Rozdział 11
W poniedziałek Jaś czuł się znacznie lepiej. Byłam strasznie podekscytowana, bo w ten czwartek w końcu wyciągnę go z tego domu. Byłam świecie przekonana, że mój plan to najgenialniejszy pomysł na świecie i że Janek będzie zachwycony. Oczywiście wcześniej nie miałam zamiaru mówić mu o tym wszystkim, chociaż ciężko mi było trzymać język za zębami.
-Nadal nie wierzę, że jesteś taka szalona, że przyjechałaś tu w niedzielę o 2 w nocy-odezwał się Jan wyrywając mnie z transu.-I co Ty dziś taka podekscytowana?-uniósł brew.
-Umm a tak jakoś-odparłam melodyjnie.
-Tylko wariaci mają taki humor w poniedziałek rano-zdefiniował, a ja zaśmiałam się.
-Nikt nie mówił, że jestem w 100% normalna-wzruszyłam ramionami.
- Co jest powodem Twojej nadpobudliwości?
- Umm.. powiedzmy, że zorganizowałam nam małą "wycieczkę" na czwartek- mówiłam, próbując powstrzymać nadmierną ekscytację.
- "Nam"?- skrzyżował ręce i zmierzył mnie wzrokiem.- Nie mówiłem, że mam ochotę gdzieś wychodzić.
- Ty nigdy nie masz! Pójdziesz ze mną i koniec, nie pożałujesz, przysięgam!- zaczęłam go przekonywać. O nie, jego fochy w ogóle nie wchodzą w grę!
- No wiesz, z tym "pójściem" może być problem-przerzucił wzrok na wózek stojący obok łóżka, a ja tylko przewróciłam oczami.
- Zawsze musisz mnie łapać za słowa?
- Dokąd chcesz mnie wywieźć?-spytał, totalnie ignorując moje pytanie.
- Niespodzianka-powiedziałam tajemniczo.
- Cóż.. w takim razie nie jadę-skwitował.
- Gwarantuję, że będziesz zadowolony!-nalegałam.- Proszę, będę najszczęśliwszą osobą na świecie, jeżeli zgodzisz się ze mną pojechać!-spojrzałam na niego błagalnie. Nie ma opcji, żeby się z tego wywinął!
- Ugh. Jak chcesz-wzruszył ramionami zrezygnowany. Uradowana rzuciłam mu się na szyję, jednak po chwili zrozumiałam, co zrobiłam i gwałtownie się wycofałam, paląc przy tym cegłę.
-Sorki.. Dałam się za bardzo ponieść emocjom- podrapałam się po karku w geście zawstydzenia.- Lepiej już pójdę- dodałam szybko i jak poparzona wstałam z fotela, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Jeszcze zanim wyszłam, ostatni raz spojrzałam na Janka i mogłabym przysiąc, że na jego twarzy dostrzegłam chytry uśmieszek.
•••
Z niecierpliwością oczekiwałam czwartku, ale kiedy już nadszedł, w mojej głowie zaczęło rodzić się mnóstwo czarnych scenariuszy. Czy aby na pewno trafię tam, gdzie powinnam? A co, jeśli się zgubię!? Mocno zacisnęłam ręce na kierownicy, próbując skupić się na drodze.
-Czym się tak denerwujesz?-odezwał się nagle Janek, który tak właściwie milczał od naszego wyjazdu z domu.
-Aż tak to widać?-spytałam, nadal uważnie patrząc przed siebie.
-Jeśli mam być szczery, to tak. Ale hej, to chyba ja powinienem być zdenerwowany, w końcu nadal nie wiem, dokąd mnie wywozisz-zaśmiał się.
-Mówiłam Ci, że to niespodzianka!-powtórzyłam po raz setny w tym tygodniu. Janek westchnął.
-Wiesz, "niespodzianka" to niekoniecznie musi być coś dobrego. Pod tym słowem kryje się wiele rzeczy. Mówisz "niespodzianka", a tak naprawdę możesz chcieć mnie wywieść do lasu, okraść, zgwałcić..-wzruszył ramionami.
-No pewnie, o niczym innym nie marzę-przerwałam mu monolog.
-..albo zjeść!
-Spokojnie, nie wyglądasz zbyt apetycznie-stwierdziłam.
-Co Ty gadasz, jestem pyszny!!-oburzył się.
-Czyli jednak mam skręcić do lasu?- spojrzałam na niego ze złowieszczym uśmiechem.
-Wiesz co, zmieniłem zdanie, smakuję okropnie- chłopak skrzywił się i wyciągnął język, a ja roześmiałam się.
Jaś
-Ta rozmowa już dawno przestała bytować na naszym poziomie wiekowym-stwierdziła Lena, próbując się uspokoić po wcześniejszym wybuchu śmiechu- Nigdy Cię nie widziałam w tak dobrym humorze, co się z Tobą stało?
Ty się stałaś..
-Nic, po prostu fajnie mieć świadoność, że tym razem jadę gdzieś indziej, niż do lekarza-odparłem, wpatrując się w wielkie budynki za oknem.- Ale nadal nie wiem, gdzie?!
-Zaraz się dowiesz, już jesteśmy.
Lena zatrzymała samochód na parkingu przed wielką areną. To, co zobaczyłem przed soba sprawiło, że moje ręce zadrżały, a oczy prawie wyszły z orbit. Poczułem, jak serce bije mi dwa razy szybciej. Zaraz obok areny był wywieszony ogromny bilbord, z którego wynikało, że dzisiaj, dokładnie tutaj, za 25 miniut odbędzie się koncert mojego ulubionego zespołu-Coldplay.
-Niespodzianka!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro