Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.

Czułam się jakbym straciła wszystko. Jakbym upadła i już nigdy miała się nie podnieść. To straszne uczucie nie odstępowało mnie na krok, uczucie, że jestem tą najgorszą, że zawiodłam i nic już nie będzie jak kiedyś - przeze mnie . Nie przez Tyler'a czy Dave tylko i wyłącznie przeze mnie . Potrzebowałam czegoś... czegoś mocnego, tylko ja niezbyt mam takie znajomości, Dave ma, a skoro nikt jeszcze nie wie w szkole o naszej kłótni powinno być dość łatwo . Miałam numer Ashley i wiedziałam gdzie mieszka, powinno być mega łatwo dostać się do jej brata/dilera . I teraz gdy już byłam prawie w domu zawróciłam idąc w zupełnie innym kierunku. 

Dom Ashley nie różnił sie niczym szczególnym od innych w tej okolicy, pamiętam nadal akcje z kisielem sprzed wakacji, choć teraz to wspomnienie wywołało bolesne ukucie 

Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i otworzył właśnie on 

- cześć Josh - powiedziałam jak najmilej potrafiłam a on aż ściągnął te swoje przyciemniane okulary i popatrzył na mnie spod szkiełek 

- Lila ? kurwa, ekstra wyglądasz - powiedział - właź, ledwo cie poznałem dziecino - powiedział wpuszczając mnie do domu . Josh i Ashley od kilku lat mieszkali sami, nie wiem co z ich rodzicami, nigdy jakoś szczególnie mnie to nie interesowało, znałam już całkiem dobrze ten dom jednak zauważyłam, że wyremontowali salon, wcześniej to pomieszczenie było ciemne, nie wiem dokładnie w jakim kolorze lecz pamiętam,że było ciemne, teraz przypominało kolorem kawę z mlekiem. 

- usiądziesz? - zapytał wskazując na kanapę i usiadłam tak jak powiedział 

- jasne, dzięki- powiedziałam siadając a on obok mnie - może przejdę od razu do rzeczy co ?- powiedziałam lekko skrępowana 

- potrzebujesz czegoś tak?- zapytał jakby czytając mi w myślach- zawsze sądziłam, że kto jak kto, ale ty do mnie nie zapukasz- powiedział 

- potrzebuje czegoś mocniejszego, ale nie trawki ani amfy - powiedziałam wprost a on aż się wyprostował 

- no no no nie próżnowałaś w te wakacje co? chodziło plotki, że wyjechałaś z jakimś tam kolesiem zostawiając tu przyjaciół, może i bym w to nie uwierzył, ale nie raz w te wakacje widziałem i Ian'a i Dave'a a ciebie jakoś nie - powiedział

- wyjechałam to prawda nie żadna plotka i prawdą jest też, że Dave i Ian to przeszłość - powiedziałam - to co? masz coś co może mi pomóc się rozerwać, ale tak wiesz, żeby matka nie ogarnęła - powiedziałam 

- od tej strony cię nie znałem, mam takie tabsy, humor od razu się poprawia, jest cieplej i weselej, działają zupełnie jak trawka ale nie powodują świni - powiedział 

- świni? - zapytałam 

zaśmiał się 

- no wiesz, świnia... nie będzie ci się chciało jeść- powiedział - zero napadów głodu - powiedział 

- biorę je - powiedziałam 

- zuch dziewczyna - powiedział i wstał do komody wyciągając paczkę zawiniątek i podał mi jedno z nich - pierwsza porcja darmowa - dodał 

- serio?  -zdziwiłam się 

- dla tak pięknej dziewczyny wszystko - powiedział troszkę się przysuwając 

- to może weźmiesz ze mną - zapytałam 

- sorki mała nie biorę tylko diluje - powiedział 

- pójdę już , dzięki aaaa i słuchaj byłabym wdzięczna gdyby nikt się nie dowiedział no wiesz... że tu w ogóle byłam - powiedziałam 

- słonko ja jestem zawsze dyskretny - wyszeptał a ja poszłam już w kierunku drzwi i wyszłam na zewnątrz mówiąc krótkie : dzięki 

Idąc do domu starałam się nie myśleć ale z oczu same popłynęły łzy, wzięłam telefon i zadzwoniłam do jedynej osoby, która mnie mogła w tej chwili jakoś pocieszyc 

- halo - odezwał się znajomy głos 

- Scott przyjedziesz?- zapytałam płaczliwym głosem choć starałam się to ukryć 

- mała...- wyszeptał - przecież wiesz , że to niemożliwe, nie zostawię babci samej, w czym problem mała ? - zapytał 

- wali sie wszystko rozumiesz, nie mogę dłużej żyć blisko nich wszystkich, nawet matka mnie nienawidzi - powiedziałam 

- to na pewno nie prawda - powiedział próbując mnie pocieszyć 

- dobra nieważne walcie się wszyscy - warknęłam i się rozłączyłam, na co liczyłam? przecież on nie mógł mi pomóc, jest daleko, tam ma swoje życie...

*** 

W domu ubrałam dresy i ruszyłam w stronę parku z ulubioną muzyką w słuchawkach, zjadłam wcześniej sałatkę, smakowała strasznie, najgorsze, że przez nią poczułam się głodna bardzo głodna, gdybym nie wyszła z domu wciągnęła bym wszystko co mam w lodówce. W pewnym momencie w głowie zaczęło mi wirować jak na dyskotece więc usiadłam na ławce przy niewielkim stawie. Co jest?!  

- wszystko w porządku?- zapytał mnie jakiś koleś, który biegał tak samo jak ja . 

- tak tak jest ok, muszę odpocząć - powiedziałam a on na szczęście odbiegł dalej, zaskakujące ile facetów nagle interesuje się moją osoba jak trochę  schudłam . Co będzie jak schudniesz więcej - podpowiadała moja podświadomość... podświadomość która niszczyła mnie od środka . 

Kilka dni z rzędu nie poszłam do szkoły, nie potrafiłam spojrzeć im w twarz, prosiłam mamę o zwolnienie, wmawiałam że źle czuje - na nic . Musiałam wagarować, a to basen, a to galeria handlowa przez cały dzień. Ale w końcu mama dostała telefon ze szkoły, wściekła się nie na żarty. Leżałam na łóżku i próbowałam się nie zaśmiać, nie wiem czemu, wiem że nie powinno mi być teraz do śmiechu ...

- czy ty mnie w ogóle słuchasz!! - krzyczała -gdzie chodzisz zamiast do szkoły! - krzyczała 

- odczep się - powiedziałam tylko 

- znowu schudłaś, przyniosę obiad i zjesz przy mnie wszystko co do jednego kęsa - warknęła i wyszła z mojego pokoju 

- chyba żartujesz -powiedziałam panikując i zeszłam za nią do kuchni aby wybić jej ten pomysł z głowy - ja dopiero jadłam- powiedziałam - mamo ...- wyszeptałam - mam chłopaka...byłam z nim na pizzy- skłamałam tak okropnie skłamałam ale udało się bo mama odstawiła talerz i usiadła na krześle przy kuchennym stole 

- masz chłopaka? 

- tak, jadłam z nim na mieście- powiedziałam

- a jak mu na imie? 

- Sam- powiedziałam pierwsze co mi strzeliło do głowy 

- fajne imię - 

- fajny chłopak - zawtórowałam , nigdy nie byłyśmy ze sobą blisko, nie potrafiliśmy ze soba rozmawiać 

- muszę go poznać - powiedziała a ja miałam następy problem na swojej liście ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro