3
-Ale jeśli...?
-Nie ma żadnego ,,ale" ja to wygram i już -przerwałam jej
-Ugh ok, dasz rade
-Oczywiście, że tak
***
-
Ok Jade, jaka piosenka? -pytam lekko zdenerwowana
-Może..nie wiem...happily? -zająkala się
-Dzięki -przytuliłam ją i pobiegłam na szkolne podwórku, wszyscy tam jedzą lunch. Wskoczyłam na stół.
-Eeee! Patrzcie! Nasza Nicol będzie śpiewać! -w około stołu zebrało się mnóswo osób, nie wiem czy nawet nie cała szkoła
Westchnęłam cicho i słowa piosenki wydobyły się z moich ust
-You don’t understand, you don’t understand. What you do to me when you hold his hand. We were meant to be, but a twist of fate. Made it so we had to walk away. 'Cause we're on fire, we are on fire. We’re on fire now. Yeah, we’re on fire, we are on fire. We’re on fire now. I don’t care what people say when we’re together. You know I wanna be the one who hold you when you sleep. I just want it to be you and I forever. I know you wanna leave so come on. -skupiłam się tylko na śpiewaniu i na tym aby nie zrobić z siebie pośmiewiska. Po chwili usłyszałam głośne brawa. Zeskoczyłam z podwyższenia (?) i przecisnełam się przez tłum ludzi. Nagle podszedł ktoś do mnie
-Ok wygrałaś, ale nie ujdzie ci to na sucho
-Pff już się boje
-Powinnaś bo teraz wszyscy mogą usłyszeć twój fałsz -pomachał mi telefonem przed twarzą. Na filmiku byłam ja! Ja i to jak śpiewałam! Zabije gnoja.
-Usuń to albo pożałujesz -wysyczałqm przez zęby
-No dawaj pokaż co potrafisz -westchnęłam i odeszłam mówiąc
-Nie będę się zniżać do twojego poziomu...Spieprzaj
*tydzień później*
Wykończona całym dniem padłam na łóżko. Zemścić się czy nie? Zemścić się czy nie?
Moje przemyślenia przerwała mama.
-Odrobiłaš lekcje? -spytała z...troską?
-Jeszcze nie...
-To szybko je rób, jedziemy do galerii na zakupy.
-Na prawdę?! -pisnęłam zadowolona
-Nie wiesz kochanie, kłamie -uśmiechnęła się promiennie
-A no jeśli kłamiesz -udałam smutną jednak potem wybuchłam śmiechem. Gdy już się ogarnełam zrobiłam to o co mnie poprosiła rodzicielka, czyli odrobiłam prace domową. Zerwałam się z krzesła, znalazłam sobie jakiś ładny outfit i się w niego ubralam
-Jesteś gotowa? -usłyszałam krzyk z dołu
-Jeszcze chwileczkę! -dokończyłam makijarz, wzięłam telefon, portfel i zeszłam na parter.
-Idziemy?
-Oczywiście, że tak!
***
Wyszłam ze sklepu z dwoma torbami. Było w nich wszystko: ozdoby do pokoju (niedawno "przerabiałyśmy" mój pokój), ubrania, kosmetyki itp.
-Nicole, weźmiesz moje torby, zaniesiesz do kuchni i włączysz telewizor w salonie? Muszę zanieść kwiaty do ogrodu
-Spoko -chwyciłam dwie kolejne reklamówki i weszłam do domu. Zaniosłam zakupy do kuchni o mało się przy tym nie zabijając i włączyłam TV.
--------------
432 słowa :)
Więc trochę dłuższy rozdział 💙
Jeżeli czytasz ten rozdział to oczywiście zostaw gwiazdkę i komentarz
Gwiazdki i komentarze=moja motywacja=częstrze (?) dodawanie rozdziałów
🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟
A
tak wgl to jestem chora :'(
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro