9. |Don't make me angry| P. Prevc & A. Wellinger
- Co myślisz o...? - zacząłem, ale mój chłopak nie dał mi dokończyć zdania.
- Nie - mruknął. Spojrzałem na niego zaskoczony. Wydawało mi się, że błękit to idealny kolor do sypialni. Poza tym byliśmy w tym cholernym sklepie od ponad godziny, a Andi ciągle marudził.
- Dlaczego?
- Bo jest zimny. Nie chcę mieć zimnej sypialni - oznajmił.
- Przed chwilą proponowałem żółty i też się nie zgodziłeś.
- To nie był żółty, tylko sraczkowaty - odparł.
- Więc jaki? - założyłem ręce na piersi.
- Nie wiem. Ty wybierz.
- I znowu mi powiesz, że się nie znam?
- Nie odezwę się - obiecał.
- Dobra... Wiec bierzemy tą i tą - wskazałem na błękitną i czekoladową farbę.
- Może być - westchnął, a mnie już szlag trafiał.
- Jak ci się nie podoba możesz spać na kanapie - warknąłem i ruszyłem aby znaleźć jakiegoś pracownika sklepu, bo już wybraliśmy kolor.
- Nie denerwuj się na mnie - chłopak mnie dogonił i złapał za rękę.
- Ja zawsze jestem na ciebie zdenerwowany, nie zauważyłeś?
- Zauważyłem - pocałował mnie w policzek. - Kocham cię.
- Wiem... Ja ciebie też, Andi... Tylko dlatego cię dziś nie zamordowałem przy tym stoisku z farbami - pocałował lekko moje usta.
- Zawsze jakiś pozytyw - zaśmiał się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro