Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ.9 BASEN

Miałam założone ręce. Siedziałam na krawężniku niedaleko Wieży Eiffle'a. Fernando stał tuż za mną sprawiając, że padał na mnie cień. Właściwie miałam w planach zostać koło tej budki z lodami dalej jedząc cytrynowe kuleczki, ale Fernando zapewnił, że będzie dobrze jeżeli pójdziemy z bandą Francuzów. Taa... a ja głupia się go słucham. W palcach obracałam piwonię. O dziwo dalej dość dobrze się trzymała. 

- I mam patrzeć, jak ludzie się topią? - upewniłam się patrząc w górę, a Fernando pokręcił głową z lekkim uśmiechem.

- Dopóki nie wejdę do basenu to raczej nie będziesz miała takiego widoku.

- Nie umiesz pływać? - zdziwiłam się.

- Umiem, ale... nie chciałabyś tego widzieć. Coś co powinno nazywać się żabką u mnie wygląda, jak rozjechany, przy drodze borsuk.

Uśmiechnęłam się na to dziwne porównanie. W sumie było bardzo w moim stylu. Z Fernando postanowiliśmy nie brać strojów kąpielowych, abyśmy mogli mieć wymówkę do siedzenia obok basenu. O dziwo to on na to wpadł. W sumie... nie o dziwo. W moim planie byłoby wypuścić wodę z basenu. 

Obok nas zatrzymał się biały bus. Super początek. Drzwi się otworzyły, a do nas zamachał Alexis.

- Bałem się, że nie przyjdziecie. - powiedział Alexis. - Pakujcie się.

Wstałam leniwie i wsiadłam do busa. Tuż za mną Fernando. Bus mógł zmieścić, aż 8 osób. Dwie osoby w pierwszym rządku i po trzy w dwóch kolejnych. Ja z Fernando siedzieliśmy na samym tyle. Wsłuchiwałam się w jakąś francuską piosenkę w radiu.

- Nie mogę się doczekać tego słońca nad basenem.

- W mieście też jest. - zwróciłam uwagę, a Megane zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem. Wzruszyłam ramionami ponownie wkładając kwiatek za ucho.

- A ty dalej męczysz tą biedną roślinkę. - spojrzała z politowaniem na mnie po czym na Alexisa. Chyba oczekiwała, że chłopak poprze jej racje.

- Uważam, że Lucy bardzo dobrze wygląda z tym kwiatkiem. - zwrócił uwagę Arthur. Arthur?

- Nie zakochaj się tylko Arthur. - spojrzała na niego Megane puszczając mu oczko. Czyli Arthur. Alexis pił wodę zerkając z rozbawieniem na swojego przyjaciela. Wyrwałam mu butelkę trochę wylewając.

- Chcesz, aby się od...

- Zamknij się. Przynajmniej na 5 minut się przymknij. - powiedziałam spokojnie do dziewczyny, która miała zamiar ponownie pobawić się w ekologa. Wsadziłam piwonię do butelki z wodą. - Zobacz! Teraz roślinka się nie odwodni. Zobacz, aż jej się uśmiech na łodydze pojawił.

- Jesteś dziwna. 

No wreszcie to powiedziała! Ile mogłam czekać na takie skwitowanie.

- Ej! To, że śpię z nożem pod poduszką, a na dłoni noszę wstążkę z bakteriami o których nie słyszałaś to nic jeszcze nie znaczy. - uśmiechnęłam się. Usłyszałam ciche prychnięcie Fernando. Na twarzach Alexisa i Arthura malowały się głupie uśmieszki. Megane za to, jak zwykle oburzona. - Masz szczęście, że dzisiaj nie pływam. Jeszcze bakterie dostałyby się do wody i coś by cię zeżarło. 

- Jak to nie pływasz? - zdziwił się Alexis. Pogrzebał chwilę w plecaku wyciągając mój gwiazdkowy prezent. Raczej jego część.

- Ty gnojku. Grzebałeś mi w walizce, aby to wziąć! - stwierdziłam z oburzeniem. Bardziej chyba jednak martwiłam się o to co innego mógł zobaczyć w walizce. Strój kąpielowy to nic w porównaniu do innych rzeczy. Nie, że się wstydzę. Uważam jednak, że seksista jest ostatnią osobą, która powinna zaglądać do mojej walizki.

- Nie mogłem pozwolić, aby moja księżniczka nie zaprezentowała się na basenie bez stroju. - rzucił we mnie górą od stroju po chwili wyciągając jego dolną część. Na mojej twarzy pojawił się grymas kiedy wyciągnęłam rękę w jego stronę. Podał mi kostium z uśmiechem.

- Po powrocie rutynowo sprawdzę walizkę i przeszukam twoje szafki w pokoju. - warknęłam. Alexisa jednak mało to ruszyło.

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Nawet Megane tak nie trajkotała. Oh, jak dobrze. Czasami mam wrażenie, że dobrze byłoby oderżnąć niektórym ludziom języki. Czasami też mam wrażenie, że w poprzednim wcieleniu byłam Mydlarką. Tak, chodzi mi o tą kobietę co mordowała ludzi, a potem z ich ciał robiła mydło i ciasteczka. Tak, to bardzo do mnie pasuje. Tylko ja nie jestem psycholem. Tak samo, jak kiedyś zastanawiałam się jakim kierowcą rajdowym mogłam być o ile poprzednie wcielenie jest prawdą. Tata kiedy o tym usłyszał od razu powiedział, że Hudson Hornet. Nie dziwię mu się. Kiedy jednak myślę "Jaka byłaby reakcja Doktorka na Lucy McQueen?" zawsze widzę jedną wizję. Krzyki. Nie jestem pokornym uczniem, nie byłam i nie będę. Tata trenując mnie ma bardzo dużo cierpliwości. Za dużo. Kto normalny ucieczkę z treningu puszcza między palcami i zabiera na lemoniadę? Nie Hudson. Zygzak McQueen, owszem.
Kiedyś sądziłam, że byłam Jamesem Huntem. Szybko doszłam do wniosku jednak, że to była totalnie ślepa uliczka. Mistrzem Świata został tylko w 1976 roku. Nie mogłam w poprzednim wcieleniu wygrać raz w życiu. Dodatkowo nie jednym punktem. Wprawdzie jednak jego życie po za torem też nie do końca pasuje. Nie trenuje tyle ile Buttersky. Wygrywam? Dosyć często. Hunt też wygrywał, ale po za torem nie żałował sobie oblewania zwycięstw. Może dlatego zmarł w wieku 45 lat. Nie mogłam zginąć tak wcześnie!
Także dalej szukam.

Wysiedliśmy z busa. Alexis, Arthur i Megane wyskoczyli bardzo szybko. Ja zbierałam się dłużej. Doszłam do momentu kiedy Fernando mnie popędzał.  Kiedy wygramoliłam się z busa ruszyliśmy za nim. Dopiero po chwili zorientowałam się, że piwonia została na wycieraczce obok mojego siedzenia. Może to lepiej. Alexis rzucił swoje rzeczy kilka metrów od basenu.

- Tutaj robimy naszą bazę. - zarządził, a ja nawet się nie kłóciłam. Kiedy seksista i Arthur rozkładali rzeczy Megane odwaliła całkiem niezłe show. Powolne zdejmowanie koszulki nie nazwałabym zwykłym zdjęciem zbędnych ubrań w zamiarze popływania. A mogłam ją oblać wodą. Mielibyśmy Miss mokrego podkoszulka.  Dziękować Bogu, że Alexis nawet nie zwrócił na to uwagi. Dlaczego dobrze? Bo dostałby w ryj za prostackie zachowania. Jakkolwiek nie lubiłabym Megane to wieśniackie zerkanie doprowadza mnie do szału. 

Kiedy Francuzi skończyli rozkładanie ręczników Alexis i Arthur również zrzucili z siebie ciuchy. 

- Wow... nie spodziewałam się. - tylko to usłyszałam z ust Megane. - Niezłe macie klaty panowie.

Myślałam, że się tam zrzygam. Jak można wypalić taki tekst!? Wewnętrznie paliłam się ze wstydu. I kto mi teraz powie, że należymy do jednego gatunku? Jestem pewna, że ona należy do gatunku homo, który jakimś cudem przeżył pojawienie się homo sapien. 

- Ćwiczy się. - powiedział Alexis.  Wreszcie na nich spojrzałam. Nie przyglądałam się jednak, jak wyglądają poniżej szyi. W przypadku Alexisa wiem czego się spodziewać. 

- Trenuje, tak? Kierowca wyścigowy siłą rzeczy musi mieć mięśnie, aby okiełznać maszynę. Rozciągnięty też...

- Teraz ty mi powiedz. Ty też się ścigasz, prawda? - powiedziała Megane przerywając mi. Tutaj pozwoliłam sobie zerknąć niżej. Biały strój kąpielowy ozdobiony materiałem przypominającym firanki w domu Gieni.

- Owszem.

- Więc ty też masz mięśnie. - podsumowała. Pokiwałam głową. Nie tylko Alexis ćwiczy. Robię brzuszki, przysiady, a nawet się podciągam. Dodatkowo moje życie to ciągła aktywność fizyczna. Skłamałabym mówiąc, że na brzuchu nie mam zarysu kaloryfera i, że moje ramiona są takie, jak u reszty dziewczyn. - W takim razie udowodnij.

- Kim jesteś, abym ci cokolwiek udowadniała? - zapytałam zakładając ręce. - To, że ty lubisz pokazać trochę za dużo, nie znaczy, że ja też. Po za tym, tu nawet nie ma przebieralni.

- Może boisz się zaprezentować, że wyglądasz, jak chłopak? No dawaj Luc! Nic nie tracisz.

- Nazwij mnie jeszcze raz Luc, to daje ci słowo, że nie znajdziesz ubrań po kąpieli w basenie.

- Dobra. Spokojnie. - wtrącił się Fernando. Wypuściłam powietrze z płuc. - Megane, Lucy ciężko trenuje i dziwne byłoby, gdyby nie miała wyrobionych mięśni. Po za tym trenowanie sportu "dla chłopaków" jak niektórzy sądzą, nie czyni z niej babo-chłopa. Oczywiście bez obrazy Lucy. - mówiąc ostatnie zdanie spojrzał na mnie. Uniosłam dłoń w geście, że jest w porządku.

- Chce zobaczyć. Może ja też zacznę jeździć. Nie chcesz mnie zachęcić? - zadrwiła. Nie chciałam, ale czas dać brutalne przykłady z życia kierowcy rajdowego.

- Kojarzysz Nikiego Laude? - zapytałam.

- A powinnam? - oburzyła się lekko Megane. Po raz enty w dniu dzisiejszym. Muszę wspominać, jaki ma wyraz twarzy skoro cały czas jest taki sam?

- To ten co jeździł w F1? - zapytał Arthur, a ja przytaknęłam.

- Wielkie rzeczy. Kierowca jakich wiele. - wzruszyła ramionami. Uśmiechnęłam się.

- Nie do końca. - odparłam spokojnie. - Wyobraź sobie, że wypadł z toru wprost na bandę, a jego auto stanęło w płomieniach. Inny kierowca w niego jeszcze wjechał i ponad minutę siedział w płonącym samochodzie.

- Zginął? - zapytała znudzona Megane. Tak, bo każda kraksa na Formule 1, czy Nascarze kończy się śmiercią.

- Przeżył i po 28 dniach wrócił na tor. - skwitowałam. - Z poparzoną twarzą i płucami, ale wrócił. Sezon przegrał jednym punktem. Jak niektórzy sądzą, tylko dlatego, że zrezygnował z wyścigu widząc warunki pogodowe w trakcie finału.

- To było niesamowite, jak zdobył czwarte miejsce po tym, jak o mało nie spłonął. - powiedział Fernando jakby przypominając sobie zapis wyścigu. Też go oglądałam i to kilka razy.

- A teraz Megane... wyobraź sobie, że to ty. Płoniesz, palisz się, a twoja gładziutka facjata jest... 

- Przestań. - przerwała.

- Widzisz? Ja i Alexis piszemy się na to z własnej woli. Poranione ręce, wypadki, połamane żebra, wstrząsy mózgu. Nie każdy ma na tyle nerwów, aby tam iść. Można powiedzieć, że nowocześni z nas samobójcy. Mój ojciec o mało nie zginął. To bliższe, niż może ci się wydawać.

- Tylko ty jesteś dziewczyną. 

- Nigdzie nie napisali, że to sport wyłącznie dla chłopaków. - zaśmiałam się.

- Mówisz jedno. A twoje ciało? Czyżby klata, jak u Alexisa?

Zacisnęłam pięść, a Fernando złapał mój nadgarstek.

- Nie musi ci nic udowadniać. - powiedział Fernando. 

- Arthur, Fernando, możecie mnie zakryć ręcznikami? Chce się przebrać. - powiedziałam nawet na nich nie patrząc. Wzięłam górę czerwonego stroju. Fernando i Arthur zrobili z ręczników mały parawan. Szybko zmieniłam luźną koszulkę na górę od czerwonego stroju. Kiedy wyszłam zza ręczników zapinałam ozdobny pasek od stroju. Zakrywał moją górę prawie pod szyję, a dwa ozdobne paski przecinały się  na moim brzuchu. Spojrzałam na Megane teatralnie rozkładając ręce i obracając się wokół. Potem złapałam za moje czarne dżinsowe spodenki i mocno podciągnęłam je w górę.

- To niemożliwe! Lucy McQueen trenuje karting i jeszcze nie wyrósł jej penis! - usłyszałam cichy śmiech, a Megane uważnie mnie analizowała. Zamilkła.

- Dobra. Dziewczyny, kończcie spór i chodźmy pływać. - klasnął w dłonie Alexis biegnąc do basenu. Arthur tuż za nim. Megane wzięła ręcznik i powoli ruszyła za nimi. Wtedy dopiero zauważyłam, że Fernando zdjął koszulkę. Dojrzałam jedynie, że jego ramiona pokrywały pojedyncze piegi.

- Może przynajmniej się opalę. - wzruszył ramionami.

- Połapiemy witaminki. - stwierdziłam już spokojnie. Czułam się zwycięsko. Nigdy nie sądziłam, że będę musiała udowadniać przed kimkolwiek jak wyglądam, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Tak, czy siak wolę luźne koszulki i bluzy. Jestem dziewczyną i nią się czuje. O wiele lepiej  jednak się czuje, gdy patrząc w dół nic mi nie przeszkadza i się nie wyróżnia. To samo z talią i mięśniami.

Podeszliśmy pod sam basen. Fernando usiadł wpuszczając nogi do basenu. Chyba nie zwrócił uwagi, że zamoczył nogawki rybaczków. Megane za to stała obok basenu z uśmiechem patrząc, jak Alexis i Arthur chlapią się wodą. To była za dobra okazja. Przeszłam za nią i pchnęłam ją do wody. Kiedy się wynurzyła wyglądała, jak mokry kundel. Ale zachowałam kamienną twarz, aby nie sprowadzać na siebie podejrzeń.

Żartowałam.

Drugi rozdział w tym tygodniu. WENA!
Mam nadzieje, że szybko mnie nie opuści. Jakby ktoś był ciekawy to tak:
Niki Lauda i James Hunt to postacie bardzo istotne w historii NASZEJ Formuły 1 także polecam o nich poczytać.
Głównie o Nikim Laudzie. Swoją drogą zmarł w maju tego roku także facet sobie pożył. 
Co do rozdziału zastanawiam się nad dedykacjami. Od następnego rozdziału będę je dedykować czytelnikom, którzy wysilają się nad pisaniem komentarzy, tworzeniem czegoś z Lucy i chłopakami. Przynajmniej w taki sposób będę mogła się odwdzięczyć za wsparcie. Nie będzie to w każdym rozdziale, a raz na jakiś czas... dajcie znać co sądzicie
No i Lucy trochę będzie nam się "buntować". Znaczy tyle, że będzie wypowiadać się na tematy na które nie powinna także przygotujcie się psychicznie XD
Ode mnie to tyle <3 Do zobaczenia i kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro