Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Happiest man on earth

Ogólny zarys fabuły : Bellamy i Clarke są razem i mają 3 - letniego synka. Nadal znajdują się w bunkrze ;)
*UWAGA CUKRZYCA ALERT*

Bellamy siedział na łóżku i czekał aż jego syn umyje zęby, żeby mógł ułożyć go do snu a także samemu zaznać odpoczynku. Normalnie młody o tej porze - a było już wyjątkowo późno - dawno śpi ale tego wieczoru postanowił wyjątkowo wykorzystać nieobecność jego matki i posiedzieć nieco dłużej. Clarke zawsze wyganiała go szybko spać a los chciał, że tego wieczoru miała dużo pracy w skrzydle medycznym i właściwie niewiadomo było, o której wróci.

Brunet uśmiechnął się do siebie pod nosem. Czasami wciąż miał problem by uwierzyć jakim szczęściarzem był. Kobieta, którą kochał od tak dawna - odwzajemniła jego miłość. Stało się to mniej więcej miesiąc po zamknięciu drzwi bunkra. A trochę ponad rok później na świat przyszło drugie największe szczęście Bellamy'ego. Ich syn - Jake. Teraz miał już 3 lata a Bellamy wciąż zadawał sobie pytanie czym sobie zasłużył na tyle szczęścia w swoim życiu. Czuł się jak najszczęśliwszy człowiek na Ziemi.

Drzwi od łazienki zaskrzypiały cicho i ze środka leniwym krokiem wyszedł Jake. Chłopiec w większości swój wygląd zdecydowanie odziedziczył po ojcu. Miał brązowe, kręcone włosy i buzię pokrytą piegami. Rysy twarzy też miał bardzo podobne do Bellamy'ego. Oczy natomiast odziedziczył po Clarke. Miały ten sam piękny odcień błękitu. Można by się w nie wpatrywać godzinami.

Jake miał minę jakby szedł conajmniej na ścięcie i Bellamy nieco się o niego zaniepokoił "Co masz taką minę młody? Coś się stało?" - zapytał ze szczerą troską w głosie. "Nie chcę iść jeszcze spać." - mówiąc to zrobił z ust 'podkówkę' i jego słynne 'oczy szczeniaczka'. Skubany nauczył się tego od swojego ojca, który często wykorzystywał te same triki w stosunku do Clarke. Bellamy prawie ugiął się pod tą słodkością. Prawie. Zmierzwił mu włosy i odparł "Nie ma mowy Jake. Wiesz, że mamusia nie lubi kiedy chodzisz późno spać. No i to mnie by się oberwało a nie tobie. Chcesz żeby tacie się oberwało?" "Nie." - odparł tylko Jake zrezygnowanym głosem i szukając nogami po posadzce udał się do swojego łóżka. Bellamy również miał się już położyć ale usłyszał cichy głosik z drugiego końca pokoju "Tato opowiesz mi bajkę?" Bellamy zawahał się przez moment. Bajkę? Ale jaką? Nie znam żadnych. Co jeśli nie umiem opowiadać bajek? - te wszystkie myśli przewinęły się przez jego głowę w ułamku sekundy i zanim zdążył przemyśleć co mówi odpowiedział "Jasne."

Bellamy wstał ze swojego łóżka i przeniósł się na posłanie Jake'a. Chłopiec wtulił się w swojego tatę układając małą główkę na jego klatce piersiowej. Bellamy szybko przeszukał umysł w poszukiwaniu jakiegokolwiek wydarzenia ze swojego życia, które mógłby przemienić w bajkę albo cokolwiek co chłopiec chciałby usłyszeć.

"Dawno dawno temu" - zaczął niepewnie Bellamy.  Tak się zaczyna bajki prawda? Jake wydawał się nie protestować więc brunet kontynuował "Byli sobie książę i księżniczka. Gdy się poznali byli śmiertelnymi wrogami, nie potrafili się dogadać. Ale z czasem, udało im się osiągnąć porozumienie, polubili się a następnie zaprzyjaźnili. Ale książę na tym nie poprzestał. Wkrótce zakochał się w księżniczce mimo, że nie powinien." "Dlaczego nie powinien?" - wtrącił Jake. "Myślałem, że możemy kochać kogo chcemy i nikt nie może nam tego zakazać. Tak mi zawsze mówisz." "To prawda." - potwierdził Bellamy. "Ale sprawa między nimi była nieco.. skomplikowana. Bo widzisz księżniczka nie kochała księcia w ten sam sposób co on ją. Książę bardzo cierpiał przez to ale nie powiedział księżniczce jak się czuł." "Ale powinno się mówić o swoich uczuciach! Ty i mama ciągle mi to powtarzacie. Ten książę chyba nie był zbyt bystry." - przerwał ponownie Jake. Bellamy roześmiał się. Jego syn miał rację, książę faktycznie był czasami idiotą. Ale wtedy jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy. "Masz rację młody, książę nie był bystrzachą. Na czym to ja.. A tak. No więc książę i księżniczka żyli sobie razem w przyjaźni, aż pewnego dnia księżniczka odeszła. Zostawiła księcia i wszystkich swoich przyjaciół z powodów, o których można by było mówić godzinami ale nie o to chodzi w tej historii. No i po trzech miesiącach od odejścia księżniczki, niestety wpadła ona w tarapaty. Mianowicie została porwana przez pewnego człowieka. Wydawał on się być zły na początku ale tak naprawdę taki nie był." "Ale przecież porwał księżniczkę! Dobrzy ludzie nie robią takich rzeczy!" - zaprotestował Jake. "Masz rację. Ale ten człowiek - który miał na imię Roan - nie był zły. Porwał księżniczkę, ponieważ ktoś kazał mu to zrobić. Roan.. Był dobrym człowiekiem. Zaufaj mi." Bellamy zrobił chwilową pauzę. Myślenie o Roanie wciąż bolało. Nie zasłużył na śmierć. Bellamy westchnął. Przynajmniej zginął honorowo, w walce. Jak przystało na wojownika. - pomyślał.

Bellamy wrócił do opowieści "No więc gdy tylko książę dowiedział się, że jego księżniczka jest w opałach natychmiast ruszył na pomoc. Nie wahał się ani sekundy." Bellamy zawahał się na moment. Ta historia w rzeczywistości nie kończyła się tak jakby tego chciał. Zacisnął pięści na wspomnienie. Postanowił ją nieco ubarwić i zmienić zakończenie na właściwe. Na takie jakiego chciał. Na takie, które nie sprawiło by mu tyle cierpienia i zamartwiania się o Clarke. O jego ukochaną, jego Księżniczkę. Bellamy kontynuował "Księciu udało się uratować jego księżniczkę. Przypłacił to poważną raną na nodze ale udało się. Po tych wydarzeniach księżniczka wyznała księciu, że go kocha, i że nie może już tego dłużej ukrywać. Książę nigdy nie był bardziej szczęśliwy niż w tamtej chwili. Wyznał księżniczce, że on również ją kocha i to od dawna na co księżniczka odparła, że książę jest idiotą i powinien był wcześniej to powiedzieć." "Mówiłem.." - westchnął Jake cicho. Bellamy zachichotał. "No i jak to przystało na porządną bajkę, książę i księżniczka żyli razem długo i szczęśliwie. Mieli razem nawet małego urwisa, który nie lubił się kłaść do łóżka zbyt wcześnie." Bellamy ponownie zmierzwił Jake'owi i tak wiecznie poplątane i nie ułożone włosy. Chłopiec nie odezwał się więcej. Bellamy założył, że udało mu się wreszcie zasnąć więc wyplątał się z objęć syna, ostrożnie tak aby go nie obudzić. Przykrył go starannie kołdrą i udał się w kierunku własnego łóżka. Żałował, że nie było w nim Clarke. Zasypiał znacznie lepiej gdy ona była obok. Funkcjonował lepiej. Wszystko było po prostu 'lepiej', gdy Clarke była u jego boku.

Bellamy westchnął cicho, zgasił światło i położył się do łóżka. Niewiele później usłyszał Jake'a "Wiem, że ty byłeś księciem a mama księżniczką." Bellamy znieruchomiał. Skąd u diabła? "Mama opowiadała mi tą historię. Ale przynajmniej postarałeś się i zmieniłeś zakończenie." - powiedział Jake z westchnięciem a następnie spowrotem zamilknął. Bellamy roześmiał się pod nosem. Wygląda na to, że będę musiał wymyślać własne historie. I z tą myślą zapadł w sen.

Clarke weszła po cichu do pokoju starając się nikogo nie obudzić. Spędziła w skrzydle szpitalnym niemal całą noc i była wykończona. Nie miała siły by chociażby przebrać się w pidżamę więc położyła się obok Bellamy'ego ściągając jedynie buty. Mimo, że Clarke bardzo się starała chłopak i tak zbudził się gdy ta weszła do łóżka. Bellamy natychmiast przygarnął Clarke do siebie i mocno przytulił. "Cześć Księżniczko." - wymamrotał sennie i ucałował ją czule w czoło. Clarke uśmiechnęła się do siebie. "Nasz syn jest zdecydowanie zbyt mądry jak na swój wiek." Zanim Clarke zdążyła spytać Bellamy'ego co miał na myśli ten zdążył spowrotem zapaść w sen. Blondynka postanowiła, że nie będzie go budzić i zapyta go o to rano. Wtuliła się jeszcze mocniej w ukochanego i zasnęła szybko z uśmiechem na ustach.

~ Koniec~

Heloł ic mi egen! Ponownie dedykuję shota mojej cudownej konfie a w szczególności Kasi, która podsunęła mi ten pomysł ❤ kocham was wszystkie! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro