Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.Bestia się nudzi

Fleur Delacour siedziała, ze znajomymi w pawilonie i śmiała się lekko z żartu opowiedzianego przez Vivienne. Blondynka obracała się w towarzystwie wili i pół willi, a wraz z nimi parę największych przystojniaków ze szkoły.
– Ciekawe które dziecko pojedzie z nami do Hogwartu – rzucił luźno Luka, przesuwając palcami po swoich lśniących blond włosach. Agrest uważany był za jednego z najprzystojniejszych chłopaków Akademii Beauxbatons, co bezproblemowo wykorzystywał, flirtując z każdą napotkana dziewczyną. Chciał wziąć udział w Turnieju nie ze względu na pieniądze, lecz ze względu na sławę jaką by zdobył. Mówili by o nim wszyscy czarodzieje w Europie i może nawet by dostał propozycje pracy w Ministerstwie.
– Jakiś kujonek pewnie. A co? Liczysz na kogoś konkretnego? – zaśmiała się Viv, na co Luka posłał jej zirytowane spojrzenie. Fleur niestety miała pewien typ, który mógł znaleźć się jako obserwator w Hogwarcie.
– A może ta nowa? Podobno zagięła Cesaire, a to nie lada wyczyn jak wiemy – stwierdziła Camilla Simon, mówiąc na głos myśli Fleur. Blondynka również miala na myśli de Ligne. Ivette może zrobiła na niej dosyć słabe wrażenie, jeżeli chodzi o charakter, ale wydała się Francuzce bardzo inteligentna.
– O wilku mowa – mruknął Francis wskazując troję uczniów, którzy właśnie weszli na patio. Białowłosej dziewczynie towarzyszyło dwóch chłopaków ze starszej klasy, ale widać było, że Ivette jest obojętnie nastawiona do ich obecności.
– Czego Charles i jego przydupas chcą od niej? – zapytał Gabriel, unosząc brwi. Byl członkiem wyższej  francuskiej szlachty, więc nie podobało mu się, że jedna z de Ligne zadaje się z klasą niższą.
– Ivette! Chodź usiądź z nami! – Fleur zawołała zielonooka, która lekko obróciła głowę w jej stronę i oceniając towarzystwo blondynki, zignorowała zaproszenie, siadając na drugim końcu patio. Nie miała ochoty na nawiązywaniu jakichkolwiek kontaktów z uczniami Akademii. Nie miała takiego obowiązku, a do tego zamierzała tu zostać jeszcze przez tylko dwa tygodnie.
– Szkolna elita zaprasza, a ty odmawiasz. Dziwna jesteś – stwierdził Charles, siadając obok de Ligne na ławce. Białowłosa nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać z chłopakiem oraz z jego pachołkiem, ale Laurent uczepił się jej jak rzep psiego ogona. Na nic nie zdawały się próby ignorowania go, dosadne kazanie mu się odpierdolić. Nie wchodził tylko do jej sypialni, ale na Merlina. Ile można siedzieć w jednym pokoju! Lagerta musiała opanować jakiś sposób przemieszczania się po Akademii, aby być niewidoczna dla uczniów. Ułatwiłoby jej to znacznie pracę, bo bez Charlesa powstrzymywałaby się znacznie prościej.
– Ty jesteś dziwny, bo jesteś w ostatniej klasie, a przyczepiłeś się do piątoklasistki. Czy to nie jest jebnięte? Jeżeli w trybie natychmiastowym nie zostawisz mnie w spokoju, porozmawiam sobie z Maxime, a jak wiesz dyrektorce bardzo, ale to bardzo zależy na moim samopoczuciu – zielonooka wysunęła ostateczne argumenty, widząc w chłopaku idealną podporę to późniejszego przeniesienia się do Hogwartu. Irytujący uczniowie pozwolą jej opuścić Akademię bez wcześniejszego niszczenia reputacji Olimpii, co byłoby bardzo na rękę Legionowi. Wprawdzie pół olbrzymka była tylko narzędziem, jedną z wielu marionetek, które można było zawsze zastąpić, to Maxime miała już jednak pozycje i nikt nie musiał się piąć z samego dołu, aby sprostać oczekiwania Szalonego Króla. To było dużo prostsze, a jak wszyscy wiedzą, nie wolno wykonywać zbędnych ruchów.

Zabawa w przykładną uczennicę, zgodnie z oczekiwaniami, znudziła Bellonę w ciągu tygodnia. Tak naprawdę miała dość tego zajęcia po dwóch dniach, ale przez pięć kolejnych wprawiała nauczycieli w osłupienie swoją wiedzą. Ivette de Ligne uchodziła za najzdolneijsza uczennicę w szkole i wielu nauczycieli uważało ją za faworytkę konkursu, który miał się odbyć w kolejnym tygodniu  Lagerta ustaliła już z Olimpia jak będzie przebiegać konkurs i na czym będą polegały zadania, więc wszystko już było przygotowane. Gelbero zapoznała się z zadaniami i nieomal zaśmiała się dyrektorce w twarz, widząc żałosny poziom reprezentowany przez konkurs. Bellona wiedziała, że zawody były przeznaczone dla klas od pierwszej do siódmej i zawierały najróżniejsze pytania na różnym poziomie, ale dla Gelbero były one nawet zbyt łatwe. Białowłosa miała świadomość, że uczniowie nie dorównują jej wiedzą. Dla prawdziwego, młodego czarodzieja te zadanie były ekstremalne i trudne, więc Bellona wątpiła czy ktoś uzyska wynik wyższy niż osiemdziesiąt procent. Zielonooka bawiły dzieciaki, które pilnie uczyły się w bibliotekę czy też na patio, mając nadzieję, że pojadą do Hogwartu. Pełnoletni uczniowie również podzielali jej rozbawienie, ale nie z tego samego powodu. Oni  jechali do Szkocji, więc mieli gdzieś głupi konkursik dla dzieciaczków.

Lagerta była znudzona, a to był najgorszy scenariusz dla jej otoczenia. Bestia nie może długo pozostać w bezruchu. Bestia szuka rozrywki, a słowne utarczki z uczniami nie satysfakcjonowały Bellony. Łaknęła krwi, a naprzykrzający się jej lalusie, próbujący ją poderwać, tylko wzmagali to pragnienie. Lagerta musiała udać się na łowy, a jej dobry przyjaciel doskonale o tym wiedział.
– Lari! – Lio wyskoczył zza drzwi szafy, na Bellonę, która właśnie zamknęła za sobą drzwi do sypialni. Kobieta uśmiechnęła się szeroko, ściągając naszyjnik z szyi i już po chwili obejmowała zawieszonego na niej Jarriego.
– Cześć, młody. Co cię tu przywiało, śmieszku – zapytała białowłosa, odczepiając od siebie przyjaciela i ruszyła do stolika nocnego po papierosy.
– Chyba się cieszysz na mój widok, Lari. Nudzi mi się i tobie też. Chodźmy się razem pobawić! – zaproponował Lionel i wskoczył na łóżko dziewczyny. Leżąc na brzuchu, podparł brodę na obu dłoniach i machał nogami jak dziecko. Wpatrywał się w przyjaciółkę, która podeszła do okna, paląc papierosa. Jarri był kurewsko inteligentny i idealnie wybrał moment na rozrywkę dla Belony. Doskonale wiedział, że kobieta męczyła się w tej szkole, ale prawie czterysta lat wcześniej złożyła przysięgę, której nie mogła złamać. Lagerta zrobiłaby wszystko, żeby chronić  Dragana przed innymi,a szczególnie przed nim samym.
Lionel podbiegł do dziewczyny i złapał ją za obie ręce.
– Chodźmy, chodźmy, chodźmy! – zawołał, podskakując i pociągnął Gelbero w kierunku drzwi, chcąc już iść na polowanie. Lagerta gwałtownie się zatrzymała i wskazała na swoje landrynkowe ubranie, mówiąc, że musi się przebrać. Podeszła do swojej szafy i odsunęła wieszaki z szkolnymi ciuchami i otworzyła drugie dno szafy. Bellona na właśnie takie akcje zostawiła jeden swój strój bojowy w szkole. Zdjeła pastelowe ubrania, zupełnie nie przejmując się czekającym na nią Lio. Traktowała blondyna raczej jak młodszego brata, wiec nie miała obiekcj przed przebieraniem się przy nim. Założy czarne, wojskowe spodnie i czarny, przylegający top z długim rękawem. Na nogi wlozyla ciężkie buty I nasunęła na twarz czarna maskę chirurgiczna. Jej włosy od razu zmieniły kolor na fioletowy, q dziewczyna wyjęła ze stolika broń i powkładała ją na swojej miejsca w stroju.
– Czas na show – zaśmiała zaśmiała dziewczyna I deportowała oboje daleko, daleko od Francji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro