Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. A. Wellinger

Jedyne co teraz czułaś to nie uzasadnioną radość. Przez twoje ciało przeszła wielka fala euforii. Skakałaś wraz z innymi kibicami ze szczęścia. Twój rodak wygrał kolejny konkurs Raw Air,co tylko wzmocniło jego przewagę w tabeli generalnej turnieju. Piękniejszego czwartkowego dnia nie mogłaś sobie wyobrazić. Rano dowiadujesz się, że lecisz do Norwegii, a w samolocie, że lecisz na swoje ukochane skoki, wieczorem zaś konkurs w mistrzowskim stylu wygrywa nie kto inny niż Kamil Stoch! Negatywne emocje odpłynęły i teraz pozostało tylko to przyjemne uczucie, zwane radością! Spojrzałaś kątem oka na swojego brata, bohatera dnia, dzięki któremu znalazłaś się w chłodnej Norwegii, nigdzie go nie było. Poczułaś lekką adrenalinę, w końcu kto chce zostać sam w kraju,którego nie zna? Poprawiłaś włosy i jeszcze raz ze spokojem szukałaś swojego towarzysza. Wpatrywałaś się w pewnego blondyna, stojącego do ciebie tyłem,rozmawiający z dziennikarzem. Zdziwiona zeszłaś z trybun i podeszłaś do chłopaka. Na odległość kilkunastu metrów rozpoznałaś, że to nie twój starszy brat, a Micheal Hayboeck! Oniemiałaś z zachwytu. Przez tyle lat widziałaś tego faceta w telewizorze, niekiedy przeklinałaś pod nosem jego niektóre występy w Pucharze Świata, a teraz najnormalniej w świecie widzisz go na żywo.Przyglądałaś się chwilę skoczkowi, gdy przypomniałaś sobie o tym człowieku,który nazywany jest twoim bratem. Zrezygnowana spacerowałaś sobie po trybunach,ale nigdzie nie było tego imbecyla. Jeszcze raz dla pewność obejrzałaś się po ludziach.Niestety konkurs dobiegł końca i kibice wracali do domów. Usiadłaś na krzesełku i czekałaś, aż ten cymbał nie wróci. Zazwyczaj jak tak znikał to spotkał swoją kolejną miłość życia. Westchnęłaś głośno na samom tą myśl. Wyciągnęłaś ze spodni telefon, który właśnie w tej chwili się wyładował. Ręką potarłaś swoje skronie i schowałaś przedmiot do torby. W ciszy przyglądałaś się skoczni, kiedy ten widok zasłonił pewien osobnik. Najwyraźniej nie zauważył cię, przez co oparł się o barierkę. Zdziwiona, ale też zaintrygowana patrzyłaś w nieznajomego jak w obrazek. Najbardziej przyglądałaś się tej czapce z logiem „Milka", ta jednak po chwili zniknęła i odsłoniła burzę blond włosów. Nie dowierzałaś własnym oczom to Andreas Wellinger! Ten niespodziewanie zamachnął się i mocno uderzył ręką w barierkę. Złość uchodziła z niego, a upust dał na niczego niewinnej barierce. Wtedy twoje szczerozłote serce zabiło mocniej i przybliżyłaś się do chłopaka. Stanęłaś koło niego, a twój wzrok ciągle spoczywał na skoczni.Chłopak spojrzał na ciebie. Pełna spokoju i opanowania, postanowiłaś przerwać ciszę między wami. Mimo stresu, który spowodował jeden z najsławniejszych skoczków narciarskich na świecie, nie czułaś presji. No może trochę, ale w końcu chłopak był twoim rówieśnikiem, więc rozmowa nie mogła być taka trudna.

-Jesteś taki jak ta gwiazda. -stwierdziłaś po chwili. Blondyn spojrzał na ciebie zaciekawiony. -Teraz świeci słabo, ale może kiedyś rozbłyśnie na niebie i zachwyci wszystkich. Niestety droga do tego nie jest łatwa, a nudna i żmudna, ale efekt będzie tak piękny jak najszczersze, odwzajemnione uczucie..
Westchnęłaś po chwili. Andreas jakby myślał nad sensem tych słów, bo zaniemówił tak, że rzadko słyszałaś bicie jego serca. Na żywo chłopak wywarł na tobie ogromne wrażenie. Był niesamowicie przystojny, niczym grecki bóg, a od jego własnej osoby biło przyjemne ciepło, którego nie rozumiałaś. Zastanawiałaś się co on ma takiego w sobie, że swoją obecnością wywiera na twoim ciele ekscytujące dreszcze, gdy usłyszałaś ciepłą barwę jego głosu.
-A widzisz tamtą gwiazdę? Jest piękna i urocza. Pozwala zapomnieć o problemach.. Zupełnie jak ty. - spuścił głowę Niemiec. Spojrzał na niego i poczułaś jak na twoich policzkach zakwitły piękne czerwono-różowe róże. Onieśmielona uśmiechnęłaś się pod nosem i poprawiłaś z nerwów włosy. -Słodko się rumienisz, piękna nieznajomo.
-Dziękuję. -powiedziałaś cicho. - Męczy cię coś, prawda?
Chłopak delikatnie pókiwał głową. Odwróciłaś się do chłopaka przodem i niepewnie szepnełaś:
-Hug*
Na co ten ucieszony wtulił się w ciebie. Głaskałaś jego blond włosy, gdy ten porwał cię w ramiona i podniósł. Zdziwiona spojrzałaś z góry na chłopaka, śmiejąc się. Wellinger od razu się uśmiechnął i odstawił cię na ziemi, nie wypuszczając twojej drobnej postury z ramiona. Ta chwila była magiczna. Spojrzeliście sobie głęboko w oczy. Nic się już nie liczyło, oprócz niego. Z uśmiechem na twarzy położyłaś swoje dłonie na jego ramionach. Bujaliście się lekko jak gdyby wiatr zagrał najpiękniejszą melodię świata. On objął cię mocniej i zbliżył swoją twarz do twojej. Już czułaś woń jego perfum gdy na twoim nosie wylądował płatek śniegu. Wasze twarze dzieliły małe milimetry. Śnieg sypał coraz mocniej, a wy jak gdyby nic pochłonięci byliście sobą. Gdy poczułaś wargi chłopaka na twoich, obudziłaś się... 

*Przytulas? 

~OnTheWayToDreams 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro