Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

- kto dzwonił?- warknęłam wyrywając telefon Scott'owi z ręki 

- pisało Ian ale nikt się nie odzywał - powiedział blondyn puszczając do mnie oko 

Cały czas spędzaliśmy razem, babcia większość dnia przebywała w kościele, później wieczorem kładła się o 19 i wstała przedpołudniem, tak wyglądał jej każdy dzień, myślała, że my w tym czasie rysujemy obrazki, modlimy się ewentualnie oglądamy jakieś mądre filmy o tematyce religijnej bądź historycznej. 

- po co to odebrałeś! warknęłam - to nie twój telefon- powiedziałam 

- przyjechałaś wczoraj a ja już mam cię dość, jak babcia mi powiedziała, że przyjedziesz na całe wakacje to myślałem, że będzie fajnie i..no wiesz, nie nudno, a ty jesteś tak samo nudna jak babcia - oznajmił 

- serio?! dobrze więc może mi powiesz co można robić w  tej dziurze zabitej dechami?

- skoro to taka dziura to po co przyjechałaś? wiedziałaś jak tu jest, podobno często przyjeżdżałaś ze znajomymi, babcia myślała, że tym razem też będziesz z nimi- powiedział Scott i usiadł na ,,moim,, łóżku - chodzi o tych znajomych? o twoich przyjaciół?- zapytał 

- muszę się napić - powiedziałam tylko olewając to co do mnie powiedział

- o widzisz, nareszcie gadasz jak moja rodzina, chodź w pobliskiej wsi jest zajebisty bar i nikt nas nie zna, no i poznam cie z moimi znajomymi, są spoko- powiedział Scott 

- a babcia ? - 

- babciu, idziemy do Alana dobrze? troszkę się pouczymy i coś poczytamy - krzyknął gdy wychodziliśmy z domu 

- ale nie wróćcie za późno, weź klucz kochanie- powiedziała babia z głębi domu 

- masz auto ! - zdziwiłam się gdy zobaczyłam samochód stojący przed domem babci 

- oj mała mała... jestem od ciebie dwa lata starszy to chyba całkiem normalne - powiedział i wpuścił mnie do środka czerwonego pojazdu 

-nie jestem mała kretynie, po wakacjach będzie osiemnastka - 

- co nie zmienia faktu, że jesteś nieletnia gówniaro - powiedział śmiejąc się i poprawiając mi humor, teraz zrozumiałam, że to była dobra decyzja, przyjechanie tutaj. 

***

Poznałam Alan'a i Chriss'a byli.... inni, nie przywykłam chyba do widoku całujących się facetów, jasne na impreza widywałam ich mnóstwo, ale tutaj w tej mieścinie było to po prostu aż nie do uwierzenia. Impreza była, prawdę mówiąc średnia, bywałam już na tylu, że ciężko je jakkolwiek pobić, teraz siedzimy w parku i ani trochę nie chce nam się wracać. 

- to może lufka i do domu ?- zapytał Scott wyciągając znana mi samarkę z zawartością zielonej mieszaniny w środku

- palicie ? - zdziwiłam się 

- a ty nie ? - jeszcze bardziej zdziwił sie Alan odrywając się na chwilę z ramion chłopaka. I co im miałam powiedzieć? że Dave i Ian pilnowali aby nic po a alkoholem nigdy nie znalazło się przy moich ustach ? 

- nie nigdy - nie skłamałam, nie widziałam sensu by kłamać 

- nie będę cię namawiał jeśli nie chcesz - powiedział Scott 

- chce - nie wiem co we mnie wstąpiło, ale musiałam, no po prostu musiałam to zrobić, 

-na pewno ? - 

- oj nie marudź już, nabij mi lufkę i dawaj, milion razy widziałam jak to robiono, to nie może być aż tak trudne - powiedziałam i czekałam aż chłopak poda mi trawkę po czy podpaliłam koniuszek lufki zapalniczka i mocno pociągnęłam dym w płuc starając się nie dostać ataku kaszlu, na nic, kaszlałam ja opętana,a wokół nas po chwili unosiła się chmara dymu i choć może było ciemno, tylko gdzieniegdzie latarnie oświetlały jakąś część parku, teraz widać nas było doskonale. 

- prawie jak zawodowiec, to na pewno pierwszy raz? - zaśmiał się Chriss

Nie mogłam go do końca rozgryźć,na początku wydawał się bardzo nieśmiały, wszystko za niego mówił Al, a teraz to on mówi najwięcej i śmieje się najgłośniej, polubiłam go. 

- to co może jeszcze po jednej ? - zapytał 

- jasne - odparłam 

I tak w sumie zeszło nam do rana, dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy, mają tu nawet basen i siłownie, chłopaki zaoferowali się wziąć mnie do niej ponieważ i tak chodzą tam niemalże codziennie, nie powiem, ucieszyło mnie to, zastanawiałam się jak mam schudnąć bez sportu i proszę na lepszą propozycje nie mogłam trafić, i w dodatku nie będę musiała chodzić tam sama. 

- może lepiej juz chodźmy- powiedział Scott 

- a Jim ? - 

- kto ?- zapytał się Al cały czas się śmiejąc 

- ja chce iść z Jimem - powiedziałam 

- kto to jest Jim - śmiał się Scott 

- no ten..no ... kurwa...no... jak to się mówi na konia takiego?- powiedziałam przez śmiech przez co oni wybuchnęli jeszcze większym śmiechem 

- kurwa..no taki w paski słyszycie - powiedziałam 

-jednorożec!!!!! - krzyknął Chriss

- debilu jednorożce nie mają pasków ! - warknął przez śmiech Scott 

- zebra! - krzyknęłam 

- Jim jest zebrą ? - zapytał Scott 

- nie czepiaj się go - powiedziałam 

- wracajmy już, wasza babcia za niedługo wstanie do kościoła - przypomniał Alan 

I poszliśmy 

*** 

- ty w ogóle coś jesz?- zapytał nagle Scott przy śniadaniu gdy obieram starannie swoje jabłko 

- nie widać?- zapytałam z uśmiechem 

- Lila  już dwa tygodnie tu siedzisz i serio ani razu nie widziałem jak jesz coś po za jabłkiem czy marchewką - powiedział a ja się zaśmiałam 

- głupi jesteś wiesz? lubię warzywa (nienawidzę ) i owoce, widzisz w tym coś złego?  musze po prostu zrzucić kilo czy dwa nic więcej - powiedział 

- zrzucić parę kilo ? odbiło ci ?! przecież wyglądasz świetnie i ten tyłek - powiedział

Zaśmiałam się 

- jesteśmy kuzynami - przypomniałam 

- no wiem przecież cały czas muszę sobie to uświadamiać w głowie - zaśmiał się a ja walnęłam go przyjacielsko w ramię. Wiedział już wszystko, wszystko o mnie, Dave, Ian'ie i Tyler'ze , któregoś dnia gdy nawaleni leżeliśmy w moim pokoju po prostu to ze mnie wyciągnął i nie żałuje, czuje się dużo lepiej mogąc się komuś wygadać, pominęłam tylko kwestie mojej wagi. Wszyscy z nich uważali mnie za nieatrakcyjną... czemu aż tak mnie to zabolało? bo to prawda! krzyczała moja podświadomość. Podświadomość która jakby ostatnio chciała mnie zabić od środka, jestem tak makabrycznie głodna, a jak tylko próbuje sięgnąć po obiad ona krzyczy : ,, Tyler miał rację "..... i tak w kółko. 

- zamyśliłaś się - zauważył Scott 

- nie nie , babcia w kościele ?- zapytałam choć znałam odpowiedź 

- yup - powiedział (tak) 

- a my? spadamy na siłkę ?

- nie znam drugiej dziewczyny które latają na siłkę codziennie - powiedział godny podziwu 

- może byc dziś basen - powiedziałam wiedząc że nie potrafi pływać 

- nie nie , siłownia całkowicie mi odpowiada - powiedział 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro