10
- kto dzwonił?- warknęłam wyrywając telefon Scott'owi z ręki
- pisało Ian ale nikt się nie odzywał - powiedział blondyn puszczając do mnie oko
Cały czas spędzaliśmy razem, babcia większość dnia przebywała w kościele, później wieczorem kładła się o 19 i wstała przedpołudniem, tak wyglądał jej każdy dzień, myślała, że my w tym czasie rysujemy obrazki, modlimy się ewentualnie oglądamy jakieś mądre filmy o tematyce religijnej bądź historycznej.
- po co to odebrałeś! warknęłam - to nie twój telefon- powiedziałam
- przyjechałaś wczoraj a ja już mam cię dość, jak babcia mi powiedziała, że przyjedziesz na całe wakacje to myślałem, że będzie fajnie i..no wiesz, nie nudno, a ty jesteś tak samo nudna jak babcia - oznajmił
- serio?! dobrze więc może mi powiesz co można robić w tej dziurze zabitej dechami?
- skoro to taka dziura to po co przyjechałaś? wiedziałaś jak tu jest, podobno często przyjeżdżałaś ze znajomymi, babcia myślała, że tym razem też będziesz z nimi- powiedział Scott i usiadł na ,,moim,, łóżku - chodzi o tych znajomych? o twoich przyjaciół?- zapytał
- muszę się napić - powiedziałam tylko olewając to co do mnie powiedział
- o widzisz, nareszcie gadasz jak moja rodzina, chodź w pobliskiej wsi jest zajebisty bar i nikt nas nie zna, no i poznam cie z moimi znajomymi, są spoko- powiedział Scott
- a babcia ? -
- babciu, idziemy do Alana dobrze? troszkę się pouczymy i coś poczytamy - krzyknął gdy wychodziliśmy z domu
- ale nie wróćcie za późno, weź klucz kochanie- powiedziała babia z głębi domu
- masz auto ! - zdziwiłam się gdy zobaczyłam samochód stojący przed domem babci
- oj mała mała... jestem od ciebie dwa lata starszy to chyba całkiem normalne - powiedział i wpuścił mnie do środka czerwonego pojazdu
-nie jestem mała kretynie, po wakacjach będzie osiemnastka -
- co nie zmienia faktu, że jesteś nieletnia gówniaro - powiedział śmiejąc się i poprawiając mi humor, teraz zrozumiałam, że to była dobra decyzja, przyjechanie tutaj.
***
Poznałam Alan'a i Chriss'a byli.... inni, nie przywykłam chyba do widoku całujących się facetów, jasne na impreza widywałam ich mnóstwo, ale tutaj w tej mieścinie było to po prostu aż nie do uwierzenia. Impreza była, prawdę mówiąc średnia, bywałam już na tylu, że ciężko je jakkolwiek pobić, teraz siedzimy w parku i ani trochę nie chce nam się wracać.
- to może lufka i do domu ?- zapytał Scott wyciągając znana mi samarkę z zawartością zielonej mieszaniny w środku
- palicie ? - zdziwiłam się
- a ty nie ? - jeszcze bardziej zdziwił sie Alan odrywając się na chwilę z ramion chłopaka. I co im miałam powiedzieć? że Dave i Ian pilnowali aby nic po a alkoholem nigdy nie znalazło się przy moich ustach ?
- nie nigdy - nie skłamałam, nie widziałam sensu by kłamać
- nie będę cię namawiał jeśli nie chcesz - powiedział Scott
- chce - nie wiem co we mnie wstąpiło, ale musiałam, no po prostu musiałam to zrobić,
-na pewno ? -
- oj nie marudź już, nabij mi lufkę i dawaj, milion razy widziałam jak to robiono, to nie może być aż tak trudne - powiedziałam i czekałam aż chłopak poda mi trawkę po czy podpaliłam koniuszek lufki zapalniczka i mocno pociągnęłam dym w płuc starając się nie dostać ataku kaszlu, na nic, kaszlałam ja opętana,a wokół nas po chwili unosiła się chmara dymu i choć może było ciemno, tylko gdzieniegdzie latarnie oświetlały jakąś część parku, teraz widać nas było doskonale.
- prawie jak zawodowiec, to na pewno pierwszy raz? - zaśmiał się Chriss
Nie mogłam go do końca rozgryźć,na początku wydawał się bardzo nieśmiały, wszystko za niego mówił Al, a teraz to on mówi najwięcej i śmieje się najgłośniej, polubiłam go.
- to co może jeszcze po jednej ? - zapytał
- jasne - odparłam
I tak w sumie zeszło nam do rana, dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy, mają tu nawet basen i siłownie, chłopaki zaoferowali się wziąć mnie do niej ponieważ i tak chodzą tam niemalże codziennie, nie powiem, ucieszyło mnie to, zastanawiałam się jak mam schudnąć bez sportu i proszę na lepszą propozycje nie mogłam trafić, i w dodatku nie będę musiała chodzić tam sama.
- może lepiej juz chodźmy- powiedział Scott
- a Jim ? -
- kto ?- zapytał się Al cały czas się śmiejąc
- ja chce iść z Jimem - powiedziałam
- kto to jest Jim - śmiał się Scott
- no ten..no ... kurwa...no... jak to się mówi na konia takiego?- powiedziałam przez śmiech przez co oni wybuchnęli jeszcze większym śmiechem
- kurwa..no taki w paski słyszycie - powiedziałam
-jednorożec!!!!! - krzyknął Chriss
- debilu jednorożce nie mają pasków ! - warknął przez śmiech Scott
- zebra! - krzyknęłam
- Jim jest zebrą ? - zapytał Scott
- nie czepiaj się go - powiedziałam
- wracajmy już, wasza babcia za niedługo wstanie do kościoła - przypomniał Alan
I poszliśmy
***
- ty w ogóle coś jesz?- zapytał nagle Scott przy śniadaniu gdy obieram starannie swoje jabłko
- nie widać?- zapytałam z uśmiechem
- Lila już dwa tygodnie tu siedzisz i serio ani razu nie widziałem jak jesz coś po za jabłkiem czy marchewką - powiedział a ja się zaśmiałam
- głupi jesteś wiesz? lubię warzywa (nienawidzę ) i owoce, widzisz w tym coś złego? musze po prostu zrzucić kilo czy dwa nic więcej - powiedział
- zrzucić parę kilo ? odbiło ci ?! przecież wyglądasz świetnie i ten tyłek - powiedział
Zaśmiałam się
- jesteśmy kuzynami - przypomniałam
- no wiem przecież cały czas muszę sobie to uświadamiać w głowie - zaśmiał się a ja walnęłam go przyjacielsko w ramię. Wiedział już wszystko, wszystko o mnie, Dave, Ian'ie i Tyler'ze , któregoś dnia gdy nawaleni leżeliśmy w moim pokoju po prostu to ze mnie wyciągnął i nie żałuje, czuje się dużo lepiej mogąc się komuś wygadać, pominęłam tylko kwestie mojej wagi. Wszyscy z nich uważali mnie za nieatrakcyjną... czemu aż tak mnie to zabolało? bo to prawda! krzyczała moja podświadomość. Podświadomość która jakby ostatnio chciała mnie zabić od środka, jestem tak makabrycznie głodna, a jak tylko próbuje sięgnąć po obiad ona krzyczy : ,, Tyler miał rację "..... i tak w kółko.
- zamyśliłaś się - zauważył Scott
- nie nie , babcia w kościele ?- zapytałam choć znałam odpowiedź
- yup - powiedział (tak)
- a my? spadamy na siłkę ?
- nie znam drugiej dziewczyny które latają na siłkę codziennie - powiedział godny podziwu
- może byc dziś basen - powiedziałam wiedząc że nie potrafi pływać
- nie nie , siłownia całkowicie mi odpowiada - powiedział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro