Wyglądasz Jakbyś Wpadł Pod Kosiarkę
-Muszę iść do fryzjera - odzywa się chłopak i przeczesuje swoje włosy dłonią.
Patrzę na niego i bez zastanowienia skręcam w dobrze znaną mi uliczkę.
-Mi też by się przydało- stwierdzam- Zawsze mam trochę krótsze włosy i te zaczynają mnie już denerwować. Są za długie jak dla mnie.
-Są piękne- mówi znienacka i zaczyna bawić się moim kosmykiem, a ja delikatnie się rumienię.
-Dziękuję- odpowiadam lekko zdziwiona i speszona- Twoja grzywa też jest niczego sobie, ale skoro chcesz ją przyciąć to zapraszam za mną.
Wychodzę z samochodu i delikatnie zamykam za sobą drzwi. Nicolas wyskakuje chwilę później i szybko mnie dogania.
-Pewnie nas nie przyjmą - zaczyna i wzdycha ponuro - Trzeba się zapisywać na wsi, a dopiero co w tak wielkim mieście. Wiesz jak długo czekałem żeby dostać się do fryzjera? Dwa pieprzone miesiące.
-Ty chyba dalej nie czaisz, że przyjmą nas od ręki wszędzie.
Wchodzę do salonu, a kobieta z recepcji patrzy się w moią stronę i na chwilę nietuchomiejeje, ale zaraz potem uśmiecha się przyjaźnie.
Wygląda na miłą, ale może zachowywać się tak że względu na mnie.
-Dzień dobry pani Martin - wita mnie recepcjonistka- Teraz mamy zajęte wszystkie fotele, ale wciśniemy panią za chwilkę. Dobrze?
Stresuje się i wpada w słowotok. Nie powinna się bać aż tak bardzo, bo wszyscy bardzo dobrze wiedzą że nie zabijam niewinnych.
Niszczę tylko potworów.
-Oczywiście - odpowiadam i posyłam w jej stronę miły uśmiech - A mojego kolegę też gdzieś wciśniemy?
Szturcham ramieniem Wilsona, żeby wprowadzić nieco luźniejszą atmosferę.
-Zobaczymy co da się zrobić - odpowiada i sprawdza grafik - Pan może iść teraz na zaplecze, koleżanka ma przerwę śniadaniową to szybko go obetnie, a pani może zaraz usiąść na fotelu.
-Niech koleżanka na spokojnie zje i odpocznie - oznajmiam przyjaźnie - My możemy poczekać.
-A zrobić państwu coś do picia albo jedzenia? - pyta uprzejmie.
-Podziękujemy - odpowiadam i siadam na kanapie w poczekalni.
Chłopak podąża moim śladem i zajmuje miejsce obok mnie.
Kanpa jest nieduża, ale bez problemu się na niej mieścimy.
-Wszyscy cię tu znają? - pyta Wilson
-Znają moje nazwisko, ale osobiście nie. W tym salonie to wyjątek, bo przychodzę tu dosyć często.
-Przyzwyczaiłaś się do tego prawda?
-Przyzwyczaiłam - kiwam głową i dodaje - Ale czasami tęsknię za takim normalnym życiem. Na przykład za takim zwyczajnym czekaniem w kolejce u fryzjera, albo specjalnym zwalnianiem przed policją.
-Faktycznie trochę przekichane to życie.
-Ale kocham je. Nie wyobrażam sobie robić teraz coś zupełnie innego.
- W podstawówce nigdy bym nie pomyślał, że to ty będziesz siedzieć w takim świecie. Stawiałbym na Thomasa.
Prycham rozbawiona i uśmiecham się.
Faktycznie Thom to był taki ze gagatek.
Doskonale go pamiętam.
-Chyba nikt by nie pomyślał, że spokojna Hols będzie w przyszłości się ścigać, zabijać ludzi, handlować dragami i chodzić na walki - odpowiadam.
-Do niedawna nie uwierzyłbym w to- kręci głową jakby w zamyśleniu.
-Widzisz jak wszystko szybko się zmienia - mówię - Teraz zapierdalasz autem po New Yorku razem z capo, którą znasz ze szkoły.
-To aż dziwnie brzmi.
-Ale to prawda.
-Przepraszam, że przerywam, ale jedna osoba może już usiąść - przeszkadza nam jedna z fryzjerek.
Już mam zamiar się odezwać, ale wcina mi się mój towarzysz.
-Idź - mówi Nicolas - Mi pewnie zajmie to krócej.
-Dobra - kiwam głową i wstaje.
Idę za niską kobietą i po chwili zajmuje miejsce na czarnym fotelu. Brunetka staje za mną i zaczyna myć moje włosy.
Robi to delikatnie i precyzyjnie. Widać, że zna się na swojej pracy i lubi to co robi.
-Co chciałaby pani zrobić z włoskami? - pyta.
-Tak jak zwykle podciąć końcówki - odpowiadam miło.
-No to zabieram się do pracy - odpowiada dziewczyna i do końca swojej pracy zagaduje mnie na niezobowiązujące tematy.
Rozmawiam z nią, bo często tu przychodzę, a nie chcę żeby pamiętali mnie jako gburowtą paniusie. W między czasie widzę, że Nicolas też siedzi już na fotelu.
Ciekawe jaki jebnie sobie fryz.
Fryzjerka kończy obcinać moje włosy i zaczyna je stylizować. Robi to szybko i już po kilku minutach widzę efekt końcowy.
Nie powiem jest różnica.
Wyglądam o wiele lepiej.
Zdecydowanie.
-I jak się pani podoba? - pyta uśmiechnięta fryzjerka.
-No jest różnica - mówię zachwycona i pochylam się w stronę lustra- Piękna robota.
-Dziękuję - mówi kobieta.
Wstaję z fotela i podchodzę do niej. Wciskam w jej rękę plik dolarów i wejściówkę do jednego z naszych klubów nocnych.
Tak.
Też prowadzimy kluby nocne, bo tam nasi dilerzy mogą łatwo sprzedać towar.
-Nie trzeba... - zaczyna pospiesznie i próbuje oddać mi przedmioty, ale jej przerywam.
-Zapłać za mnie, a reszta jest dla ciebie - posyłam jej uśmiech.
-Dziękuję- duka i chowa rzeczy do czarnego fartuszka.
Podchodzę do fryzjerki, która obcinała Nicka i też wciskam jej pieniądze i wejściówkę. Oczywiście zaprzecza, ale ostatecznie stawiam na swoim.
Jak zawsze zresztą.
Wychodzimy razem z chłopakiem z salonu i wsiadamy do auta. Dopiero w samochodzie się odzywamy.
-Jest wow- komentuje Wilson i kiwa z podziwem głową.
-Ty wyglądasz jakbyś wpadł pod kosiarkę- śmiejemy się, ale zaraz dodaje- A tak na serio, to faktycznie lepiej ci w krótszych.
-Idziemy do teatru? - pyta znienacka Nick.
Yyy...
Co kurde?
-Lubisz takie miejsca?
-No tak średnio - odpowiada niechętnie - Ale pamiętam, że ty uwielbiałaś.
-Prawda, prawda - zmyślam się - Dalej lubię, ale nie mam z kim chodzić, a samej to tak chujowo.
-To wybierzemy się tam razem - proponuje.
-Dobra- odpowiadam i skręcam w inną ulicę.
Zrobimy sobie wycieczkę.
Resztę drogi rozmawiamy o głupotach. Wspominamy czasy dzieciństwa i najgorszych nauczycieli ze szkoły. Dużo się śmiejmy i czuję, że Nicolas ma szansę zostać moim przyjacielem.
Nie wiem jak to się stało, ale ten dupek już mi nie przeszkadza i lubię spędzać z nim czas.
On jest jakimś czarodziejem.
Rzucił na mnie urok.
Dojeżdżamy na miejsce i szybko wchodzimy do budynku. Podchodzimy do kas biletowych i płacimy za bilety. Na szczęście pracownicy nas rozpoznają i nie mają problemu z mało eleganckim strojem Nicka.
Bluza zdecydowanie nie jest odpowiednia do teatru.
Zajmujemy nasze miejsca i zaczynamy oglądać spektakl. Jest śmieszny i całkiem ciekawy. Przynajmniej dla mnie, bo gdy odwracam się w stronę mojego towarzysza widzę, że wpatruje się we mnie.
-Nie podoba ci się? - pytam.
Chłopak wyrywa się z jakiegoś dziwnego transu i dopiero po chwili mi odpowiada
-Podoba. A teraz oglądaj.
Kończy i odwraca się w stronę sceny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro