Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

 W końcu nadszedł dzień wesela. Już od samego rana zaczęłam przygotowania do tej wielkiej uroczystości. Moja czerwona sukienka czekała na ten ślub już od tygodnia i byłam strasznie podekscytowana, że w końcu będę mogła ją założyć. 

- Lena, długo się będziesz jeszcze fermentować w tej łazience?!- wołał mój brat. Był nieźle podirytowany, czego zupełnie nie rozumiałam, przecież nie siedziałam tam aż tak długo..

- Lena!! Zajmujesz łazienkę już od dwóch godzin!! 

Ups?

-Już wychodzę! Tylko pozwól mi dokończyć lokowanie włosów!- powiedziałam, chociaż wcale nie miałam zamiaru śpieszyć się ze zrobieniem fryzury. 

Byłam już ubrana od stóp do głów. Miałam na sobie (jak już wcześniej wspominałam) czerwoną, rozkloszowaną sukienkę, a na nogach czarne baleriny. Gdy na mojej czuprynie bytowały już gęste loki, zabrałam się za makijaż. Mój typowy make-up nie był aż tak widoczny, jedynymi jego wyróżniającymi się elementami były czarne kreski zrobione eyelinerem i usta pomalowane na czerwono. 

Byłam bardzo zadowolona ze swojego wyglądu. Zarzuciłam jeszcze na ramię małą, czarną torebkę i zabrałam bardzo duży prezent dla mojej przyjaciółki, po czym pożegnawszy się z rodziną opuściłam swój dom. Umówiłam się  Filipem, że pojedziemy na wesele jego samochodem, z racji tego, że moje auto nie jest najlepsze na długie dystanse, a mogę śmiało powiedzieć, że Asia wybrała sobie kościół w samym centrum Warszawy.

Zanim zdążyłam zadzwonić do drzwi, zostały one otwarte przez Floriana. Zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się szeroko:

-No, no, pięknie wyglądasz- skomentował.

- Dziękuję-uśmiechnęłam się.- Filip jeszcze nie gotowy?

- Jak zwykle się guzdrze- Florek przewrócił oczami, co wzbudziło we mnie śmiech.

- W sumie to jestem trochę przed czasem...-odpowiedziałam, patrząc na zegarek w telefonie. 

- Oj tam, nic się nie stało. Wejdź do środka-chłopak wziął ode mnie prezent ślubny. Poszliśmy do salonu. 

-Ciężki ten prezent, co Ty jej kupiłaś na to wesele?!-burknął, kładąc wielką paczkę na stole.

- Tajemnica-mrugnęłam do niego.

- Chcesz się czegoś napić?-zasugerował.

- Wody. Dziękuję.

Chłopak zniknął z mojego pola widzenia. Chwilę później do salonu wjechał Janek. 

Tak, jego stosunek do mnie nadal się nie zmienił.

Kiedy w końcu raczył zauważyć moją obecność, zlustrował mnie kilkukrotnie wzrokiem.

- Co Ty tu robisz?-spytał bez wyrazu, nadal się na mnie gapiąc.

- Jak pewnie nie zauważyłeś, idę na wesele, na które Ty nie chciałeś się ze mną wybrać-odpowiedziałam. Tak, nadal chowałam do niego urazę.

-Filip idzie tam z Tobą z litości, wiesz?- prychnął. Jejku, jak ten człowiek mi ostatnimi czasy działa na nerwy..

-Przynajmniej ma na tyle kultury, żeby w ogóle iść- skrzyżowałam ręce.

- Janek, zostaw Lenkę w spokoju- wtrącił Florian śmiejąc się nerwowo, wróciwszy z kuchni ze szklanką wody. 

Jestem pewna, że przez moment nas podsłuchiwał, przecież wlanie wody do szklanki nie zajmuje aż tyle czasu.

Jan już miał ochotę dogryźć Florianowi, jednak w tym samym momencie pojawił się Filip, który był już ubrany w garnitur i gotowy do drogi.

- Hej Lenka, ślicznie wyglądasz-powiedział chłopak schodząc ze schodów.

-Dziękuję. Ty też wyglądasz dobrze-uśmiechnęłam się do bruneta.- To jak, idziemy?

- Oczywiście, wybacz, że musiałaś czekać..- Filip podszedł do stolika.- To prezent dla młodej pary? Jest ogromny, co Ty im kupiłaś Lena?!

- Też jestem ciekawy!- wtrącił Florek.

- O tym dowie się tylko para młoda. No dalej, jedźmy już bo się spóźnimy, a przed nami długa droga!

Filip wziął prezent w ręce i zaniósł go do bagażnika samochodu. Poszłam zaraz za nim, asekurując paczkę, aby przypadkiem nie uszkodziła się podczas drogi. Chwilę później pożegnaliśmy się z Florkiem i pojechaliśmy na wesele.

-Cieszę się, że mogę jechać z Tobą na to wesele- powiedziałam, gdy byliśmy już daleko od domu.

- Ja też się cieszę, że mnie zaprosiłaś-odrzekł chłopak.

- Naprawdę?-spytałam.

- No tak, a dlaczego by nie?-zdziwił się Filip.

- Janek powiedział, że idziesz tam ze mną tylko z litości..-powiedziałam smutno.

-Kłamał, bo jest zazdrosny i chce nam popsuć zabawę- odparł Filip. Po jego tonie głosu mogłam stwierdzić, że był pewien swoich słów.

- Dlaczego miałby być zazdrosny, skoro sam nie chciał ze mną iść, gdy go o to poprosiłam?- odpowiedziałam z lekkim wyrzutem w głosie, chociaż nie miałam zamiaru tak tego ujmować..

- On ma swój dziwny sposób myślenia, ale nie odmówił Ci dlatego, że Cię nie lubi czy coś.

- Więc jaki jest powód jego zachowania?-odpowiedziałam zdezorientowana. Ten człowiek to jedna wielka łamigłówka.

- Sama go o to zapytaj.

- On nie chce ze mną o tym rozmawiać! Co ja mówię, w ogóle nie odzywa się do mnie ani słowem, no chyba, że ma zamiar odpowiedzieć mi coś wrednego.

- Daj mu czas zrozumieć swoje zachowanie. On myśli, że postępuje dobrze raniąc siebie i innych..



Jest Wam żal Janka? A może jesteście na niego źli za to, jak się zachowuje?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro