Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ.8 PIWONIA

Zachowywałam się w miarę przyzwoicie. Zdecydowałam się nie odzywać. Wiem, aż dziwne, że ja jako mistrz ciętej riposty i dogadywania głupich rzeczy w najmniej odpowiednich jest cicho. Było to jednak jedyne słuszne wyjście. Megane mimo, iż koło niej był jej chłopak, którego imienia nie pamiętam nie krępowała się zaczepiać Alexisa i Fernando. Spacerując rozglądaliśmy się po Paryżu. Było naprawdę miło. Po drodze wyrwałam z jednej grządki jakiegoś kwiatka. Był jasnoróżowy. Przyglądałam się uważnie jego płatkom starając się ignorując Megane która bardzo zawzięcie komentowała pogodę. Wspominała coś o wyjściu na basen. Jeżeli myślą, że pójdę z nimi dość grubo się mylą. Kocham wodę! Naprawdę. Gdybym mogła całe wakacje przesiedziałabym kąpiąc się w wodzie. Pamiętam, że kiedy byłam młodsza pojechaliśmy z rodzicami na plaże. Wyjazd ten pamiętam ze względu na to co powiedział mi tata. "Ponoć przy brzegu pływają żółwie". Do dzisiaj nie wiem, czy to prawda, czy pretekst o nauczenia mnie nurkowania. Żółwi nigdy nie znalazłam, a szkoda.
Wyjście jednak z nimi to zupełnie inna sprawa. Zdecydowanie inna! I miałabym wyjść do nich w stroju kąpielowym? Chyba żartują.

- To piwonia. - powiedział do mnie Fernando. Spojrzałam w jego dwukolorowe oczy i uniosłam brew.

- Od kiedy znasz się na kwiatach?

- Akurat moja mama uwielbia piwonie. Je rozpoznam zawsze. - uśmiechnął się. Ja również. Trochę znałam się na roślinach. Były to głównie jednak krzaczory. Kiedyś spacerowałam z tatą po lesie i wtedy powiedział mi, że warto abym wiedziała co jeść, a czego nie. Jakby myślał, że mam ochotę jeść igły z drzew. Nie zmienia to faktu, że w lesie odnajduje się bez problemu. Na pustyni też. Kiedy do Chłodnicy Górskiej przyjeżdżają turyści wręcz dziwią mi się, że o wiele dłużej wytrzymuje bez wody, niż oni. Mogę nazwać to przystosowaniem się do warunków środowiska?

- Niedaleko jest moja ulubiona piekarnia. - powiedział Alexis.

- Kupowaliśmy tam rogaliki z czekoladą w walentynki. Pamiętasz? - wspomniała Megane łapiąc Alexisa za przedramię. Mój przyjaciel zbok poklepał jej dłoń.

- Owszem, był to prezent dla Arthura

- Moje co? - zdziwił się. - Nie dostałem żadnych rogalików. - Arthur spojrzał na Megane. Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Później przypomniało mi się, że ty nie jesz czekolady. Nie mogły się zmarnować. - powiedziała bez wzruszenia. Włożyłam sobie kwiatek za ucho teatralnie wzdychając. Megane zbierała całą uwagę także miałam spokój.

- Ale spokojnie. Wiem, że się denerwujesz. - szeptał Fernando.

- Denerwuje się to mało powiedziane. - odparłam równie cicho kiedy trójka Francuzów zaśmiała się z jakiegoś żartu. Zgaduje, że Megane. W sumie pasowałaby do Alexisa. Jest dupkiem w wersji dziewczęcej. Może jest seksistką? - Mam ochotę wyrwać jej te kudły.

Fernando westchnął i naprostował kwiatki w piwonii za moim uchem. 

- Lucy! - krzyknął Alexis, a ja uniosłam wreszcie na niego głowę. - Moja księżniczka z jakim nadzieniem chce rogalika? 

- Księżniczka ma kwiatuszek zamiast korony. Może "królewno" jest lepszym określeniem. - Megane uśmiechnęła się mówiąc to.

- Gdybym nie bał się o zęby mówiłbym królowo. - odparł. Westchnęłam.

- Właściwie wolałabym pójść po lody. - mówiąc to wyciągnęłam dłoń w przód jakby pokazując "stop".

Alexis spojrzał na mnie przekrzywiając głowę.

- Uśmiechnij się troszkę księżniczko. Kwiatek nie pasuje do smutnego wyrazu twarzy.

Wyjęłam kwiatek zza ucha i upuściłam go teatralnie na ziemię.

- Pominę fakt, że wyrwałaś go z miejskiej grządki i, jak bardzo jest to obrzydliwe. I teraz ten kwiatek umrze bez wody na tym upale. - mówiła przejętym głosem Megane prawie mając łzy w oczach. Była w nich jednocześnie iskra nienawiści.

- Po prostu się zamknij. Przestaniesz jeść mięso obrońco przyrody, będziemy rozmawiać. - warknęłam. Obróciłam się na pięcie i zaczęłam odchodzić.

- Lucy! Ona żartowała! - krzyczał Alexis.

- Idę po lody. - powiedziałam pod nosem idąc przed siebie. Wolę się zgubić w Paryżu, niż słuchać jej sztucznego głosu. Skręciłam w aleje, gdzie był cień i starałam się zebrać myśli. Nie znam tego miasta zupełnie, a teraz jestem zupełnie sama. Znajdę budkę z lodami, zjem je ze smakiem po czym postaram się wrócić do domu Alexisa. To nie może być, aż tak trudne.

Usiadłam na chwilę pod ścianą w tej alejce i westchnęłam głośno. Upał jest nie do zniesienia. Totalnie. Miałam wrażenie, że krew w żyłach mi się gotuje. Szkoda, że nie wiem czy to z powodu temperatury czy Megane. Może polubiłabym ją gdyby tak nie grała. Nie lubię nienaturalności. I dogryzania. Co jej zrobiłam? Aaa... no tak. Miałam czelność zbliżyć się do Alexisa na bliżej, niż mile. 

- Wszystko okey? - usłyszałam głos. To Fernando. Stał parząc na mnie z lekkim smutkiem. Jakby czuł się winny, że Megane jest totalną idiotką.

- Tak. Jest gorąco. Musiałam odsapnąć.

Fernando usiadł kilka centymetrów ode mnie. Wyprostował jedną nogę, a na kolanie tej drugiej podpierał dłoń. Dopiero po chwili dostrzegłam co w niej trzyma. Patrzył na nią w skupieniu.

- Nikt jej na szczęście nie rozdeptał. Naraziła się. - uśmiechnął się obracając piwonię w palcach. Patrzyłam na to co robi i westchnęłam krzywiąc się. Piwonie już chyba zawsze będą kojarzyć mi się z tą irytując Francuską. Fernando nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i uśmiechnął się. Mogłam na jego nosie zobaczyć wszystkie piegi. Uniósł delikatnie moje rozpuszczone włosy i za ucho wsunął piwonię. Zaśmiał się. - To zdecydowanie bezpieczniejsze miejsce dla niej.

- Taa... - odparłam smętnie. - Poszli po rogaliki?

- Tak, ale ja wolę lody. Idziemy? - zapytał wstając. Wyciągnął w moją stronę dłoń. Złapałam ją, a on mnie podciągnął. Zaczęliśmy iść w kierunku wyjścia z alei. I znowu to słońce.

- Umiesz robić lody? - zapytałam go.

- Tak, ale sorbety wychodzą o niebo lepiej. Mogę ci podesłać przepis.

- Wolałabym gdybyś sam je zrobił. Z pod ręki mistrza wszystko smakuje o wiele lepiej. - teraz ja się uśmiechnęłam.

- O ile nie dodasz do niej karmelowej czekolady zapewniam cię, że sorbet będzie przepyszny.

- Zasugerowałeś, że karmelowe bóstwo zepsuje smak sorbetu. Powinieneś szykować się na kocioł w piekle. - stwierdziłam.

- Ale za nim to po prostu je kupmy.

******

Jedliśmy 3 pudełeczko lodów w kulkach. Tata zawsze kupował je latem do domu. Jedna szuflada w zamrażarce była zapełniona pomarańczowo-cytrynowymi kuleczkami. Prawie zapomniałam, jak smakują. Akurat rok temu ich nie zamawiał. Ciekawe jak bardzo stałabym się sławna za zamordowanie własnego ojca? To taka ciekawość. Co, jak co, ale jego bym nie mogła. Gdybym miała pistolet z jednym nabojem i miałabym zastrzelić siebie lub jego... ŻEGNAJ ŚWIECIE!
Nie przesadzam. Nadstawił za mnie kark tyle razy, że ten jeden raz chyba byłby najsprawiedliwszą opcją. 

- Chyba wiem dlaczego pan McQueen je tak uwielbia.

- Ta... on ma dobry gust. Najlepszy. - stwierdziłam nabierając na łyżeczkę kuleczki cytrynowe. 

- Mój preferuje raczej zimne napoje. Wiesz... lemoniady, oranżady i takie tam. Prawda jest jednak taka, że w sumie mało o nim wiem. Jego historię kierowcy F1 znam na pamięć, ale jego samego... właściwie nie wiem kim jest Francesco Paltegumi.

- Po powrocie do Włoch zawsze możesz spróbować polepszyć kontakt między wami. - wzruszyłam ramionami. - Żadne z was nie umarło. Dalej możecie wszystko naprawić.

- Sam tego nie zauważyłem, że oby dwoje żyjemy, wiesz? - prychnął. Wtedy usłyszeliśmy dźwięk SMS'a. Wyciągnęłam komórkę. Alexis.

"Za 10 minut pod Wieżą Eiffla. Jedziemy na basen. Bierzcie kąpielówki"

Dobry! Rozdział ponownie wcześniej. Coś czuje, że w wakacje będą bardzo nieregularnie. Ale minimalnie raz w tygodniu, także to się nie zmienia.
Ogólnie z ogłoszeń parafialnych
Moja kochana CarsTwin kakao_queen zachęca mnie do pisania talksów z Lucy i resztą bandy. Co wy o tym sądzicie?
Preferencje w "Let's Race" póki co usuwam, bo sama nie wiem, czy będę dalej to pisać. Okazuje się, że wymyślanie tego jest dla mnie zbyt trudne XD
I pod koniec lipca przewiduje tygodniowy maraton z "Best Race" także czekajcie
Dziękuje za gwiazdki, komy, arty i motywację od was i widzimy się niebawem <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro