Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.Ploteczki

– Możesz mi to wyjaśnić? – warknął Dragan, który złapał Lagerte za dłoń i zaciągnął do swojego gabinetu. Bellona wracała z rozmowy z Maxime i została na chwilę sama, aby zostać od razu porwana.
– No nie wiem. Kojarzysz może takie spotkanko paręset lat temu? A kojarzysz obietnice? Strażniczka Paktu i tym podobne pierdolenie ?– zaśmiała się kobieta, rozglądając się po gabinecie czarnowłosego. Wiedziała, że ta rozmowa będzie trudna, więc próbowała jak najbardziej rozbawić Dragan, aby podszedł do niej łagodnie. – I co to za szmelc? – dodała, wskazując obleśny gobelin and drzwiami. Dragan westchnął ciężko i usiadł za biurkiem, a po chwili do gabinetu wpadł Marco.
– Co ona tu kurwa robi? – warknął Strażnik wskazując palcem na kobietę, a białowłosa zaśmiała się, zdejmując naszyjnik z szyi.
– Na razie nie mogę ci powiedzieć, misiu kolorowy, ale powiedzmy, że ma to związek z moim małym problemem  – odpowiedział wymijająco Dragan wskazując dyskretnie palcem na swoją pierś , a do środka wpadła Lady Crown w biegu wracając do dorosłej postaci. Lagerta pochyliła głowę, ale Vallerin nie zatrzymała się tylko mocno objęła białowłosą.
– Powinnam ci łeb ukręcić, Lari. Wiesz ja się bałam? Tylko informacje od Dragana mnie przekonały, że gdzieś tam żyjesz i masz co robić. Martwiłam się. Cieszę się, że wróciłaś – wyszeptała ognisotowlosa, a Lagerta odruchowo oddała uścisk. W sumie, nie zdziwiło jej zachowanie Lady Crown. Ona zawsze była wyrozumiała. Nie ganiła jej za brak wieści, czy brak odwiedzin. Ona się cieszyła z jej powrotu. Vallerin oferowała dom, a w którym zawsze będą na ciebie czekać i cieszyć się jak wrócisz.
– Wybacz, nie chciałam cię zranić  – przeprosiła, a Lady złapała ją za oba policzki, szczypiąc lekko.
– Nie powinnaś się obwiniać. Miałaś się powody, aby urwać kontakt i tego się trzymajmy – Vallerin się uśmiechnęła, a Bellona spuściła zawstydzona głowę. To była jej wina i ona doskonale o tym wiedziała

Białowłosa dziewczyna zbiegła po schodach do salonu i posłała Lady szeroki uśmiech.
– Dzień dobry, Vallerin – zwróciła zwróciła do gospodyni, która czytała książkę na kanapie. Ognistowłosa uśmiechnęła się do Lagerty i wskazała jej miejsce obok siebie, zamykając książkę. Gelbero przyjechała  do niej na tydzień, aby spędzić  z nią trochę czasu przed ważna misją na zachodzie Azji. Miała wyjechać na trzy miesiące i przed wyjazdem chciała posiedzieć trochę ze swoją jedyną przyjaciółką.
– Dragan wpadnie dzisiaj wieczorem, więc zobaczysz go przed wyjazdem – wspomniała Lady, a Bellona uśmiechnęła się szeroko. Szalony Król... jej przełożony z którym się widywała na co dzień, a teraz miała tego debila nie słuchać przez najbliższe parę miesięcy.
Nagle białowłosa uniosła swoją rękę i zatopiła w niej paznokcie na jakieś dwa centymetry. Vallerin krzyknęła, gdy czarna mgła spowiła ciało dziewczyny I uniosła ją do góry.
– Wszystko będzie dobrze, Lagerto!– zawołała i spróbowała antymagii na mgle wokół Gelebro. Krzyknęła, gdy w jej kierunku poleciało ostrze i rozorało jej lewe ramię. Z rany pociekła krew, a oszołomiona Lady upadła na ziemię. Nagle mgła zniknęła, a Bellona obudziła obudziła z transu. Zobaczyła przerażoną Vallerin, trzymająca się za ramię, a z pomiędzy jej palców ciekła krew.
– Co ja  zrobiłam... – wyszeptała Lagerta i wybiegła z rezydencji.

Ivette wyszła na zamkowe Błonia i wiedziona zwyczajem usiadła na rozłożonej na trawie bluzie. Potrzebowała chwili oddechu od uczniów, którzy nieprzerwanie zawracali jej głowę, wciągając w płytkie konwersacje. Wkurwiał ją ten zamek i wkurwiały ją te nieświadome, zadufane w sobie dzieciaki, które poza Hogwartem świata nie widziały . Młodzi, prawie dorośli czarodzieje żyli w błogiej nieświadomości chronieni przed brutalnym światem rzeczywistym. Lagerta nie rozumiała idei okrywania uczniów taką ochronna pelerynka. Powinni być gotowi, aby zmierzyć się ze światem, a te łamagi nie byłyby w stanie same sobie dnia zorganizować..
– Hej Ivette – do de Ligne dosiadła się panna Dumbledore wraz ze swoimi znajomymi. Bellona cieszyła się z obecności Vallerin, ale pozostali nie napawali jej szczególnym entuzjazmem. Białowłosa zdawała sobie sprawę ze swojej atrakcyjności, ale Malfoy i Zabini wpatrujący w nią jak sroka w  kość, co najmniej ją irytowali.
– Cześć Galii. Blaise, Draco – Ivette objęła ognistowłosą, a w kierunku pozostałych Ślizgonów ograniczyła się jedynie do skinięcia głową.
– Dziadek poprosił mnie, abym oprowadzisz cię trochę po szkole, abyś się trochę zapoznała z miejscem w którym będziesz mieszkać do końca semestru – powiedziała dziewczyna, a zielonooka uśmiechnęła się słysząc jak Lady kłamie bez mrugnięcia okiem. Wersja przedstawiona Vallerin mówiła o konieczności pilnowania Dragana przez więcej niż jedną osobę, a do tego konspiracja jako uczennica dawała mnóstwo dodatkowych możliwości, które mogły się przydać Legionowi. Lagerta wprowadziła oboje w wymyślone przez Lio zawirowania, aby Ivette została uczniem Hogwartu, a nie słysząc sprzeciwu, zatwierdziła plan.
– To świetny pomysł. Chłopcy. Sprawdźcie czy was nie ma gdzie indziej. Mam ochotę na babski wypad – Ivette uśmiechnęła się ironicznie do Ślizgonów i wstała, łapiąc za dłoń pannę Dumbledore. Rudowłosa uśmiechnęła się lekko i podążyła śladem de Ligne, zostawiając zakłopotanych chłopców na Błoniach.
– Nie musiałaś tak ostro, Lars – zaśmiała się cicho Vallerin, gdy same szły korytarzem w kierunku lochów. Wycieczka krajoznawcza była całkowicie zbędna, ale przyjaciółki chciały spędzić trochę czasu razem. Nie musiały toczyć jakiś konwersacji na wzniosłe tematy. Lagerta tęskniła za ich plotkami i właśnie to chciała wyciągnąć od Lady Crown. Jako dowódczyni jednostki likwidacyjnej miała już przyjemność poznać Sargassa, ale pełną wersję chciała usłyszeć właśnie od Erin.
Ślizgoni nie mieli nic przeciwko obecności Ivette w ich Pokoju Wspólnym, a nawet wręcz przeciwnie. Chłopcy z drużyny dosyć...nachalnie próbowali zapoznać się z białowłosą. Flint z jego bandą debili zgarnęli ich obok samego wejścia i zaciągnęli na kanapę, ignorując ciche protesty Galli. Zawodnicy właśnie chełpili się swoimi sukcesami z poprzedniego sezonu, a ognistowłosa obserwowała stopniowo wzrastającą złość białowłosej. Spodziewała się wybuchu w przeciągu paru sekund.
– To bardzo ciekawe, ale jakbyście nie zauważyli zamierzałam porozmawiać z koleżanką. Sama. W jej pokoju. Jak będę chciałą posiedzieć sobie z banda pajaców, to dam znać. Na razie – powiedziała, wprawiając Ślizgonów w osłupienie i wstała z kanapy, ruszając w kierunku schodów do damskiego dormitorium. Gallatea obróciła się jeszcze, wzruszając ramionami do chłopaków, a potem szybko dogoniła zielonooką.
– Jak Dragan to wytrzymuje – westchnęła dziewczyna, rzucając się na łóżko Gallatei. Vallerin wróciła do swojej postaci, a Bellona idąc jej przykładem zdjęła swój naszyjnik. Wszystkie blizny i tatuaże wróciły na swoje miejsce,  Lady Crown zbliżyła się do niej zafascynowana. Wiele blizn i tatuaży powstało przez ostatnie dwadzieścia lat, więc Erin nigdy ich nie widziała. Złapała Bellonę za obie ręce i zaczęła się dokładnie im przyglądać. Blizny po gaszeniu papierosów na rękach, nacięciach i kolejne tatuaże symbolizujące ofiary oraz sukcesy.
– Dużo się działo jak widzę. Nawet nadziałaś kogoś na pal w Puerto Rico? – zaśmiała się Lady, wskazując jeden z tatuaży na przedramieniu białowłosej.
– Tak, ale teraz opowiadaj. Sargassa znam tylko od strony służbowej, a chce wiedzieć więcej o twoim chłopaku – powiedziała kobieta i położyła się na brzuchu, opierając brodę na splecionych dłoniach. Vallerin zaśmiała się głośno, ale usiadła obok przyjaciółki i zaczęła opisywać całą swoją relację z Syriuszem. Lagerta słuchała uważnie, nie chcąc przegapić żadnego szczegółu i bardzo cieszyła się z szczęścia przyjaciółki, ale w głebi duszy trochę jej zazdrościła. Mimo wieku, Bellona nigdy nie była w stałym związku. Wszyscy jej relacje były raczej krótkotrwałe i nie miały w sobie żadnych uczuć, poza pożądaniem. Białowłosa czuła się samowystarczalna i gdy od czasu do czasu potrzebowała bliskości, wybierała się do klubu. Lady Crown zauważyła lekki smutek w zielonych oczach przyjaciółki i od razu odgadła przyczynę. Objęła ramionami Gelbero przyciągając ją do siebie, a białowłosa lekko odwzajemniła uścisk
– Cieszę się twoim szczęściem, Erin – powiedziała uśmiechając się szczerze, a ognistowłosa spojrzała na nią ze zrozumieniem. Gelbero nie był zwolenniczką wyrażania swoich uczuć i preferowała raczej skrytość, nawet przed najbliższymi. Vallerin szanowała jej sposób bycia, a Lagerta właśnie to kochała w swojej przyjaciółce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro