9. Bo dlaczego ktoś taki jak on miałby chcieć kogoś takiego jak ja?
Rowan
Nie gonił mnie, a ja byłam mu za to wdzięczna, bo potrzebowałam chwili z dala od niego. Wiedziałam, że im szybciej się rozstaniemy, tym bardziej ucieknę do typowych dla siebie myśli o tym jak bardzo chciałam być sobą, a w tym mieście nikogo to nie obchodziło.
Nie było dla mnie ważne, co poczułam, a czego nie poczułam tej nocy, było dla mnie ważne z czym to się wiązało.
Zamiast wrócić do domu, ruszyłam do Stelli, którą wczoraj zostawiłam na imprezie. Gdy zapukałam do jej drzwi, otworzył mi nie kto inny jak moja przyjaciółka ubrana jeszcze w piżamę.
– O hej – przywitała mnie z niemałym zaskoczeniem. – Przyszłaś mnie przeprosić za to, że mnie tam wczoraj zostawiłaś?
– Wysłałam ci wiadomość – przypomniałam.
– Wiem, ale i tak...
Nie była wcale zła. Wpuściła mnie do środka bez zawahania.
– Robię maraton Shreka, dołączysz?
Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. O niczym innym nie marzyłam.
Na jednym z foteli siedziała młodsza siostra Stelli, Diana, która energicznie mi pomachała.
Zawsze zazdrościłam jej tego, że ma siostrę. Diana była od nas o trzy lata młodsza i wiedziałam, że cokolwiek nie powiedziałabym Stelli i tak dotarłoby do niej.
Stanęłam za kanapą, gdy Stella już zdążyła usadowić się z powrotem pod kocem.
– Całowałam się z Beckhamem Rowem podczas gry w butelkę, a potem poszliśmy do łóżka.
Oznajmiłam im obu.
Stella podskoczyła na kanapie, a tym samym z niej spadła, robiąc fikołka, a Diana zaczęła chichotać.
– Co ty gadasz??!?! – krzyknęła Stella. – A co z Harrym i tymi całymi podchodami?!
– Harrym Coswelem? – dopytywała Diana. – Ależ on jest słodki!
Stella rzuciła w nią poduszką, a ja w końcu usiadłam obok przyjaciółki na kanapie.
– Powiedzieliśmy o tym Jacksonowi, a on nie uwierzył w te drugą część, a potem poszliśmy na śniadanie do PuffyPop, bo Beck nie umie w krótkie dystanse.
Stella otworzyła szeroko usta.
– To wszystko w mniej niż dwadzieścia cztery godziny?!
– O boże! Jackson się nie wkurzył? Co z niego za brat? – chichotała Diana.
Najlepszy.
– Gdy usiedliśmy w PuffyPop, złapła mnie za rękę, a wszyscy pytali gdzie jest Jackson i w ogóle nie widzieli nas jako pary – przyznałam. – To było straszne...
Nie płakałam.
Nigdy nie robiłam tego publicznie.
Opowiadałam to jak najbardziej surowo bez emocji.
Stella złapała mnie za ramię i za nie potrząsnęła.
– Co trzymanie Beckhama Rowe za rękę?!
Diana nigdy nie potrafiła ukryć, że miała na niego crusha.
Bo kto w tym mieście nie miał?
Ja.
Ale to dlatego, że nigdy nawet nie zwróciłam na niego uwagi.
Nigdy.
– Beck chce, żebyś była jego dziewczyną?! – wykrzyknęła Stella.
– Skąd mam wiedzieć? – odpowiedziałam zirytowana. – Dlaczego Jackson raz nie mógłby nie być idealny i zaprotestować?! Dlaczego raz mam wybór, którego nawet nie chcę?
Stella nie wiedziała, co odpowiedzieć, więc kontynuowałam.
– Beckham jest długodystansowcem i z jakiegoś powodu on też nie ma dziewczyn na jedną noc.
– Harry może i jest uroczy! Ale Beck? O boże! – Diana znów chichotała. – Zawróciłaś mu w głowie! Kto by pomyślał!
Teraz to ja rzuciłam w nią poduszką.
– Jak się z tym czujesz? – zapytała z troską w głosie Stella. – Bo to nie jest do ciebie podobne, ale to nie znaczy, że to coś złego.
Boże, kochałam ją, bo nigdy nie oczekiwała ode mnie, że będę kimś konkretnym, że mam spełniać jakąś normę.
Przytuliłam poduszkę do piersi.
– Nie chcę być dziewczyną hokeisty, bo nigdy nie zyskam własnej tożsamości, a nie mam tyle siły w sobie, aby być sobą i dziewczyną hokeisty. I ja wiem, że z tego nie musiałoby coś wyjść, równie dobrze mogłoby się skończyć tak szybko jak zaczęło. – Przewróciłam oczami, żeby podkreślić, że to nie było nic takiego chociaż to było kłamstwo.
– Mam pomysł, a gdybyś pozwoliła sobie czuć tak jak tej nocy?
Stella spojrzała na mnie wzrokiem pełnym troski.
Poczułam, że w kieszeni moich jeansów zawibrował telefon. Dając sobie chwilę na odpowiedź, wyciągnęłam go aby sprawdzić kto to.
Beckham: Dotarłaś do domu?
Beckham: Wszystko w porządku?
Beckham: Nie wiem, czy powinienem był cię gonić
Beckham: Ani jak się zachować
Beckham: Wiem, że tego nie planowałaś
Beckham: Ja też
Beckham: Nie wiem, co powiedzieć
Beckham: Daj mi proszę tylko znać, że wszystko ok
Pokazałam Stelli wiadomości od Beckhama. Diana krzyknęła, że też chce zobaczyć.
– On zawsze będzie hokeistą i przyjacielem twojego brata, a ty zawsze będziesz jedyną córką Cartera i ich siostrą, ale czy to definiuje jakim jesteś człowiekiem?
Wyrwałam jej telefon, bo miała racje.
To było za szybko.
Za dziwnie.
Ja: jest ok
Zawahałam się przez chwilę czy napisać coś jeszcze.
– Pójdę jutro na randkę z Harrym, bo czekałam na to całe wakacje – powiedziałam najpewniej jak umiałam. – A z Beckhamem nie wiem co zrobię.
– W sumie to wszystko wina Harry'ego, że zamiast cię pocałować to bawił się w podchody – zauważyła słusznie. – A Beckham zrobił to, co każdy marzy o tym, że zrobił koleś.
– O tak! Zakochał się od pierwszego wejrzenia! – dodała Diana.
To mnie przerażało.
Nie wierzyłam, że mógłby się zakochać, ale z kompletnego bycia mną niezainteresowanym chciał trzymać mnie publicznie za rękę.
To było za szybko.
Prawda?
Nie przywykłam do takiego zdecydowania.
Bo dlaczego ktoś taki jak on miałby chcieć kogoś takiego jak ja?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro