3. |I'm sorry| T. Bartol & J. A. Forfang
Zaczęłyśmy klasyką, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła jakiegoś dziwnego parringu 😂
Miłego czytania,
Dla ok666ok666
- Rozmawiałeś z nim? - zapytał Daniel.
- Z kim? - spojrzałem na niego, a ten przewrócił oczami. - Nie, nie rozmawiałem.
- Dlaczego?
- Jak mam z nim rozmawiać, kiedy ma focha na cały świat? - mruknąłem.
- Ile ty masz lat, człowieku? Pierwszy raz jesteś w związku? - uderzył mnie w ramię. - Przeproś go i po sprawie.
- Ale za co?
- Pamiętaj, że jeśli twoja druga połowa ma focha, a ty nie wiesz o co chodzi, to po prostu przeproś... Albo zaryzykuj i spróbuj się dowiedzieć o co chodzi - poradził.
- Tak myślisz?
- Cześć chłopaki - do pokoju wszedł Kamil, który od razu usiadł koło Daniela. - Coś się stało?
- Till jest na mnie obrażony - oznajmiłem.
- Na ciebie? Za co?
- Nie wiem.
- To go zapytaj... Pewnie nie jest zły na ciebie, tylko ktoś go wkurzył, a tobie się oberwało...
- Tak sądzisz?
- Znam to z autopsji - popatrzył na Daniela.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Dajesz beznadziejne rady, Danny.
- Możliwe, ale to dlatego, że Kam nigdy nie jest na mnie obrażony... Zły owszem, ale nigdy obrażony.
- Pójdę do niego... A wy tu grzecznie, albo chociaż zamknijcie drzwi od środka - uśmiechnąłem się do nich i wyszedłem.
Skierowałem się do pokoju Słoweńca, zapukałem, lecz mi nie otworzył. Nacisnąłem klamkę, ale drzwi nie ustaliły.
- Tilen, wiem, że jesteś w środku - zapukałem do drzwi.
Tak naprawdę to miałem nadzieję, że tam jest i nie gadam jak debil do drzwi.
Za drewnianą konstrukcją usłyszałem jakiś hałas, a po chwili drzwi się uchyliły i zobaczyłem Tilena.
- Co chcesz?
- Chyba ci się coś pomyliło - wepchnąłem się do pokoju. - Nie przychodzę do ciebie tylko, gdy czegoś chcę, zauważyłeś?
- Wiem - zamknął drzwi i oparł się o nie. - Przepraszam.
- Co się dzieje? - podszedłem do chłopaka i wziąłem jego twarz w dłonie.
- Nic się nie dzieje... Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem... Spiąłem się z trenerem, wkurzył mnie... Nie chciałem się na tobie wyżyć - szepnął.
- Nie jestem zły, skarbie - pocałowałem go w skroń, gdy się do mnie przytulił. - Tylko wolę, jak ze mną rozmawiasz zamiast mnie unikać.
- Przepraszam... To się więcej nie powtórzy - odsunął się trochę i oparł czoło o moje.
- Mam nadzieję - pocałowałem go delikatnie. - Idziemy coś zjeść?
- Zdecydowanie tak... Jestem strasznie głodny - uśmiechnął się.
Zaśmiałem się, a po chwili ,łączyłem jeszcze raz nasze wargi. Następnie wyszliśmy z pokoju i poszliśmy na kolację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro