4. Wiktoria x A. Wellinger/M. Eisenbichler
Letnie podmuchy wiatru wspaniale współgrały z włosami dziewczyny. Powiewały one na wietrze przez co brunetka wyglądała jak gwiazda filmowa. Jej biała sukienka i rumiana twarz dodawały Wiktorii uroku. Wszystkie jej atuty obserwował z dala Markus, który stracił dla niej głowę już w gimnazjum. Pamiętał jak za dzieciaka bawił się z dziewczyną, udając księcia na białym rowerze, a ona była wspaniałą księżniczką, której uroda zdumiewała wszystkich. Jeszcze wtedy nie rozumiał, że uczucie jakim darzy brunetkę to najprawdziwsza, szczera miłość. Gdyby wcześniej zrozumiał swoje emocje, być może wtedy oboje żyliby ze sobą w szczęśliwym związku.
— Czyli jakby ogarnął, że ją kocham, kilka lat temu, to byłaby ze mną?— spytał Markus narratora Ten jednak nie mógł udzielić mu odpowiedzi, ponieważ zobowiązuje go tajemnica zawodowa. — Wspaniale..
Tak więc wracając. Markus wpatrywał się w swoją damę serca, która rozmawiała ze swoim przyjacielem Richardem Freitagiem. Chłopak nie bał się o konkurencje ze strony Richarda, ponieważ Niemiec traktuje Wiktorię jak własną młodszą siostrę. Niestety w walce o serce dziewczyny pojawił się nowy przeciwnik, do którego wzdycha większość fanek skoków - Andreas Wellinger. Był przystojny, dobrze zbudowany i pewny siebie. Tysiące hotek śliniło się do jego zdjęć. Wszyscy twierdzili, że mógłby mieć każdą, dlatego Markus wiedział, że nie ma z nim szans i zabierze mu sprzed nosa jego ukochaną. Zdołowany tym faktem, postanowił odciąć się od problemu, chociaż na chwilę. Powędrował do salonu gier, który mieścił się w pobliżu hotelu. Niestety z powodu jutrzejszego konkursu Letniego Grand Prix, Niemiec nie mógł pozwolić sobie na alkoholowe ukojenie.
Gdy przekroczył próg drzwi..
— Możesz pominąć te zbędne zdania i przejść do konkretów! Tutaj chodzi o moje szczęście! — zirytował się Niemiec. Niestety praca narratora ma również swoje obowiązki, a jednym z nich jest wprowadzeniem czytelnika w świat przedstawiony w powieści, Markusie. Tak więc chłopak w zupełnej ciszy..
— Gdzie ty masz tu ciszę?! Muzyka jest za głośno, a ludzie tworzą jeszcze gorszy jazgot! — skomentował skoczek. Nie pomyślał o tym, że przed chwilą sam kazał narratorowi pominąć opisy, przez które czytelnicy nie wiedzą jaka panuje tam atmosfera. Kiedy w głowie Eisenbichlera tworzył się plan jak odgryźć się na narratorze, w progu sali stanął uroczy blondyn z czapką Milki na głowie. Wszystkie oczy były skierowane w stronę młodego skoczka..
— Skąd wiedziałeś, że chcę się odgryźć? — spytał zdziwiony Markus. Najwyraźniej Niemiec, nie wiedział, że narrator wie wszystko i to właśnie on w tym momencie, prowadzi relacje z jednego z najważniejszych momentów w tym opowiadaniu. Tak więc, Andreas przemierzał salon pewnym krokiem, a na jego twarzy widniał uroczy uśmiech, na który zapiszczały, znajdujące się w lokum fanki. Z każdym sekundą skracał dystans między nim, a Markusem. Kiedy doszło do konfrontacji oby dwu, blondyn, kierowany silnym uczuciem do Wiktorii rzucił Niemcowi rękawice.
— Czekaj chwilę. Co my jesteśmy rycerze średniowieczni? Że o honor damy walczymy? Że rzucamy sobie nawzajem rękawice? — zdenerwował się Markus, znowu zaczynając konwersacje z narratorem.
— Stary do kogo ty mówisz? — zdziwiony Wellinger zmierzył wzrokiem rodaka, unosząc jedną brew do góry.
— Jak to do kogo? Do narratora! —powiedział do kolegi z drużyny, po czym odszedł kawałek i uniósł oczy do góry, jakby szukał kogoś ważnego. — Który do tej pory nie odpowiedział mi na pytanie!
Ignorując kompletnie sytuację sprzed chwili..
— Wrócimy do tej rozmowy! — krzyknął Eisenbichler. Wellinger, który kochał Wiktorię prawie tak samo jak Markus...
— Teraz to już sobie wypraszam! Że niby moja miłość jest podobna do jego? — wskazał zbulwersowany na blondyna. Narrator stwierdził, że lepiej iść dalej z opowieścią. Andreas mimo, że nie do końca rozumiał zaistniałą sytuację, poczuł że rodak obraził jego dumę i honor. Zły spojrzał w oczy Markusa.
— Ty, ja i Cymbergaj. Kto wygra ma prawo na wyłączność w sprawie Wiktorii. — powiedział poważnie idol nastolatek.
— Zgoda, w takim razie grajmy!
Po chwili dwoje zawziętych i mężnych wojowników przyjęło pozycję bojowe po dwóch stronach pola bitwy. Tłum zebrać się by obejrzeć pojedynkowi. To jest wojna! Prawie taka sama jaką stoczył Król Władysław Jagiełło z Krzyżakami.
— Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy żadnymi średniowiecznymi rycerzami?! — zdenerwował się Markus. Niestety tylko on usłyszał narratora..
— Ja ciebie też słyszę! — odpowiedział wesoły Lanisek, który wziął się nie wiadomo skąd. Tak więc tylko on i Lanisek, który nawdychał się ziół.. — Jakie zioła panie narratorze? To przecież jest bazylia zmielona. Sam ją mieliłem w kuchni!
Jeden.. Dwa.. Trzy.. Spokojnie stary to już ostatni raz jak opowiadasz historię..
Po chwili przerwy, gdzie narrator próbował się uspokoić i nie rozszarpać Anze, cały zebrany tłum przyglądał się w ciszy Markusowi. Ludzie podejrzewali go już o schizofrenie, kiedy przeciwnik postawił na powierzchni maszyny krążek i zaczęła się gra o miłość. To była ostatnia szansa Markusa na jego szczęśliwe zakończenie. Sprawa podobnie wyglądała u Wellingera. Wygranie zakładu pozwoliło by na swobodne romansowanie z dziewczyną jego marzeń.
Walka była zacięta i trudna. Krążek latał w tą i z powrotem z ogromną prędkością. Na początku przewagę punktową miał starszy zawodnik, jednak im bliżej zakończenia rozgrywki tym większe szanse miał również Wellinger. Na ostatnie dziesięć sekund wynik się wyrównał, a krążek był w rękach Markusa. Jeśli teraz zdobędzie punkt, wygra wszystko, mecz, obroni honor i przede wszystkim wywalczy prawo do swobodnych działań w kierunku Wiktorii. Lecz jeśli mu się nie uda, straci wszystko.
— Musisz tak stresować? — zwrócił się Eisenbichler do narratora. Ten jednak ponownie zignorował chłopaka i wrócił do swojej pracy.
Krążek wylądował na polu walki, Markus szykował się do uderzenia, gdy z tłumu wybiegła Wiktoria, a tuż za nią Richard. Freitag miał na policzku ślady szminki, takiej samej jaka aktualnie prezentowała się na ustach dziewczyny. Zdezorientowany Markus popatrzył z niedowierzaniem na parę, a później na Wellingera.
Oboje Niemcy czuli się teraz upokorzenie i smutni. W końcu dziewczyna o którą tak walczyli jest już zajęta, przez osobę, której zupełnie się nie spodziewali. I tak właśnie powiedzenie "Gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta" Pokazało by walczyć o cel, ale nie walczyć z przeciwnikiem o niego, tylko trzeba stawić czoła samemu pragnieniu.
— Możesz przestać? Nie pomagasz głosie. — powiedział Wellinger do narratora. Niestety życzenie blondyna nie spełniło się. Markus spojrzał, najwyraźniej zdziwiony na przyjaciela.
— Słyszysz narratora? — spytał po chwili.
— Ten głos? No tak słyszę, ale to chyba przez te proszki Laniska. Mówił, że to rzadki towar i mogę mieć po nim niezłe odpały. — zastanowił się Andreas. A tak na prawdę sposobem, aby usłyszeć narratora jest.. A nie zdradzę go wam tak łatwo!
~OnTheWayToDreams
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro