16
- co ty robisz debilko - usłyszałam czyjś głos nad sobą więc delikatnie uniosłam głowę i zobaczyłam Dave'a , a w zasadzie ze trzech Dave'ów .
- spadaj - powiedziałam tylko próbując wstać z tej przeklętej ławki
- ile wypiłaś?- zapytał - gdzie ten twój chłoptaś- zapytał rozglądając się w okół nas
- odwal się - powiedziałam
- no gdzie jest ten twój Scott? jesteś tu sama ?!- zdziwił się
- zawsze byłam sama - powiedziałam
- nie pierdol głupot Lila, zawsze łaziliśmy za tobą jak psy - powiedział wnerwiony
- ciekawe że na imprezach znikaliście bez śladu z kolejnymi dziwkami a ja siedziałam jak debilka grzejąc wam miejsca - powiedziałam próbując wstać ponownie, tym razem się udało i stałam z nim oko w oko, zdecydowanie za blisko. Nawet go nie widziałam bo nagle zrobiło się całkiem ciemno i upadłabym ale poczułam czyjeś ramiona na swoich rękach .
- Lila? co jest? Lily?- mówił do mnie, lecz ja nie mogłam otworzyć oczu, nie mogłam nic powiedzieć . - kurwa- warknął tylko
Poczułam jak mnie podniósł i wsadził do samochodu, on ma samochód?
- stary gdzie jesteś? - zapytał Dave dzwoniąc chyba do Ian'a
- no w klubie - roześmiał się Ian na głośnomówiącym
- Jadę do szpitala z Lily, straciła przytomność - powiedział poważnym tone Dave
- co? kurwa! - powiedział Ian i nagle słychać było jakiś stukot - Lila słyszysz mnie ?! - zapytał Scott w słuchawce- mała musisz to wyrzygać bo będzie źle - powiedział tylko a ja poczułam narastającą złość, jak on mógł powiedzieć to przy nich, zebrałam w sobie resztki sił otworzyłam oczy i wyszłam z samochodu zanim Dave zdążył ruszyć .
-co ty kurwa odpierdalasz?! - krzyknął na mnie Dave a ja poszłam w kierunku parku nieopodal ledwo stojąc na nogach,wiedziałam co muszę zrobić, wiedziałam że stracę przytomność jeśli nie zwymiotuje, nie mogę trafić do szpitala, będą mnie zmuszać do jedzenia... na pewno, przytyje !
I już w pierwszych krzakach zwymiotowałam niemalże wszystko, a Dave, Ian i Scott stali przy samochodzie czekając i starając się nie zwracać na mnie uwagi .
***
- Jak mogłeś dać jej się tak nachlać - warknął Dave na Scott'a a ja stałem i patrzyłem cały czas na Lile która ledwo stojąc na nogach kucała przy krzaku.
- jesteś debilem- warknął Scott
- co? kurwa, coś ty powiedział! powtórz to ! - warknął Dave i pchnął Scott'a
- spokój- warknęła Lily za naszymi plecami
- juz lepiej?- spytałem
- przecież i tak cię to nie obchodzi- zadrwiła. auuu czemu nagle była taka nie miła
I nastała ta krępująca cisza, której tak strasznie nikt nie lubi
- Scott jedźmy do domu dobrze? nadal kręci mi się w głowie - powiedział
- chyba żartujesz-wypalił Dave
- mieszkacie razem?- zapytał Ian
- yyyyyyyyyy- zaczełam się śmiać- no mieszkamy- powiedziałam
- to moja kuzynka- wyjaśnił im Scott a ja nadal śmiałam się z ich min
- a mówiłaś że ... - nie dokończył Ian
- a wy w to uwierzyliście, łykacie wszystko co ktoś wam powie - spoważniałam
- Tyler też kłamał?- zapytał Dave podchodząc do mnie niebezpiecznie blisko, jego błekitne spojrzenie aż bolało...
- nie kłamał - powiedziałam wprost
- dziwka -
a ja pchnęłam go z całej siły
- pierdolony debil - krzyknęłam i poszłam szybkim tempem w przeciwną stronę
- Lily stój - krzyczał za mną Scott
- chce być sama - warknęłam
***
-ile tego wzięłaś?- Scott całą drogę truł mi dupę a ja po prostu starałam się iść prosto przed siebie i nie zabić o własne nogi. Czy oni wszyscy muszą aż tak narzekać? teraz żałuje że Scott przyjechał, mam o jedną niańkę więcej...
- a gdzie twój samochód?- zapytałam, sprytnie zmieniając temat
- piłem, jutro po niego pójdziemy, zgoda? -a ja tylko pokiwałam głową, nie miałam ochoty wdawać się z nim w dyskusje, jedyne czego teraz chciałam to znaleźć się w swoim miękkim, przytulnym łóżku i najlepiej by było gdybym nigdy nie musiała z niego wychodzić.
***
Gdy następnego ranka stanęłam na wadze okazało się, że od ostatniego ważenia nic nie schudłam, ani grama mniej, jakim cudem do chuja ?
Dziś nie zjem nic. Postanowiłam. Pomysł był świetny ale ciężki do zrealizowania, mama już przy śniadaniu zaczęła te swoje podchody
- czemu nie jesz?- zapytała
- mam kaca - powiedziałam wprost zdenerwowana, co ją to w ogóle obchodziło?
- piłaś? - zdziwiła się jakby pierwszy raz dowiedziała się że pije, no tylko zazwyczaj nieźle to przed nią ukrywaliśmy...my razem z Ian'em i Dave'm
a ona jakby czytała mi w myślach zapytała
- a co u chłopaków ? - chciała być miła, widziałam to po jej wyrazie twarzy, widziałam że nie chce się kłócić tylko nawiązać rozmowę w stylu matka- córka. Ehh czemu więc i ja nie mogłam być po prostu miła >
- sama ich zapytaj -
- Lila ! - zdenerwowała się - nie umiem już z tobą rozmawiać, co sie z tobą dzieje! nie poznaje cie na prawdę- powiedziała załamując ręce po czym jak gdyby nigdy nic usiadła obok mnie przy kuchennym stole. Nie miałam najmniejszej ochoty na czułe rozmówki z rana zwłaszcza z mamą .
- pójdziemy do psychologa- powiedziała
- chora jesteś ?- zapytałam chytrze wiedząc oczywiście żę chodzi jej o mnie
- I właśnie o tym mówię, gdzie się podziała moja grzeczna dziewczynka? dopiero zaczął się rok szkolny a nauczyciele dzwonią z pretensjami że wcale nie chodzisz, mówisz mi że masz kaca, więc pijesz, pewnie zaraz mi powiesz że palisz papierosy co? i do licha ile ty ostatnio schudłaś? - powiedziała
- a co cię to obchodzi?- warknęłam- idę obudzić Scott'a, pójdziemy pokarmić kaczki, - i poszłam na górę do pokoju gościnnego, myślałam że chłopak śpi ale on siedział i grzebał coś przy telefonie
- wiesz, że ma trochę racji nie?- spytał nawet na mnie nie patrząc
- co powiesz na tatuaż ?- spytałam
- co?-
- no ja stawiam, mam sporo kasy odłożonej, no więc?- spytałam, wiedziałam że tego to on nie odmówi , a ja chciałam mieć tatuaż jeszcze nie wiem jaki, tyle razy widziałam jak Dave wybierał wzory na swój rękaw ale nigdy tak na prawdę żaden nie spodobał mi się na tyle, żeby sobie go zrobiła.
Po godzinie jechaliśmy juz do najlepszego studia w mieście
- ale wiesz, że jest niedziela nie ? - spytał
- to studio Josh'a , dla nas otworzy - powiedziałam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro