Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

- Łapacz snów - powiedziałam do Josh'a a on nie bardzo wiedział o co mi chodzi, nie musiałam go długo przekonywać do otworzenia studia w niedziele, zwłaszcza jak powiedziałam że zarobi podwójnie.

-Nie rozumie Lily, staram się ale nie rozumiem- powiedział, a ja weszłam w google i pokazałam mu owe łapacze snów

- chce taki za uchem- zdecydowałam to już w aucie 

- za uchem? a szkoła? a mama ? - dopytywał Scott

- nie pękaj i tak zawsze chodzę w związanych włosach, tylko Josh- zwróciłam się do tatuażysty - to nie ma być jakaś miniaturka zgoda? -

-twoje ciało, twoja sprawa skarbie i po chwili zabrał się do roboty

***

- zakochałam się- powiedziałam gdy ujrzałam to cudo na moim ciele, Scott nie mógł się zdecydować więc odpuścił całkiem i szczęśliwa wróciłam do domu .

- mamo?- zawołałam gdy  przekroczyliśmy próg domu, aby upewnić się, że mamy faktycznie nie ma, wspominała coś o dwu dniowej delegacji, ale nie jestem nawet pewna czy to już dziś, jak bardzo straszną córką jestem? nie ważne - impreza?- zapytałam Scott'a 

- jutro masz szkołę - przypomniał mi ale nic nie mogło mi teraz zepsuć humoru 

- impreza- podsumowałam i wstawiłam post na portalu społecznościowym z informacją o mega domówce na 18.

- Jesteś popieprzona - zażartował Scott

- a ty jesteś gejem- powiedziałam również się śmiejąc - daj spokój chce się zabić, zapomnieć- powiedziałam próbując go namówić, usiedliśmy w salonie na kanapie i w ciszy patrzyliśmy w zgaszony telewizor. 

- wiesz, że jutro już wracam?- przypomniał - dlatego chce tej imprezy tak samo jak ty, ale Lila, zero wyskoków jak ostatnio dobrze?- zapytał 

- nie wiem o czym mówisz -

- niech będzie ta impreza, ale mała domówka dobrze? żadnych wyskoków- 

*** 

Na imprezie było mi nudno jak nigdy, ludzie tańczyli, skakali, ale to nie było to co zawsze, to nie jest już mój klimat, coraz częściej zadaje sobie pytanie : kim jestem? Czy Lila, która zadawała się z Dave'm i Ian'em była prawdziwa czy tylko udawała? a teraz ? która to prawdziwa ja? Dobra stop! czas na sen. Po drug iej impreza dobiegła końca, Scott gdzieś zniknął zostawiając mnie samą z tym burdelem, a ja nie miałam najmniejszej ochoty sprzątać.  

Po raz kolejny w tym tygodniu stanęłam na wadze. 47.4 kg. niby mniej ale jednak nadal zbyt dużo, zbyt dużo na szczęście.  Muszę przestać tyle jeść, to chore jak można tyle jeść! Nie wiedziałam co robię dopóki nie zobaczyłam odłamków lustra walających się po kafelkach w łazience, stłukłam lustro? spojrzałam na rękę i zobaczyłam strużki krwi spływające na podłogę. Przez moment zrobiło mi się słabo, skupiłam się na bólu iiii było lepiej, serio, nie potrafię nawet tego opisać, przez chwile zapomniałam o wszystkim, zapomniałam o tym że nie istnieje ktoś taki jak Lila, ja na prawdę poczułam, że żyje, poczułam ból. Zabandażowałam dłoń i posprzątałam odłamki szkła, powiem mamie, że spadło całe lustro na podłogę, więc zdjęłam ze ściany całe obramowanie lustra i postawiłam na podłodzę obok wanny .
-co to był za hałas?-zapytał Scott gdy wyszłam z łazienki.
-malowałam się i spadło lustro-wyjaśniłam choć gdy powiedziałam to na głos wydało mi się to idiotyczne, ale kuzyn jakoś w to uwierzył i poszedł spać do swojego pokoju, który od jutra z powrotem miał stać się zwykłym pokojem gościnnym.

Około czwartej obudził mnie dźwięk sms'a. Przez chwilę zastanawiałam się czy odczytać wiadomość. Ian. Jedno imię na wyświetlaczu sprawiło, że usiadłam.
,,śpisz?"
,,?" nie wiedziałam co odpisać
,, chodzi o Dave'a "
,,?"
,,jest w szpitalu"

-jak to w szpitalu?- zadzwoniłam do niego od razu po przeczytaniu wiadomość
-nie wiem jak to się stało, troszkę się pokłóciliśmy on poszedł szybciej iiii auto nawet nie wiem jak to się stało - on... Płakał?
- Ian?! Uspokój się gdzie jesteś?-
- no w szpitalu-
- dwie minuty- powiedziałam rozłączając się, po chwili już ściągnęłam Scotta z łóżka i oboje byliśmy w drodze do szpitala.
- ale czekaj czekaj nic nie rozumiem, kto jest w szpitalu? Co się stało Lilka?- dopytywał Scott prowadząc samochod, ja a dużo wypiłam, nie mogłam więc jechać sama.
- Scott, błagam cię szybciej- powiedziałam, a w głowie miałam milion czarnych myśli.
***

-Ian- podbiegłam do chłopaka, stojącego na szpitalnym korytarzu
-Lila tak się cieszę, że tu jesteś- powiedział i chciał mnie przytulić lecz odsunęłam się w porę.
- co z nim?- zapytałam
- nie wiem operują go, mi nic nie chcą powiedzieć, jego mama pobiegła porozmawiać z kimś kto by wiedział cokolwiek- wyjaśnił . Usiadłam na krzesełku i czekaliśmy. Czas dłużył się jak nigdy.

- wykaraskał się prawie bez szwanku- powiedział lekarz wychodząc z sali - pare złamanych żeber, złamana ręka, kilka zadrapań i siniaków. Odetchnęłam z ulgą. Ian z mamą Dave'a od razu poszli do chłopaka a ja stałam tępo patrząc w ściane
- nie wejdziesz?- spytał Scott
- i co mu powiem? Nie nie jedźmy już- powiedziałam i musiałam podepszeć się ściany.
- co jest?- od razu przy mnie stanał kuzyn.
- nic nic- usiłowałam utrzymać równowagę.
- musisz coś zjeść-
- musze to iść spać. Padam ze zmęczenia Scott.

***

Rano gdy spojrzałam na telefon myślałam, że rozpłacze się jak dziecko. Wyjechał. Zostawił mnie samą. Napisał że musi, bo nie lubi pożegnań i że bedziemy w kontakcie. Po raz kolejny w ciągu ostatnich dni zakręciło mi się w głowie a przy czesaniu włosów omal nie zemdlałam gdy na szczotce znalazło się milion moich włosów, przez ten stres niebawem będe całkiem łysa, czy oni muszą zawsze doprowadzać mnie do takiego stanu? Nałożyłam ulubiony dres i wyszłam do szkoły boorąc po drodze śniadanie naszykowane przez mame.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro