Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.

I stało się, po tygodniu wagarowania dziś musiałam odwiedzić znienawidzone miejsce, starałam się olewać  gapiących się na mnie ludzi, kiedy to Ian i Dave siedzieli zapewne na naszym stałym miejscu, a ja robiłam na przerwach wszystko,  aby tylko na nich nie wpaść. 

Po mimo siedzenia w pierwszych ławkach, czułam na sobie ich spojrzenie, które prawie wypalało mi dziurę w plecach, aż nagle rozległ się kojący dźwięk dla moich uszu - dzwonek oznajmiający koniec dzisiejszych lekcji, a już myślałam, że nie przeżyje tego dnia.

- Lily zostań na chwilę - poprosiła wychowawczyni więc westchnęłam i z powrotem usiadłam do swojej ławki . Nauczycielka poczekała aż uczniowie wyjdą i zaczęła 

- wszystko dobrze kochana?- zapytała, a ja  wcale nie miałam ochotę zwierzać się tej starej, wrednej jędzy, pewnie ktoś może pomyśleć, że przesadzam, ale wystarczy zamknąć oczy i wyobrazić sobie taką starą wiedźmie na miotle, z dużym, krzywym nosem i wielkim pieprzykiem tuż przy ustach i buuuuum przedstawiam wam Panią Moli. 

- Liliano porozmawiajmy dobrze? schudłaś. Odchudzasz się ? masz jakieś problemy? jeśli chcesz w każdej chwili możesz spotkać się z naszym psychologiem szkolnym - powiedziała 

- ale po co? - zapytałam najmilej jak tylko potrafiłam - wszystko jest dobrze, w wakacje trenowałam różne sporty i udało mi się zrzucić parę kilo nic więcej, teraz właśnie marzę o obiedzie a nie mogę nawet na niego pójść bo mnie pani tu zatrzymała - powiedziała 

- ahhh no  skoro tak, to proszę idź, i pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść - powiedziała. 

Już dawno zauważyłam, że ludzie łykną każde kłamstwo jeśli jest tym co chcą usłyszeć, nikt nie chce miotać się z twoimi problemami więc zadowala ich kłamstwo. Wygodne, nie prawda? 

*** 

IAN

- Możesz przestać udawać, że ci wszystko zwisa?- zapytałem Dave'a gdy odwoziłem go po szkole do domu

- o co ci znowu chodzi - warknął na mnie

-Mówiłem do ciebie przed chwilą, ale ty nałożysz te słuchawki i wyjebane- powiedziałem 

- dobra kurwa, mów - zdjął słuchawki i jakby na prawdę miał zamiar wysłuchać co mam mu do powiedzenia 

- zastanawia mnie co ona chciała od Lily - powiedziałem wprost skręcając kierownicą i podjeżdżając akurat pod jego dom 

- nie obchodzi mnie to - 

- nie możesz jej nienawidzić - powiedziałem 

- nie nie nie, mylisz pojęcia.  To Tyler'a nienawidzę, a Lily... Lily nie istnieje, to do potem - powiedział i wyszedł z auta . 

*** 

Przypomniałam sobie  tabletkach kupionych u Josh'a, ale długo siedziałam na łóżku nie mogąc się zdecydować co zrobić . Po co ja właściwie je kupiłam ? A kiedy wreszcie się zdecydowałam i chciałam połknąć kilka sztuk rozległ się dzwonek do drzwi, byłam sama więc musiałam zejść i otworzyć . Mojej radości nie opiszą żadne słowa, przede mną stał Scott. 

- rany! - krzyknęłam  rzuciłam mu się w ramiona - co ty tu robisz? - spytałam  wpuszczając go do środka. 

- tydzień to może nie wiele, ale zawsze coś prawda?- zapytał 

- tylko tydzień? eh dobre i to- 

- schudłaś , wyglądasz fatalnie - powiedział wprost bacznie mnie obserwując 

- co ? ani grama nie schudłam odkąd wyjechałam, aleeee patrz co mam - powiedziałam wyciągając narkotyk z kieszeni 

- serio?! zaczęłaś się w to bawić ?- zdziwił się 

- nie, dopiero co je kupiłam, chciałam poprawić sobie humor, no daj spokój wymiękasz? weźmiemy je i pójdziemy do klubu zgoda?- powiedziałam 

- po jednym warunkiem - powiedział - nałożysz kieckę - 

Zaśmiałam się 

- nie ma opcji 

- więc nie biorę i nie idę- skomentował tylko 

- dobra już dobra, to co? po dwie? na zdrowie ! - powiedziałam i wzięliśmy po dwie fioletowe pigułki. Nie działo od razu, w sumie nie poczułam żadnej różnicy, ale już po chwili szukając w szafie jakiejkolwiek sukienki zakręciło mi się w głowie 

*** 

IAN

- Dajcie spokój- warknął próbując rozłączyć Dave'a i Tyler'a, przyszliśmy do klubu się zabawić, odreagować ale oczywiście bez komentarza Tyler'a nie mogło się obejść.

- on ma rację wyluzujcie trochę - powiedział Matt gdy w końcu udało nam się rozdzielić chłopaków - kurwa... - powiedział Matt patrząc na kogoś za naszymi plecami 

- to jest Lily?- zdziwił się Tyler i teraz po prostu każdy z nas musiał spojrzeć na blondynkę, wyglądała pięknie, włosy lekko falowały, a krótka sukienka odsłaniała jej nogi, zaraz co? sukienka ? 

- kurwa- powiedział cicho Tyler 

***

Zobaczyłam całą czwórkę razem, wszystkie osoby których w tej chwili nie znoszę stoją przede mną i gapią się na mnie a ja na nich. Narkotyk spowodował że byłam bardziej odważna niż zazwyczaj 

- cześć- powiedziałam do nich i biorąc Scott'a pod rękę poszłam tańczyć . 

- to byli Oni, prawda ? - zapytał choć znał odpowiedź 

- muszę się napić 

- nie powinnaś pić, brałaś - przypomniał lecz ja już przechylałam cztery kieliszki zamówione przy barze i ruszyłam na parkiet ciągnąc go za sobą 

- a ten czwarty? kto to jest?- zapytał wskazując na Matt'a 

- no nie ! podoba ci się!- prawie krzyknęłam - przecież nie byłeś gejem - powiedziałam tańcząc 

- no nie jestem, jestem bi, lubię wszystkich - zaśmiał się 

- przedstawię was - powiedziałam i podeszliśmy do Matt'a, który akurat stał sam , 

- hej, podobasz się mojemu kumplowi -nie wiem czemu to powiedziałam ale dostałam z łokcia w żebro, a Matt jakby nigdy nic wziął Scott'a pod rękę i pociągnął w kierunku toalet, serio?!?!? nawet nie wiedziałam że Matt lubi chłopców. 

-  i teraz zostałaś sama - powiedział głos za mną. Tyler stał mierząc mnie wzrokiem 

- spadaj durniu - powiedziałam tylko odpychając go i z powrotem wróciłam do baru, chyba już czas wracać do domu . Wypiłam dwa kieliszki i chciałam wychodzić lecz ktoś złapał mnie za nadgarstek 

- Josh?- zdziwiłam się 

- cześć mała, sama w takim miejscu- zdziwił się, całując mnie w policzek 

- dlatego właśnie miałam wychodzić- powiedziałam a on przyciągnął mnie do siebie,

- zostań trochę, mam coś co poprawi nam humor- powiedział 

- przecież ty nie bierzesz - przypomniałam mu na ucho

-mi poprawi się humor gdy tobie się poprawi skarbie - powiedział i pociągnął mnie w stronę gdzie przed chwilą znikli Matt  Scott . 

- proszę - powiedział i dał mi do ręki cztery znajome tabletki,- ale nie brałaś dziś nic , ani nie piłaś ?- 

- nic nie brałam dziś, jestem czysta- powiedziałam udając salutowanie jak w wojsku i wzięłam tabletki 

- wszystkie na raz?! odbiło ci - warknął Josh 

- wyluzuj trochę, a to chyba ktoś do ciebie - powiedziałam widząc Klarę wchodzącą do toalety- zostawie was - powiedziałam i wyszłam wiedząc że ta dwójka ostatnio ze sobą kręci 

*** 


Szłam powoli do domu ale droga całkowicie się zamazywała, nie mogłam zrobić nawet kroku . Usiadłam więc na ławkę . 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro