Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

W poniedziałek Jaś czuł się znacznie lepiej. Byłam strasznie podekscytowana, bo w ten czwartek w końcu wyciągnę go z tego domu. Byłam świecie przekonana, że mój plan to najgenialniejszy pomysł na świecie i że Janek będzie zachwycony. Oczywiście wcześniej nie miałam zamiaru mówić mu o tym wszystkim, chociaż ciężko mi było trzymać język za zębami.

-Nadal nie wierzę, że jesteś taka szalona, że przyjechałaś tu w niedzielę o 2 w nocy-odezwał się Jan wyrywając mnie z transu.-I co Ty dziś taka podekscytowana?-uniósł brew.

-Umm a tak jakoś-odparłam melodyjnie.

-Tylko wariaci mają taki humor w poniedziałek rano-zdefiniował, a ja zaśmiałam się.

-Nikt nie mówił, że jestem w 100% normalna-wzruszyłam ramionami.

- Co jest powodem Twojej nadpobudliwości?

- Umm.. powiedzmy, że zorganizowałam nam małą "wycieczkę" na czwartek- mówiłam, próbując powstrzymać nadmierną ekscytację.

- "Nam"?- skrzyżował ręce i zmierzył mnie wzrokiem.- Nie mówiłem, że mam ochotę gdzieś wychodzić.

- Ty nigdy nie masz! Pójdziesz ze mną i koniec, nie pożałujesz, przysięgam!- zaczęłam go przekonywać. O nie, jego fochy w ogóle nie wchodzą w grę!

- No wiesz, z tym "pójściem" może być problem-przerzucił wzrok na wózek stojący obok łóżka, a ja tylko przewróciłam oczami.

- Zawsze musisz mnie łapać za słowa?

- Dokąd chcesz mnie wywieźć?-spytał, totalnie ignorując moje pytanie.

- Niespodzianka-powiedziałam tajemniczo.

- Cóż.. w takim razie nie jadę-skwitował.

- Gwarantuję, że będziesz zadowolony!-nalegałam.- Proszę, będę najszczęśliwszą osobą na świecie, jeżeli zgodzisz się ze mną pojechać!-spojrzałam na niego błagalnie. Nie ma opcji, żeby się z tego wywinął!

- Ugh. Jak chcesz-wzruszył ramionami zrezygnowany. Uradowana rzuciłam mu się na szyję, jednak po chwili zrozumiałam, co zrobiłam i gwałtownie się wycofałam, paląc przy tym cegłę.

-Sorki.. Dałam się za bardzo ponieść emocjom- podrapałam się po karku w geście zawstydzenia.- Lepiej już pójdę- dodałam szybko i jak poparzona wstałam z fotela, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Jeszcze zanim wyszłam, ostatni raz spojrzałam na Janka i mogłabym przysiąc, że na jego twarzy dostrzegłam chytry uśmieszek.

•••

Z niecierpliwością oczekiwałam czwartku, ale kiedy już nadszedł, w mojej głowie zaczęło rodzić się mnóstwo czarnych scenariuszy. Czy aby na pewno trafię tam, gdzie powinnam? A co, jeśli się zgubię!? Mocno zacisnęłam ręce na kierownicy, próbując skupić się na drodze.

-Czym się tak denerwujesz?-odezwał się nagle Janek, który tak właściwie milczał od naszego wyjazdu z domu.

-Aż tak to widać?-spytałam, nadal uważnie patrząc przed siebie.

-Jeśli mam być szczery, to tak. Ale hej, to chyba ja powinienem być zdenerwowany, w końcu nadal nie wiem, dokąd mnie wywozisz-zaśmiał się.

-Mówiłam Ci, że to niespodzianka!-powtórzyłam po raz setny w tym tygodniu. Janek westchnął.

-Wiesz, "niespodzianka" to niekoniecznie musi być coś dobrego. Pod tym słowem kryje się wiele rzeczy. Mówisz "niespodzianka", a tak naprawdę możesz chcieć mnie wywieść do lasu, okraść, zgwałcić..-wzruszył ramionami.

-No pewnie, o niczym innym nie marzę-przerwałam mu monolog.

-..albo zjeść!

-Spokojnie, nie wyglądasz zbyt apetycznie-stwierdziłam.

-Co Ty gadasz, jestem pyszny!!-oburzył się.

-Czyli jednak mam skręcić do lasu?- spojrzałam na niego ze złowieszczym uśmiechem.

-Wiesz co, zmieniłem zdanie, smakuję okropnie- chłopak skrzywił się i wyciągnął język, a ja roześmiałam się.

Jaś

-Ta rozmowa już dawno przestała bytować na naszym poziomie wiekowym-stwierdziła Lena, próbując się uspokoić po wcześniejszym wybuchu śmiechu- Nigdy Cię nie widziałam w tak dobrym humorze, co się z Tobą stało?

Ty się stałaś..

-Nic, po prostu fajnie mieć świadoność, że tym razem jadę gdzieś indziej, niż do lekarza-odparłem, wpatrując się w wielkie budynki za oknem.- Ale nadal nie wiem, gdzie?!

-Zaraz się dowiesz, już jesteśmy.

Lena zatrzymała samochód na parkingu przed wielką areną. To, co zobaczyłem przed soba sprawiło, że moje ręce zadrżały, a oczy prawie wyszły z orbit. Poczułem, jak serce bije mi dwa razy szybciej. Zaraz obok areny był wywieszony ogromny bilbord, z którego wynikało, że dzisiaj, dokładnie tutaj, za 25 miniut odbędzie się koncert mojego ulubionego zespołu-Coldplay.

-Niespodzianka!

:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro