Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Od jakiegoś czasu w związku moim i Harrego jest coraz lepiej. Minęły dwa miesiące od traumatycznego przeżycia związanego z Michaelem, a ja wciąż układam swój świat na nowo. Wyprowadziłam się z tamtego mieszkania, za bardzo mi przypominało mojego męża. Mieszkam teraz z Harrym i jeśli powiedziałabym że jest źle to kłamałabym. 

Wydaje mi się, że nie może być lepiej. Harry jest cudowny - opiekuńczy, troskliwy, wyrozumiały i niezwykle kochany. Już zapomniałam jak bardzo potrafi być uroczy.

- Cześć kochanie. - Silne ramiona obejmują moją talię przyciągając mnie bliżej.

- Dzień dobry. - Harry nachyla się u muska swoim nosem mój.

- Masz jakieś plany na dziś? 

- Nie, a Ty jakieś konkretne propozycje?

- Powiedzmy. - Mruczy, a w jego oczach widzę iskierki rozbawienia.

- A co to takiego? 

- Muszę wrócić do klubu, zobaczyć co się tam dzieje. Dawno mnie nie było, mam nadzieję, że coś jeszcze z niego zostało. - Harry nas czas mojego wyjścia z dołka pozostawił całą odpowiedzialność swojemu wspólnikowi. Wiem jakie to poświęcenie, ponieważ przez niedoszłe bankructwo Harry pilnuje biznesu niczym skarbu.

- Co ja mam z tym wspólnego?

- Pomyślałem, że może zechciałabyś mi towarzyszyć? Z pewnością dawno nie widziałaś się z Monic i może chciała by spotkać Cię po tylu latach? Poplotkujecie i te wszystkie babskie sprawy. - Uśmiecha się i nakreśla niezidentyfikowany ślad ręką. 

- Babskie sprawy! Faceci i ich podejście. - Prycham i chcę się wyrwać z jego ramion, ale skutecznie mnie uspokaja przytrzymując w miejscu i mocno całując.

- Idź się przygotuj, za 15 minut wyjeżdżamy. 

Kilkanaście minut później siedzimy już w samochodzie Harrego i gnamy przez ulice Seattle prosto do jego klubu. 

- Wiesz, że nie będę widziała się z Monic pierwszy raz od 4 lata? - Nawiązuje do naszej poprzedniej rozmowy.

- Nie? - Jest zaszokowany. - Utrzymywałaś z nią kontakt?

- Nie. Któregoś dnia odważyłam się wejść do klubu. Chciałam zobaczyć co się zmieniło, czy nadal pracuje tutaj ktoś znajomy.

- Kiedy to było? 

- Na pewno jeszcze wtedy się nie spotkaliśmy. Ale widziałam Cie wtedy w klubie, przez chwilę. Zaraz po tym uciekłam. - Przyznaje lekko zażenowana. 

- Skoro się nie spotkaliśmy, to znaczy że myślałaś o mnie? - Kładzie swoją rękę na mojej, a ja przewracam ją i splatuje nasze palce.

- Nigdy o Tobie nie zapomniałam. - Harry spogląda na mnie i błyska uśmiechem. 

Wygląd jest nadal taki sam, a kiedy wchodzimy znajomy zapach przyprawia mnie niemal o zawrót głowy. Harry trzyma swoje ramię owinięte wokół mojej tali i prowadzi mnie do wejścia za bar, od strony kuchni. 

Nie zauważyłam jeszcze Monic, ale skoro Harry zaproponował mi przyjście tutaj, to znaczy że na pewno musiała mieć obecnie zmianę.

- Uciekam do gabinetu, gdybyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie to jest. - Uśmiecha się. - A jeśli nie pamiętasz tego dostatecznie mocno, to zawsze mogę przypomnieć Ci co lubiłaś tam najbardziej. - Mruczy mi uwodzicielsko do ucha. Odpycham się od niego i patrzę z rozbawianiem.

- Chyba poradzę sobie na dole. 

- Moja strata. - Harry nachyla się i łączy nasze usta w pocałunku. Niemal natychmiast słyszę pisk. Odrywam się od niego i patrze na rozszalałą Monic.

- O. Mój. Boże. Chyba oszalałam. - Mówi głosem pełnym przejęcia. 

- Zostawię Cie sama z tą wariatką. Uważaj na nią. - Szepcze mi do ucha i odchodzi. - Do roboty, Monic. - Krzyczy przez ramię. 

- Dupek. - Kiedy już odwraca głowę Monic wystawia środkowego płaca w jego kierunku.

- Nie myśl, że tego nie słyszałem. - Krzyczy, a Monic zaszokowana opuszcza palec.

- Amy! Musisz mi zaraz opowiedzieć co jest do cholery między wami! Słyszałam że zerwał z ta suką, ale zabijcie mnie, nie wiedziałam że dla Ciebie. Jezu, napijesz się czegoś?

- Spuść parę, Monic. Nie chcę nic do picia, siadaj i słuchaj, to dość długa historia. 

Po streszczeniu wszystkiego pokrótce Monic patrzy na mnie zaszokowana i wydaje mi się jakby jej szczęka miała potoczyć się daleko od nas.

- Czy Ty sobie ze mnie żartujesz?

- Wyglądam jakbym żartowała? - Ocieram kilka łez, które jeszcze wylało się z moich oczy na dość świeże wspomnienia mojego męża. 

- Tak bardzo Ci współczuję, a jednocześnie ciesze się, że Ty i Harry znaleźliście do siebie drogę. - Monic wstaje i mnie przytula. 

- Myślę, że po prostu Harry jest moją lepszą połową. - Wtulam się w Monic szepcząc jej w ramię. A kiedy unoszę wzrok napotykam przepełnione miłością zielone tęczówki.

***

troche bezsensu jest ale nie mam czasu na napisanie nic innego dziś, a naprawdę chciałam dodać coś przed początkiem tygodnia, ponieważ wtedy już na pewno nie będę miała czasu. wracam do przepisywania notatek z zajęć i jadę do babci. buziak! :)) może dodam jeszcze ambitions wieczorem, zobacze. :))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro