1. |serious step|K. Stoch & P. Prevc
Dochodziła trzecia w nocy, a ja nie mogłem spać. Nie dlatego, że nie byłem zmęczony, bo byłem, ale sen nie chciał przyjść. Moje myśli nie chciały mnie oddać w ramiona Morfeusza.
Spojrzałem na drugą stronę łóżka, gdzie już dawno spał mój partner. Wyciągnąłem rękę i przeczesałem palcami jego ciemne włosy. Uwielbiam ich dotykać. I wiem, że on też to lubi.
Westchnąłem i wstałem z łóżka. Nie chciałem obudzić Kamila. Cicho wyszedłem z naszej sypialni i zszedłem po schodach na dół. Skierowałem się do szafy, gdzie wisiały nasze kurtki i z wewnętrznej kieszeni mojego nakrycia wierzchniego wyjąłem paczkę papierosów.
Obiecałem Kamilowi, że to rzucę, ale czasem nie mogłem już wytrzymać, dlatego miałem je jeszcze. Na wszelkie wypadek.
Wziąłem jednego papierosa i zapalniczkę, i wyszedłem na taras, gdzie usiadłem na schodkach prowadzących na trawnik. Odpaliłem fajka, a potem zaciągnąłem się mocno.
Stresowałem się jedną sprawą. Niektórym wydaje się ona błaha i oczywista, ale ja panikowałem. Bałem się...
Chcę żeby Kamil zamieszkał ze mną na stałe. Chcę mu to zaproponować, ale boję się, że uzna, że to za szybko.
Zaciągnąłem się papierosem po raz kolejny.
Chcę mieć Kamila przy sobie cały czas. Chcę, co rano budzić się z nim w moich ramionach i co wieczór zasypiać, przytulając go do siebie mocno.
Znowu wciągnąłem dym papierowy do płuc.
Oparłem łokcie o kolana i palce lewej ręki wczepiłem we włosy.
Tak bardzo boję się, że on się na to nie zgodzi.
- Pero? - usłyszałem cichy głos za sobą. Nawet nie próbowałem chować papierosa i tak wiem, że go widział. - Dlaczego nie śpisz? - podszedł do mnie i usiadł obok. - Wyrzuć to - szepnął, kładąc głowę na moim ramieniu.
- Nie mogłem zasnąć, skarbie - odparłem. Chciałem zaciągnąć się jeszcze raz papierosem, ale Kamil wyrwał mi go z ręki i rzucił na trawnik.
- Nie będziesz przy mnie palił - oznajmił. Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową. - Dlaczego tu siedzisz? Jest zimno - na jego ostatnie słowa, objąłem go ramionami. - Chodźmy do łóżka.
- Idź, zaraz przyjdę - pocałowałem go w czoło.
- Nie idę bez Ciebie... Jak pójdę to zasnę, a ty tu będziesz siedział niewiadomo ile - szepnął.
- Kocham cię - uśmiechnąłem się. Kamil podniósł głowę i popatrzył mi w oczy.
- Ja ciebie bardziej.
- Nie sądzę - chciałem się z nim podroczyć.
- Nie masz co sądzić, taka jest prawda - uśmiechnął się i wstał. - Chodź - wyciągnął do mnie rękę. Złapałem ją, ale zamiast wstać, pociągnąłem Polaka na moje kolana. - Pero - zaśmiał się cicho. - Chodźmy do środka, jest mi zimno - zrobił smutną minę.
- Chyba mam na to rozwiązanie... - wymruczałem.
- O nie - przerwał mi. - Chyba żartujesz - tak jak chciałem pomyślał o seksie.
- Będzie ci ciepło - pochyliłem głowę i musnąłem ustami jego szyję. - I dobrze, i wygodnie...
- To ostatnie to raczej nie bardzo - przerwał mi.
- Zamieszkaj ze mną - oparłem czoło o jego. Zaskoczyłem go.
- Sądziłem, że mówisz o...
- Wiem...
- Zaskoczyłeś mnie - wplątał palce w moje włosy.
- Zdaję sobie z tego sprawę - pocałowałem go delikatnie. - Pomyśl... Codziennie miałbyś mnie przy sobie... I rano, i wieczorem... A obaj wiemy, jaka z ciebie przylepa z rana.
- Nie tylko z rana - objął ramionami moją szyję. - Uwielbiam się do ciebie przytulać - pogłaskał mnie po policzku. - Więc mieszkanie razem to bardzo kusząca perspektywa.
- Tak myślisz?
- Mhym... Zacznij mi robić miejsce w szafie - zażartował.
- Oddam ci nawet całą - pocałowałem go.
- Świetnie, ale teraz to chodźmy już do środka, bo naprawdę mi zimno - wstał.
Ja także się podniosłem i ruszyłem za nim do domu. Zamknąłem drzwi na taras i pozwoliłem, aby mój chłopak pociągnął mnie za rękę do sypialni.
Zaczynamy klasyką 😁
Chociaż nie powiem, że nie kusiło mnie jakieś dziwne połączenie 😂
Ale jak wiadomo Proch jest dobry na wszystko 😁
Do napisania, kochani
sin_its_me
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro