Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział pierwszy

George jak zwykle wrócił do domu zmęczony. Odkąd przestał robić w branży kreskówkowej rozpaczliwie szukał jakiejkolwiek pracy. Na nieszczęście trafił do korpo.Ale dlaczego przestał robić kreskówki? Dzisiejsza młodzież wolała grać na komputerach, telefonach, i innych duperelach. Poza tym jak jakieś dziecko oglądało telewizor to oglądało anime. George pomyślał o czasach kiedy kreskówka o Bendy'm i jego przyjaciołach miała wielką popularność. W zamyśleniu nie zauważył leżącej na stole koperty.
      -Johnny to ty zostawiłeś na stole kopertę? -zawołał George do współlokatora.
-Nie!
George zamyślał się przez chwilę (George.exe przestał działać). Po jakimś czasie zdecydował otworzyć tą kopertę. Zaczął więc czytać.
,,Wygląda na to ,że te trzydzieści lat odkąd ze sobą pracowaliśmy nad kreskówkami szybko minęły , prawda?
Jeśli będziesz znowu w mieście odwiedź mój stary warsztat. Mam coś co muszę ci pokazać.
                            Twój najlepszy przyjaciel Joey Drew".
-A więc biorę urlop- powiedział George.

                                              ...
Joey mieszkał w Littleroot Town. Dalej robił kreskówki, ponieważ zawsze wiedział , że to jego powołanie. Zarabiał na tym marne grosze. George czasem przesyłał mu pieniądze ale zawsze (chociaż pisał mu, że nie musi) oddawał jego hajs. Teraz stał przed warsztatem Joey'ego. Wszedł tam i zamknął za sobą dzwi.
-Okej Joey zobaczmy co chcesz mi pokazać- powiedział.
Pomieszczenie wyglądało jakby zaraz miało się zapaść. Na podłodze było pełno plam z atramentu. Po całym pomieszczeniu były rozwieszone papierowe Bendy. Jego uśmiech(patrz rysunek poniżej)zawsze troszeczkę przerażał George'a. Deski były trochę starawe i gdy chodził całe pomieszczenie wypełniał dźwięk skrzypania. Pomyślał, że Joey może go nie słyszeć , więc ruszył więc na poszukiwanie go. Na jednej ścianie widniał napis z atramentu ,,Sny stają się prawdą"

Nie zważając na to uwagi poszedł dalej. Dalej zobaczył wielki napis nad dzwiami ,,Maszyna atramentu".
-A więc to jest ta maszyna - powiedział do siebie George - zobaczmy jak to odpalić.
Następnie wszedł do pomieszczenia obok. Była tam kartka na której było napisane ,,Aby uruchomić maszynę potrzebujesz :
Misia
Płyty
Klucz francuski
Atrament
Kółka mechanicznego
Książki
Gdy zbierzesz wszystkie przedmioty daj je na piedestały i włącz pompę."
-Okej- pomyślał- To będzie łatwe.
Wyszedł z pokoju i w miejscu gdy wcześniej nie było Bendy'iego z kartonu stał właśnie jak gdyby nigdy nic.
-Kto go tu postawił! - krzyknął.
I nagle go zobaczył. Pokój z takim jakby łożem na którym leżał Boris Wilk, który był przebity jakimiś metalowymi szponami.
-O mój boże Joey coś ty zrobił!
Minęły godziny zanim George zrobił to co było na kartce. W końcu szedł do Maszyny atramentu. Lecz wejście do tego pomieszczenia było zabarykadowane. Podszedł i nagke pohawił się on... Cały z atramentu , większy i straszniejszy Bendy spróbował chwycić George'a lecz ten uniknął ręki i krzyknął :
-Muszę stąd zwiewać!!!
Zaczął uciekać w kierunku wyjścia lecz podłoga pod nim się zawaliła. Znalazł się w dziwnym pomieszczeniu w którym atramentem było napisane ,,Twórca nasz okłamał".Jedynym wyjściem z tąd był stary szyb, który był zawalony deskami. Była tam na szczęście siekiera do ewakuacji. Gdy oczyścił szyb,wszedł do kolejnego pokoju. Był tam na ziemi pentagram i nagle George doznał wizji. Zobaczył jakieś dziwne krzesło i tego dziwnego Bendy'iego. I wtedy upadł na podłogę.....
        Ciąg dalszy zaniedługo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: