barbie. Agresywni i kujony nie skaczą z okien wiesz? A ci wszyscy samobójcy i tacy jak ty ... Tylko czekają na okazje- powiedział znóuw z kpiną w głosie
- kujony? To on jest na co chory? Myślałam że chodzi o marychę- powiedziałam wskazując palcem na chłopaka na łóżku.
- to John. Ma napady złości jeśli nie dostaje tego czego chce. Zazwyczaj chodzi właśnie o komputer czy inne media. Dziś pali pierwszy raz. Wnerwiał mnie już więc załatwiłem mu coś na rozluźnienie- powiedział
- no a twoje imię?- zapytałam
Zaśmiał się
- serio ? Przychodzisz do mnie, ewidentnie mi się narzucasz a nawet nie znasz mojego imienia? Njesamowita- po raz kolejny wyczuwałam kpinę w jego głosie- Adrien- dodał po chwili i nagle podał mi papierosa. Tak po prostu.
Zapaliłam go od razu, mocno zaciągając się dymem w płuca. Tego mi było trzeba.
Widok zbalkonu nie powalał. W zasadzie było tak ciemno że oprócz świateł latarni przy drodze nic nie było widać.
- myślisz o tym żeby skoczyć?- spytał podchodząc bliżej jakby sę tego obawiał.
- gdybym chciała się zabić zrobiłabym to w mniej... Brutalny sposób- powiedziałam a on znowu się zaśmiał
- mniej brutalny?-
- no wiesz. Gdybym skoczyła z tego balkonu, roztrzaskała bym się na tym asfalcie. Ludzie dosłownie musieliby mnie zdrapywać z chodnika. Straszne- powiedziałam a on tylko pokiwał głową na znak że się ze mną zgadza.
- wyglądasz jak jedna z cieni ale zachowujesz się całkiem inaczej - powiedział nagle
- mówiłam już. Nie jestem chora-
- a kiedy ostatnio zjadłaś choćby kanapkę z pomidorem?- spytał - wyluzuj nie jestem lekarzem, ja też mam problemy jak wszyscy tutaj. Im szybciej zaczniesz rozmawiać tym szybciej dojdziesz do siebie-
- niby blondyn a takie głębokie słowa- powiedziałam
- pobiłem nauczyciela. Leżał kilka miesięcy w śpiączce.- powiedział. Z jaką łatwością przyszło mu rozmawianie o tym.
- czemu?- zapytałam
- teraz ty powiedz cokolwiek- powiedział. Cwany. Wiedział że teraz ciekawość zjada mnie od środka.
- jak zaczynałam się odchudzać moja waga wskazywała 64kilo- powiedziałam .
- teraz jest 48 - powiedział pamiętając moją wagę z mierzenia- robisz te sztuczke z mąką co Ana?- zapytał
- twoja kolej - odpowiedziałam
- miał romans z moją matką- powiedział
- naładowałam mąką cały szlafrok. W środku też miałam kieszenie- przyznałam
- ile chcesz warzyć?- zapytał
-zero- powiedziałam
Zaśmiał się biorąc moje słowa za żart.
- rozwaliłem pół szkoły- przyznał ale ja już nie chciałam mówic o sobie. I tak powiedziałam mu a dużo.
***
Gdy wróciłam do pokoju była prawie trzecia a na telefonie znowu był sms.
od numer nieznany : ,,hej"
Ja : ,, znowu pomyłka David"
Od numer nieznany ; ,, tym razem pisałem do Ciebie "
Ja : ,, nawet się nie znamy lol"
Od numer nieznany : ,, możemy się poznać. Na początek może powiedz mi czemu nie śpisz o tej godzinie?? "
Ja:,, ciekawość to pierwszy stopień do piekła"
Od nieznany numer: ,. Więc?"
Ja: ,, cierpię na bezsenność spowodowaną zamknięciem w psychiatryku" może teraz się odczepi? Nie znam go i wcale nie chce poznać.
Od numer nieznany : ,, musi być Ci ciężko co? "
On tak sserio????
Ja : ,, dziwny jesteś "
Od numer nieznany : a ty cudowna "
Ja: nie znasz mnie "
Od numer nieznany : ,,ale z każdą chwilą wydajesz się być cudowniejsza ,,
Ja : ,, haha. Niezły tekst "
Od numer nieznany : ,, ranisz mnie "
Ja " podobno tylko to potrafie
Od numer nieznany : " ten kto to powiedział musi być debilem"
Ja: "więc źle dobierałam przyjaciół"
Od numer nieznany : ,, teraz ja będe twoim przyjacielem zgoda?"
Ja: " skoro musisz. Dobranoc"
Od nieznany : dobranoc cudowna przyjaciółko ;)
Zmieniono nazwę kontaktu na David.
Usnęłam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro