Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Dodatkowy

-Mamo!- słyszę krzyk Rosie i już wiem, że nie skończy się to dobrze.

Skąd wiem?

Jest u nas mały Evans.

No dobra, może już nie mały.

Poprawiam się.

Młody Evans.

-Tak, różyczko?- odpowiadam neutralnie.

-Ten dupek wszedł bez pozwolenia do mojego pokoju i rozrzucił wszystkie koraliki!

Syf.

Widzę to nawet nie wchodząc do pokoju.

-Rosanno, co ja ci mówiłam na temat używania wulgaryzmów?

To nie tak, że w myślach i nie przy dzieciach klnę, jak wszyscy moi przyjaciele razem wzięci.

Oczywiście to nie powód do dumy.

-Dobra, przepraszam, ale to nie zmienia faktu, że wysypał około tysiąca sztuk malusieńkich przywieszek, które miały być do robienia bransoletek dla bliźniaków.

Może to i lepiej, że się wysypały.

Dorośli mężczyźni z pewnością będą nosić bransoletki w motylki od dziesięciolatki.

-Victor nie zrobił tego specjalnie- bronię chłopca.

-Zrobił!- mówi zirytowana Rosie.

Ja też się zaraz zirytuję przez te ich wieczne kłótnie.

-Jeśli zrobił to specjalnie to powinien cię przeprosić, ale jeśli przypadkowo to nie krzycz na niego, tylko razem posprzątajcie.

-Nie będę go trzymać przy sobie. Niech sprząta sam.

-Rosa- zaczynam, ale ona mi przerywa.

-Nie, mamo. Nie wmówisz mi, że powinnam go lubić, bo tak nigdy nie będzie. Nie znoszę go. Nie dość, że w naszym domu czuje się, jak w swoim to jeszcze zapisaliście nas do jednej szkoły. Znoszę tego gnoja od dziesięciu lat, a od trzech widuję go codziennie, więc śmiało mogę powiedzieć, że wkurza mnie, jak mało kto. Nie mam zamiaru iść teraz do siebie, uśmiechnąć się i razem z nim sprzątać JEGO bałagan. Idę na plażę i może do Cami, a jak wrócę pokój ma być posprzątany, a jego ma tu nie być.

-Rosie...- zaczynam delikatnie, bo widzę, że jest wściekła.

-Nie zaczynaj- mówi i wychodzi- Nie gniewaj się. Kocham cię.

-Ja ciebie też- wzdycham i siadam na kanapie.

Chowam twarz w dłoniach i przez kolejne dziesięć minut myślę czy aby na pewno nie da się ich jakoś pogodzić, ale nie.

Tylko miłość byłaby w stanie zatrzeć nienawiść, ale do tego nie mam zamiaru zmuszać mojej córeczki.

Gdy mam zamiar pójść do Victora i z nim porozmawiać słyszę kroki na schodach. Domyślam się, że to Vic, bo bliźniaki wyjechali na weekend. Podnoszę więc głowę i widzę chłopaka z czerwonymi od płaczu oczami i mokrymi śladami na policzkach.

Zraniła go w chuj mocno.

-Kochanie...- podchodzę do niego, ale on mi przerywa.

-Nie zrobiłem tego specjalnie. Po prostu się na nią zapatrzyłem. Jest taka piękna, ciociu. Ale nie ważne. Posprzątałem i już wychodzę. Pa, ciociu, kocham cię.

Kiedy wróci Nicolas?

Muszę się do kogoś przytulić.

Zdecydowanie.





NIESPODZIANKA!

Tęskniliście?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro