32.
Sherlock......
Dzien rozpoczął się Siedziałem w swoim fotelu. Rozmyślałem.
Nagle wpadł John. Był zdenerwowany, a zarazem zrozpaczony. Płakał.
- Coś się stało? - zapytałem jak gdyby nigdy nic.
- Mary ... - przerwał. - Mary nie żyje.
Byłem kompletnie zdezorientowany. Zupełnie nie spodziewałem się takiej wiadomości.
- Rano ktoś z numeru zastrzeżonego zadzwonił do mnie i powiedział mi żebym przyjechał szybko do szpitala.
- Głośno oddychał - Przyjechałem i zobaczyłem ja martwą. To był najgorszy widok w moim całym życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro