5. Andreas Wellinger x Kinga
Światła latarni oświetlały ulice miasta. Wieczór zniknął za postacią nocy, która spowiła wszystko dookoła. Rzadko kto przechadzał się o tej porze, więc funkcjonariusz pobliskiej policji miał na chwilę obecną spokój. Niestety nie mógł wcześniej wyrwać się z pracy, ponieważ robił to nadmiernie i szef nie byłby zadowolony. Młody Niemiec znudzony przyglądał się partnerowi, który siedział za kierownicą, rozmawiając z kimś zacięcie.
— Tak.. Nie Stefaniuj mi tutaj Markus! Miałeś pogadać z Shusterem! Teraz ja muszę...— przerwał brunet, słuchając bacznie kolegi po drugiej stronie linii. Z każdą sekundą, aspirant stawał się coraz bardziej zdenerwowany. Jego złość osiągnęła apogeum i wkurzony rzucił telefonem o szybę boczną samochodu. Blond od razu podskoczył na fotelu. Przerażony spojrzał na kolegę i już miał coś powiedzieć, gdy w krótkofalówce pojawił się głos Freitaga.
— Halo, halo. Tu centrala do patrolu trzeciego. W sektorze A jest zgłoszenie o piciu publiczny. — sierżant Wellinger pochwycił walki-talki, nie patrząc na starszego kolegę. Wyprostował się na krześle i przycisnął guzik.
— Tu patrol trzeci do centrali. Przyjąłem i zaraz tam będziemy.— wypowiedział dobrze znaną formułkę blondyn. Gdy miał już odłożyć przedmiot na miejsce, w samochodzie ponownie słychać było głos wąsacza.
— Tylko Leyhe pamiętaj, że alkohol podczas służby jest surowo karany. A przecież wiesz jak papcio Shuster cię uwielbia.— zakpił oficer dyżurny. W tej samej chwili Stephan ruszył z piskiem opon z krawężnika, wyraźnie zdenerwowany, jednak nie chciał by to wąsacz wypowiedział ostatnie słowa, pochwycił od sierżanta i przydusił przycisk.
— Jaki alkohol kolego. Ja jestem czysty od ponad roku, nie to co ty w piątek, Piątek.— uśmiechnął się złośliwie Niemiec. Na wspomnienie minionego weekendu uśmiech sam się pojawiał. Od samego poniedziałku wypomina oficerowi jak to totalnie schlany tańczył tango z mopem. Ku pamięci Leyhe zrobił współlokatorowi interesujące filmy, które wysłane na urodziny, odbiorą Oskara.
— Od roku? Czyli papcio się na ciebie gniewa bezpodstawnie już trzeci miesiąc?— śmieje się w radiu oficer, którego śmiech roznosi się po całym samochodzie. Zdenerwowany mocniej zacisnął palce na kierownicy. Mimo że Richard był jego przyjacielem, czasem wkurzał go tak bardzo, iż miał ochotę go zabić. Szczególnie jak przypomniał mu o "delikatnej" relacji między nim, a szefem.
Całej tej sytuacji przysłuchiwał się w ciszy Wellinger. Był nowicjuszem na tym posterunku, więc zbytnio nie miał kolegów, nie wliczając w to Leyhe, którego poznał pierwszego przy biurze szefa, Freitaga, przyjaciela Stephana i Markusa szalonego oficera. W samym mieście był nowy, więc spoza policji nie ma żadnych znajomych. Dlatego jeśli chodziło o stare porachunki to zawsze wtedy siedział z boku i śmiał się w duchu z rozmów Niemców.
Niespodziewani Leyhe zatrzymał pojazd i wysiadł pośpiesznie. Widząc to blondyn zrobił to samo i pognał za aspirantem, który ponownie próbował dodzwonić się do Markusa. Skinął mu tylko by sam załatwił tę sprawę. Samotnie wszedł na teren parku, gdzie miało dotyczyć wezwanie. Przemierzając parkowe alejki na ławce zobaczył leżącą dziewczynę. W okół niej porozwalane było dziesiątki puszek po piwie i jedna butelka wódki. Sierżant już wiedział, że chodzi o nią. Przybliżywszy się na bezpieczną odległość począł krzyczeć do kobiety.
— Halo proszę pani! Proszę się podnieść. — Wellinger przyglądał się w ciszy dziewczynie, która po chwili podniosła się do siadu. Jej brązowe włosy rozwiane i mokre przykleiły się do szyi. Ciuchy bardzo skąpe i wszystkie czarne podkreślały tylko wizerunek zrozpaczonej dziewczyny. Tusz do rzęs postanowił zrobić psikusa brunetce i pognał na spotkanie z policzkami, robiąc szalone szlaczki za sobą. Kiedy chłopak zauważył, że kobieta jest przytomna, rozpoczął procedurę. — Sierżant Andreas Wellinger, proszę pani tutaj jest zakaz spożywaniu alkoholu. To miejsce publiczne.
Dziewczyna nie odezwała się ani słowa. Spojrzała na policjanta smutnym wzrokiem, gdy znowu położyła się na ławce, jakby oglądała piękno świecących gwiazd. Niespełna po kilku chwilach ta powiedziała ochrypłym głosem.
— A czy seksu też nie wolno uprawiać w miejscach publicznych? — spytała obojętnie. Blondyn zdziwiony pytaniem spojrzał na dziewczynę, która jakby zastygła w takiej pozycji.
— Jest to zakazane. Czemu pani pyta? — ten, w oczekiwaniu na odpowiedź, wyciągnął notes i zaczął wypisywać mandat. Kiedy skończył podszedł do kobiety i podał jej kwitek papieru. Ta tylko podniosła się i chwyciwszy kartkę, spojrzała głęboko w oczy sierżanta. Były one pełne bólu i smutku, na co w głębi serca Wellingerowi zrobiło się wstyd. Niestety taka była praca i musiał trzymać się mocno panującej w niej. Ten blask w jej oku, tego młody Niemiec nie zapomnij na długo. Mówił on jakby z głębi jej duszy i błagał o pomoc. Nie chodziło tu o ten durny mandat, ale o coś więcej. Chłopak domyślał się, że pytając o taką rzecz, brunetka przypomina sobie jakieś przykre momenty. Zapewne chodziło o zdradę, o której tak dużo jest teraz.
Młode serce Niemca obudziło się jakby ze snu zimowego, otrzepując z siebie resztki kryształków nieufności. Lekki bicia, które przyspieszały swoją pracę przyprawiały sierżanta o przyjemne dreszcze. Wszystko to tworzyło piękną melodię, którą normalny policjant zagłuszyłby przy samym jej początku. Przed Wellingerem trudny wybór. Wybrać głos serca i zbadać to uczucie czy mocno trzymać się reguł? Co wybierze? To pokaże przyszłość, która zbliża się w zastraszającym tempie.
A. Melodia serca
B. Chłodny regulamin.
Jak zakończy się ta znajomość? To zależy już od was! Wybierzcie mądrze koniec tej historii. Czas macie do niedzieli 15 kwietnia! I póki jeszcze mogę bardzo dziękuję za każdą przeczytaną pracę mojego autorstwa, za każdą gwiazdkę i follow. Dziękuję ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro